[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była mała, alekształtna i bardzo piękna.Zachwycił go też błękit jej oczu, w których dostrzegł determi-nację i olbrzymią inteligencję.Zdecydowanie kontrastowało to z prostym strojem.Nie-ciekawa niebieska suknia i kapelusz oraz wytarta torebka zupełnie do niej nie pasowały.Garrick był przekonany, że ten ubiór jest kamuflażem, no i że ma do czynienie z nietu-zinkową osobą.Powiedziała mu, że ma dwadzieścia pięć lat, co go zaskoczyło, bo wyglądałaznacznie młodziej.Musiał jednak przyznać, że jest dobrą aktorką.Doskonale pamiętał,jak niemal dał się przekonać, kiedy stwierdziła, że jest bezdomna.Gdyby nie akcent idobra jakość materiału, z którego uszyto suknię, pewnie dałby się nabrać.Panna Fennerprzypominała rtęć, której nie można wziąć do rąk, bo ciągle się z nich wyślizguje.Musiałwięc być czujny.Uciekła mu już raz, ale nie pozwoli, by to się powtórzyło.Widział, że absolutnie nie chce z nim rozmawiać, a on taki miał właśnie zamiar.To, że zesztywniała na jego widok, a także częste spojrzenia w stronę drzwi wskazywały,że zamierza stąd jak najszybciej zniknąć, czemu się oczywiście nie dziwił.Jednak w bi-bliotece, gdzie obowiązywała cisza, nie da się swobodnie porozmawiać.Musiał więcpowstrzymać Merryn przed ucieczką, i jeśli będzie taka możliwość, zaprowadzić w do-godne miejsce, lub mimo wszystko porozmawiają tutaj.RLT Poczuł zapach dzwonków, który wywołał w nim niepojętą tęsknotę.Garrick po-myślał, że po tym zapachu mógłby odszukać pannę Fenner nawet bez informacji Ham-monda, tyle że zajęłoby to znacznie więcej czasu.Ten zapach łączył ich w dziwnie in-tymny sposób.Wyobraził sobie Merryn w swoim łóżku, widział jasne włosy rozrzuconena poduszce.Więcej, bo miał wrażenie, że ta niezwykła młoda kobieta wycisnęła na nimswoje piętno, od którego już się nie uwolni.Patrzyła teraz na niego ze zniecierpliwieniem i niechęcią.Spoglądała tak, jakby byłszczególnie niepożądanym zalotnikiem lub namolnym autorem grafomańskich sonetów.- Proszę o wybaczenie, jeśli to z mojej winy nie mogła się pani skoncentrować -zagaił swobodnym tonem.Zciągnęła usta.Wyczuł, że chęć dogryzienia mu walczy w niej z pragnieniemucieczki.W końcu zwyciężyło to drugie.- Przepraszam, ale nie mam w zwyczaju rozmawiać z nieznajomymi.Chciała go minąć, ale Garrick położył dłoń na jej ramieniu i dodał ściszonym gło-sem:- Już się znamy z mojej sypialni, choć owszem, przyznaję, nie byliśmy sobie ofi-cjalnie przedstawieni.Zauważył, że zszokowały ją te słowa.Na pewno nie spodziewała się tak bezpo-średniego wystąpienia, przecież w towarzystwie tak się nie konwersowało.Wyprostowa-ła się dumnie, wydęła piękne wargi, które od razu zapragnął pocałować.Było to tak nie-oczekiwane, że na moment stracił oddech.Zapewne coś z tych uczuć dotarło do Merryn, gdyż jej oczy zapłonęły.Bezwiednierozchyliła usta i westchnęła, a potem, jakby przerażona swoją reakcją, cofnęła się gwał-townie i zacisnęła wargi.W jej oczach nie było już pożądania, a tylko niechęć.- Obawiam się, że musiał mnie pan pomylić z jakąś inną damą - rzekła, kładąc na-cisk na ostatnie słowo.- Nie zwykłam chadzać do męskich sypialni, jako że ja, w prze-ciwieństwie, jak mniemam, do znanych panu dam - uśmiechnęła się złośliwie - uważamtakie zachowanie za naganne.Chciała przejść dalej, ale Garrick ponownie zagrodził jej drogę.Stali więc tuż przywyjściu.RLT - Już raz pani uciekła, ale teraz nie mogę na to pozwolić.Jej oczy stały się zimne jak lód.- Nie mam zamiaru przed nikim uciekać.Proszę mnie przepuścić, Wasza KsiążęcaMość.- Cóż, właśnie pani przyznała, że wie, kim jestem.A mówiła pani, że się nie zna-my.- Słyszałam - rzuciła zirytowana, że tak łatwo dała się przyłapać - jak sir Frederickwymienił pańskie nazwisko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl