[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bibliotekarz Glimpson w Oksfordzie dostał zielone światłona udostępnienie wam tej książki, ale sam o niczym nie wiedział.Nawet tego, że hrabiazostawiając wiadomość o ukryciu skarbu na stronie 43 Hamleta , automatycznie zostawiłodcisk na spodniej, 45 kartce.Według opinii naszych fachowców nastąpiło to gdzieś napoczątku XX wieku.Odcisk tego zapisku nie był zbyt czytelny, ale w końcu udało się goodtworzyć.Tajny przekaz Milewskiego był zapisany po polsku, więc Pamela, moja siostra,która studiowała kulturę Słowian, przetłumaczyła mi to z łatwością u jakiegoś tłumacza zuczelni.Czułem, jak moja cierpliwość wypala się.- Co to było? - jęknąłem wreszcie.- On the thirsty Knighfs stony way to happiness - wyszeptał teatralnie Roland Clare,a ja automatycznie pomyślałem o skradzionym z muzeum krześle z płaskorzezbąprzedstawiającą rycerza z herbu Milewskiego ( Knight to przecież po polsku rycerz ).-Polskiego oryginału nie powtórzę.Mówi to coś panu? Pamela twierdzi, że to nie żaden cytat zpolskiej literatury, a oryginalna formułka Milewskiego.Szyfr.Clare zapalił papierosa i czekał na moją odpowiedz.- Hm, można to przetłumaczyć następująco: Na kamiennej drodze spragnionegoRycerza do szczęścia.Tajemnicze.Ma pan rację, że to zaszyfrowana wiadomość, inaczej pocóż w ogóle Milewski by ją zapisywał?- To samo powiedziała Pamela.Nie dawała mi spokoju z tym Marconim, chciała goodszukać na własną rękę, ale przecież nie mogła prowadzić śledztwa zamiast Scotland Yardu.Ostatecznie, sprawa Marconiego ugrzęzła w miejscu, gdyż żadnego Marconiego nie było wrejestrze jezuitów pod Rzymem, a musi pan wiedzieć, że Włoch podał się właśnie zazakonnika z Frascati.- Paweł wspomniał, że bibliotekarz w Oksfordzie znalazł listę wypożyczonych przezMarconiego książek dotyczących twórczości i tajemniczych znaków używanych przez RogeraBacona.O ile wiem, to właśnie jezuici z Frascati odsprzedali bodajże w 1912 rokumanuskrypt tego średniowiecznego naukowca i teologa antykwariuszowi Voynichowi.- Zignorowaliśmy włoski trop, gdyż Marconi nie był jezuitą, a tylko podszywał się podniego - odpowiedział i zaciągnął się głęboko papierosem.- W ogóle ta sprawa była odpoczątku pokręcona i niejasna.Rozumie pan, angielska kultura nie poniosła wielkich szkód inie wiedzieliśmy, co zrobić z tym fantem.Cóż z tego, że jakiś wariat wyrwał zapisaną przezinnego szaleńca kartkę z Hamleta ? I pewnie bym o niej zapomniał, gdyby nie ostatniewydarzenia za Atlantykiem.- Ma pan na myśli odzyskanie obrazów z zaginionej kolekcji Milewskiego?- Tak.Jak tylko Pamela wyczytała w prasie o pańskich wyczynach w StanachZjednoczonych, o tajemniczym Blacku, o Jezdzcach Piekieł i o obrazach, natychmiast domnie zadzwoniła i kazała się pakować.- To dlatego dokonała na statku tak błyskotliwego odkrycia - westchnąłem.- Trzebanie lada geniusza, aby tak szybko odczytać sens znaków na replice Matejki.Ale wy już dawnotemu wiedzieliście, że trop wiedzie do Oksfordu, a stamtąd na Svetą Katarinę?- Owszem.Należało zatem wzbudzić w panu zaufanie i zdobyć jak najwięcejinformacji - znowu się speszył.- Przecież teoretycznie mógł pan odnalezć skarb, podobnie jakw Ameryce odnalazł pan obrazy.Pamela popłynęła Explorer of the Oceans tylko dlatego,aby być bliżej pana.Ja miałem właśnie dawno oczekiwany urlop, a ona tak zwaną intuicję.Powiedziała: Jedziemy do Nowego Jorku; zostaniesz moim agentem.Szalona dziewczyna.- Ale kiedy niespodziewanie pojawił się na statku Wunderalp, cały wasz plan uległzmianie - powiedziałem z lekkim wyrzutem.- Już nie byłem Pameli potrzebny.- Pan odkrył wszystkie swoje karty - odpowiedział - Wunderalp zaś był chodzącązagadką.Było mi przykro, że od samego początku dziewczyna mną manipulowała w sposób, najaki stać tylko ambitne kobiety.Niestety, była przy tym amatorką i wpadła w pułapkęzastawioną przez przebiegłego Wunderalpa.Kto wie, czy jej życiu nie zagrażało terazśmiertelne niebezpieczeństwo.Przecież nie dalej jak godzinę temu sam mógłbym zginąćtragicznie stoczywszy się z istryjskiej serpentyny w przepaść.Byłem niemal pewny, żeprzecięte w wehikule przewody hamulcowe były robotą Wunderalpa.- Na kamiennej drodze spragnionego Rycerza do szczęścia - powtórzyłem głucho,gdy zajechaliśmy do Rovinja.Anglik wyjął z kieszeni kartkę z portretem jakiegoś mężczyzny i podał mi ją.- To portret pamięciowy Marconiego - rzekł.- O ile to prawdziwe nazwisko.Byłem wUrzędzie Miejskim w Rovinju i ustaliłem, że w Rovinju zamieszkało po wojnie małżeństwoMarconich, Fabio i Zofia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]