[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wypuścił mnie ze względu na dawną znajomość.Przeddwoma laty Klaus przyjechał do Aodzi jako korespondent, spotkał tam naszegowspólnego znajomego, który podał mu mój adres we Wrocławiu.Klausodwiedził mnie, wypytywał o różne sprawy na naszych ziemiach zachodnich,bo chciał napisać jakiś artykuł.Lecz ja byłem bardzo ostrożny i on szybkozrezygnował ze znajomości ze mną.Aż tu pewnego dnia otrzymałem od niegolist, abym natychmiast przybył do Jasienia, gdyż szykuje się jakiś dobryinteres.Wziąłem urlop i przyjechałem.Spotkaliśmy się w Jasieniu i wtedywtajemniczył mnie w sprawę szachownicy.Powiedział, że historia tegopamiętnika to tylko parawan, w rzeczywistości chodzi o złoto i brylantyHaubitzów.Znał mnie jako dobrego detektywa i obiecał połowę skarbu.Dlatego przystałem na tę robotę.Poinformował mnie, gdzie są szachownice i zpoczątku szukaliśmy skrytki razem, nocami w obserwatorium.Pózniej kazał miszukać na własną rękę, a sam miał przyjechać znowu do Polski za cztery dni.Na miejsce spotkania wyznaczyliśmy ruiny młyna Topielec.Znalazłem skrytkęw grobowcu, wyjąłem kasetę.Wyobraża pan sobie mój przestrach, gdyprzekonałem się, że kryła ona nie złoto i brylanty, lecz jednak pamiętnikHaubitza.- Trzeba się było zgłosić do naszych władz, wówczas ominęłaby pana kara.- A tak, tak.Należało to zrobić.Ale gdy pomyślałem, że straciłem tyle czasu naposzukiwania, a władze zapewne nie dadzą mi za ten pamiętnik nawetnajmniejszej nagrody, wolałem zaczekać na przyjazd Klausa.Chciałemotrzymać od niego jakieś honorarium.A potem wmieszał się ten przeklętyFryderyk.Jak pan myśli, czy otrzymam surową karę?%7łal mi się zrobiło nieszczęsnego Kuryłły i zamiast radować się jego klęską,zacząłem go pocieszać:- Niech się pan nie martwi, panie Kuryłło.Może władze uwzględnią pańskądotychczasową niekaralność? Może nawet nie zostanie pan aresztowany, aodpowie pan przed sądem z wolnej stopy? Może wezmą pod uwagę fakt, żeszukał pan jednak nie pamiętnika, ale złota i brylantów? Może otrzyma panwyrok w zawieszeniu? Tylko musi pan do wszystkiego się przyznać szczerze iotwarcie.Bez krętactw, panie Kuryłło.- Wyznam wszystko.Wszyściutko - bił się w piersi były prezes.I takwysłuchując jego narzekań, pocieszając go - zajechałem na przejście granicznew Zwiecku.Trwał tu ożywiony ruch, raz po raz unosiło się do góry bia-ło-czerwone ramięszlabanu granicznego, aby przepuścić nadjeżdżające przez most na Odrzesamochody osobowe lub wypuścić samochody wyjeżdżające z Polski.Długakolejka, złożona z kilkunastu wozów różnych marek o znakach polskich i zagranicznych, stała przed niewielkim domem, w którym odbywała siękontrola celna.I tam - między pierwszym i drugim szlabanem granicznym, wkolumnie wozów - zobaczyliśmy forda.A więc nie omyliliśmy się.Właśnie w Zwiecku Fryderyk zdecydował sięprzekroczyć granicę polską.Mieliśmy Fryderyka tuż przed sobą, nieledwie owyciągnięcie ramienia.Lecz jednocześnie pozostawał on już dla nas prawienieosiągalny, bo dzielił go pierwszy szlaban graniczny.Dwaj uzbrojeni wopiścizagradzali nam drogę do strefy granicznej.Wejść tam mogli jedynieposiadacze paszportów lub wkładek paszportowych.Stanęliśmy więc za siatką okalającą strefę graniczną i gapiliśmy się nasamochód Fryderyka, bo on sam zapewne znajdował się już w komorze celnej.- Boże mój - Kasia szarpnęła mnie za rękaw i mówiła z wypiekami na twarzy.-Niechże pan coś zrobi, panie Tomaszu.Niech pan powie wopistom, żeFryderyk ukradł pamiętnik.Niech go nie przepuszczą przez granicę.Niechżepan coś robi!Bezradnie wzruszyłem ramionami.- Fryderyk ma dokumenty w zupełnym porządku i nikt nie ma prawa gozatrzymać.Chyba że celnicy znajdą u niego jakieś towary, których nie wolnoprzewozić, stwierdzą przemyt lub coś w tym rodzaju.- A pamiętnik? Przecież on nie ma prawa wywiezć tego pamiętnika.Zdobył gorozbojem - niecierpliwił się Tell.- Ba - kiwnąłem głową - jeśli znajdą pamiętnik przy Fryderyku, będą mogli gozatrzymać.Posiadanie przez niego pamiętnika to jedyny dowód, że brał czynnyudział w napadzie na naszą wyprawę.Ale czy sądzicie, że on jest na tyle głupi,aby ten pamiętnik mieć przy sobie?- Czy celnicy wiedzą, że trzeba szukać pamiętnika? - martwił się Wiewiórka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl