[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na prawym brzegu rozciągają się także ogrodyVyszehradu.Jeśli ktoś chce się kierować metryką, warto, aby wiedział, że najstarsze jest Stare Miasto, bopowstało w 1232 roku, Mała Strana w 1257 roku, Hradczany na początku XIV wieku iNowe Miasto w 1348 roku.Praga w przeszłości to były aż cztery miasta, otoczone muramii posiadające swoje własne przywileje.Ba, tych miast było właściwie nawet pięć, bo istniałaprzecie specjalna dzielnica żydowska, Josefov, z własnym ratuszem i własnymi władzami.Trzeba o tym pamiętać, gdy się zwiedza Pragę, i nie dziwić się, jeśli wam wskażą ratuszstaromiejski, a potem nowomiejski, rynek na Starym Mieście i rynek na Nowym Mieście, irynek na Małej Stranie.To były bowiem, jak wspomniałem, cztery, a nawet pięć oddzielnychmiast, które scalono w jedno stosunkowo pózno, dopiero w 1784 roku.Josefov stał się częściąPragi jeszcze pózniej, bo w 1850 roku.Do Pragi jechałem już po raz drugi.Z pierwszego swego pobytu, który wypełniony byłnieustannym zwiedzaniem zabytków, utrwalił się w mej pamięci obraz miasta oniepowtarzalnej urodzie.Wędrówka po nim jest nieustającą przygodą, bo co krok zaskakujejakiś piękny zakątek.Trzeba by tu żyć długie lata, aby poznać wszystkie urocze zaułki,bulwary, skwery, place i placyki.I żyją tu ludzie bezgranicznie zakochani w swoim mieście.Potrafią cię o każdej porzeoprowadzać po jego ulicach, abyś ty także nauczył się je podziwiać.Do takich należał i pan Jarosław Dohnal, do którego jechałem.Z wykształcenia, podobnie jakja, był historykiem sztuki, przez wiele lat pracował w jednym z praskich muzeów, a obecnie na skutek przebytej choroby przeszedł na rentę i dorabiał sobie jako rzeczoznawca wsklepach z dziełami sztuki.W jego mieszkaniu, przy ulicy Paryskiej, można było obejrzeć wiele staroci, które zbierałprzez całe lata.Panowała tam zawsze atmosfera miłości do staroświecczyzny.Jego córka,panna Helena Dohnalova, ukończyła również historię sztuki i pracowała jako kustosz wzamienionej ostatnio na muzeum, słynnej Złotej Uliczce.Podczas mego poprzedniego pobytuw Pradze wyjechała akurat za granicę, więc jej nie poznałem.Słyszałem jednak, że jestbardzo ładna.To ona prowadziła gospodarstwo panu Jarosławowi, jako że żona jego zmarłaprzed pięcioma laty.Druga córka, piętnastoletnia Ludmiła, ku ubolewaniu ojca nie chciałastudiować historii sztuki, a zamierzała zostać operatorem filmowym.Bez przerwy kręciła siępo Pradze z amatorską kamerą.Jej małe, krótkie filmiki wyświetlał pan Dohnal swoimgościom, a tematem prac Ludmiły były przeważnie uliczki i zabytki Pragi.To jedno żefilmowała Pragę łagodziło żal ojca, że zrezygnowała z kariery historyka sztuki.Pan Dohnal zajmował trzypokojowe mieszkanie na drugim piętrze secesyjnej kamienicy,prawie naprzeciw Staronovej Synagogi.Wiedziałem, że gdybym po przybyciu do Pragipierwsze swe kroki tam skierował, musiałbym już u niego zamieszkać, tak był gościnny.Ale zamieszkać u niego z dogiem, który miał ogon jak pałka milicjanta? W mieszkaniu panaDohnala stały na etażerkach i półeczkach przeróżne śliczne cacuszka z porcelany i fajansu.Jedno machnięcie Protowego ogona zmiotłoby z półek te delikatne cudowności.Nie, zProtem nie miałem się co pokazywać u przemiłego Czecha.Z ministerstwa otrzymałem trochę koron, stać mnie było na zamieszkanie w hotelu.Aledostać pokój hotelowy pod koniec czerwca? To było marzenie nierealne i nieziszczalne.Nawet nie skierowałem wehikułu na Vaclavskie Namiesti, gdzie dumnie wznosiły się hotele Ambasador lub Jałta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]