[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.StraciÅ‚emreputacjÄ™ i podaÅ‚em siÄ™ do dymisji.Znów wróciliÅ›my do Ust -Kut.PanowaÅ‚asroga zima, mrozy dochodziÅ‚y do 44° Reaumura.Woznica zdzieraÅ‚ rÄ™kawicÄ…sople lodu z koÅ„skich pysków.Na kolanach trzymaÅ‚em dziesiÄ™cio-miesiÄ™cznÄ…dziewczynkÄ™.OddychaÅ‚a przez futrzanÄ… rurÄ™, skonstruowanÄ… nad jej gÅ‚owÄ….Nakażdym przystanku z lÄ™kiem wydobywaliÅ›my dziewuszkÄ™ ze spowicia.Jednakpodróż minęła pomyÅ›lnie.Ale w Ust -Kut nie mieszkaliÅ›my dÅ‚ugo.Po kilkumiesiÄ…cach gubernator pozwoliÅ‚ nam przenieść siÄ™ trochÄ™ bardziej na poÅ‚udnie,do Wiercholenska gdzie również mieliÅ›my przyjaciół.ArystokracjÄ… zesÅ‚aÅ„czÄ… byli starcy-ludowcy, którzy w ciÄ…gu dÅ‚ugich latzdążyli siÄ™ jakoÅ› urzÄ…dzić.MÅ‚odzi marksiÅ›ci stanowili oddzielnÄ… warstwÄ™.Jużza moich czasów pociÄ…gnÄ™li na północ robotnicy, skazani za strejki,przypadkiem wyrwani z masy, czÄ™sto pół-analfabeci.Dla tych robotnikówzesÅ‚anie byÅ‚o niezastÄ…pionÄ… szkoÅ‚Ä… polityki i ogólnej kultury.IdeowÄ…rozbieżność zdaÅ„, jak zawsze w miejscach przymusowego zgromadzenia ludzi,komplikowaÅ‚y plotki.Konflikty osobiste, a zwÅ‚aszcza romantyczne, nabieraÅ‚ynieraz dramatycznego charakteru.Na tem tle zdarzaÅ‚y siÄ™ nawet samobójstwa.W Wiercholensku pokolei pilnowaliÅ›my pewnego kijowskiego studenta.ZauważyÅ‚em strużyny metalowe na jego stole.Potem dopiero wyjaÅ›niÅ‚o siÄ™, żewycinaÅ‚ z oÅ‚owiu kule do strzelby myÅ›liwskiej.Nie ustrzegliÅ›my go jednak.Skierowawszy sobie lufÄ™ w serce, spuÅ›ciÅ‚ kurek palcem stopy.W milczeniugrzebaliÅ›my go na wzgórzu.Wówczas wstydziliÅ›my siÄ™ jeszcze mów, jakofaÅ‚szu.We wszystkich dużych kolonjach zesÅ‚aÅ„czych byÅ‚y groby samobójców.Niektórych z poÅ›ród zesÅ‚aÅ„ców pochÅ‚aniaÅ‚o otaczajÄ…ce Å›rodowisko, zwÅ‚aszczaw miastach.Inni rozpijali siÄ™.Na zesÅ‚aniu, jak i w wiÄ™zieniu, ratowaÅ‚a tylkowytężona praca nad sobÄ….Przyznać należy, że teoretycznie pracowali nad sobÄ…tylko marksiÅ›ci.Na wielkiej leÅ„skiej drodze zapoznaÅ‚em siÄ™ w owych latach zDzierżyÅ„skim, Urickim i innymi mÅ‚odymi rewolucjonistami, którzy wprzyszÅ‚oÅ›ci mieli odegrać tak wielkie role.Z niecierpliwoÅ›ciÄ… czekaliÅ›my nakażdÄ… nowÄ… partjÄ™ zesÅ‚aÅ„ców.W ciemnÄ… noc wiosennÄ…, przed ogniskiem, nabrzegu szeroko rozlanej Leny, DzierżyÅ„skij czytaÅ‚ swój poemat, pisany popolsku.Twarz i gÅ‚os jego byÅ‚y wspaniaÅ‚e, ale poemat sÅ‚aby.%7Å‚ycie tegoczÅ‚owieka staÅ‚o siÄ™ pózniej samo posÄ™pnym poematem.Wkrótce po przybyciu do Ust -Kut zaczęłem współpracować w irkuckiejgazecie Wostocznoje Obozrenije ByÅ‚ to legalny prowincjonalny organ,stworzony przez starych zesÅ‚aÅ„ców-ludowców, przejÅ›ciowo opanowany przezmarksistów.ZaczÄ™tem od korespondencyj ze wsi, czekaÅ‚em ze wruszeniempojawienia siÄ™ pierwszej z nich, zostaÅ‚em zachÄ™cony przez redakcjÄ™ iprzeszedÅ‚em do krytyki literackiej i publicystyki.SzukajÄ…c pseudonimu,otworzyÅ‚em na chybiÅ‚ trafiÅ‚ wÅ‚oski sÅ‚ownik znalazÅ‚em wyraz antidoto, i wciÄ…gu dÅ‚ugich lat podpisywaÅ‚em me artykuÅ‚y Antid Oto, tÅ‚umaczÄ…c żartobliwieprzyjacioÅ‚om, że chcÄ™ wprowadzić marksowskÄ… odtrutkÄ™ do prasy legalnej.Gazeta, niespodzianie dla mnie, podniosÅ‚a moje honorarjum z dwuch kopiejekdo czterech od wiersza.ByÅ‚ to wyraz najwyższego powodzenia.PisaÅ‚em owÅ‚oÅ›ciaÅ„stwie, o rosyjskich klasykach, o Ibsenie, Hauptmanie, Nietschem,Maupassant ie, Estaunié, o Leonidzie Andrejewie i Gorkim.PrzesiadywaÅ‚emnocami, kreÅ›lÄ…c wzdÅ‚uż i wszerz moje rÄ™kopisy w poszukiwaniu potrzebnejmyÅ›li, albo brakujÄ…cego sÅ‚owa.StawaÅ‚em siÄ™ pisarzem.87Od roku 1896, kiedy usiÅ‚owaÅ‚em bronić siÄ™ przed ideami rewolucyjnemi, iod roku 1897, kiedy prowadziÅ‚em już robotÄ™ rewolucyjnÄ…, ale jeszcze broniÅ‚emsiÄ™ przed teorjÄ… marksizmu, odbyÅ‚em porzÄ…dnÄ… część drogi.Przed samemzesÅ‚aniem, marksizm staÅ‚ siÄ™ dla mnie ostatecznie podstawÄ… Å›wiatopoglÄ…du imetodÄ… myÅ›lenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]