[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponadto Karkowiak miał jeszczeinne powody do zmartwienia, musiał bowiem podjąćdrastyczną decyzję, której wolałby uniknąć, gdyż wkonsekwencji mogłaby przynieść przykre następstwa, ale doktórej czuł się moralnie zobowiązany.Odkrycie, któregowczoraj dokonał, w zasadzie zmuszało go do innych, jeszczebardziej brzemiennych w skutki posunięć.Zastanawiał siętylko, czy nic poprzestać na razie na oficjalnym, ale tylkowewnętrznym zbadaniu sprawy i od jego wyników uzależnićewentualnie nadanie jej dalszego biegu.Siedząc przy swoimbiurku w przerwach między telefonami a powinszowaniamizaciskał nerwowo ręce, wpatrując się tępo w kąt pokoju.Pierwszy raz w życiu nic był zdecydowany, jaką przybraćpostawę wobec rozgrywających się wokół wydarzeń.Musiałto jeszcze przemyśleć, przetrawić, a to wymagało czasu.Tymczasem ni stąd.ni zowąd wzmógł się ruch pod jegodrzwiami, a wkrótce rozległo się dyskretne pukanie i dogabinetu wsunęły się we wdzięcznych podrygach dwie paniew kwiecie wieku: personalna, osoba o obfitych kształtach, wewzorzystej sukni o tonacji pomarańczowej oraz socjalna zmisterną, wysoko stojącą koafiurą zdobiącą jej głowę. Panie prezesie melodyjnie zaświergotała pani Lena,kierownik do spraw osobowych bardzo przepraszamy, żeprzerywamy panu pracę, ale dziś jest dzień tak uroczysty ichociaż wiemy, że pan prezes tego nie lubi, postanowiłyśmygo uczcić. Upiekłam tort czekoladowy nie wytrzymała socjalna,pani Kazia. Wyśmienity, z kremem z bitej śmietany. A ja serniczek z rodzynkami pospiesznie przerwałapani Lena. Zorganizowaliśmy w świetlicy małą kawkę z udziałemkilku pań i panów, tylko na parę minut.Panie prezesie złożyła błagalnie pulchne ręce niech pan nam nicodmawia.Raz jeden w ciągu dziesięciu lat to chyba nicbędzie wielkie przestępstwo. Dziękuję paniom bardzo, ale nie pora dzisiaj na to.Gdybym się zgodził, byłoby to precedensem dla dalszych tegorodzaju obchodów' zakłócających tok pracy.Nic.dziękuję razjeszcze i kategorycznie odmawiam. Drogi prezesie, niech pan nic będzie taki zasadniczy.Pomyślałby kto, że jesl pan chodzącą encyklopedią zarządzeńi instrukcji, a nic żywym człowiekiem do gabinetu wszedłwysoki, tęgi mężczyzna w żółtej koszuli, odsłaniającej silnykark.Był to członek zarządu i kierownik techniczny, panBogdan. Czy może pan odmówić kobietom? Ostateczniewykonaliśmy plan z nadwyżką, wypracowujemy dodatkowezyski, możemy więc chwilę odpocząć. Ależ tak! na progu gabinetu ukazał się WojciechBielski, zaopatrzeniowiec znany z elegancji i galanterii wobecpłci pięknej.Czy wie pan.jak bardzo rozczarowane byłybynasze panie? Tyle pracy i uczucia włożyły w te arcydziełasztuki cukierniczej.Pozwoli pani.że ucałuję jej pracowiterączki tu pan Wojciech wpił się wargami w dłoń pani Leny. Trzeba mieć serce, prezesie.Miej serce ipatrzaj w serce"jak mawiał nasz wieszcz narodowy. Nic z tego, nigdy nie pozwolę na takie wybryki! broniłsię nadal Karkowiak. Ale z naszego prezesa twarda sztuka.Czas już skończyćze złą tradycją.Panie Wojtku, bierzmy się za prezesa.Tutrzeba użyć siły nie ma rady.To mówiąc dwaj panowie otoczyli fotel Karkowiaka.wzięligo pod ręce i mimo dalszych objawów sprzeciwu, wśródpisków i śmiechu pań, wyprowadzili z pokoju.Karkowiakmógłby ostatecznie przeciąć te niewczesne dowcipy iwyprosić całe towarzystwo z gabinetu, ale podświadomieczul, że tym razem przeciągnąłby strunę i w sumie straciłbywiele na z trudem wypracowanej popularności wśródnajbliższych współpracowników.Buntując się więcwewnętrznie przeciw tak oczywistemu łamaniu regulaminusłużbowego, którego był twórcą i naczelnym redaktorem, dałsię prowadzić, a właściwie nieomal nieść, do świetlicy.Tupośrodku stał stół przyozdobiony wielkim wazonem zkwiatami, zastawiony mnóstwem słodkich przysmaków,wśród których poczesne miejsce zajmował wysoko piętrzącysię czekoladą i śmietaną ogromny tort.Było już wiele osób: parę pań z księgowości, młodziutkasekretarka Wiesia, eksponująca wcale ładne, szafirowe oczymocnymi pociągnięciami tuszu oraz kilku brygadzistów ipracowników z produkcji.Ostatnia weszła główna księgowaBarbara Malycka.również członek zarządu, wysoka,szczupła, skromnie, ale modnie uczesana brunetka w zielonejsukience
[ Pobierz całość w formacie PDF ]