[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niski pulchnymężczyzna rozsuwał drzwi wiodące do herbacianego ogrodu.Za nim na ścieżce widać byłotańczące cienie gałęzi poruszanych wiatrem.W milczeniu skłonił się nam, a my jemu.To byłnasz gospodarz.Ruszył przed siebie, a za nim Otieno i A Sudasan, jego główni goście.Wychodząc,Otieno zatrzymał się na chwilę i odwrócił.W jego oczach zobaczyłam wszystko, co samaczułam: smutek, ból, tęsknotę.I coś jeszcze.Poczucie, że został zdradzony.Stał jeszcze przezsekundę, jakby się wahając, potem potrząsnął głową i zasunął drzwi.Po jego wyjściu jakiś czas stałam bez ruchu, a potem zakryłam twarz rękami.- Zaraz my także zostaniemy poproszone do środka - odezwała się miękko Akira,delikatnie kładąc mi rękę na ramieniu.Nic więcej nie dodała.Wiedziała, kim jest Otieno.Moja reakcja powiedziała jejwszystko.Pokiwałam głową, wyprostowałam się i wzięłam głęboki oddech, starając sięuspokoić. Przestań zachowywać się jak dziecko - powtarzałam sobie.- Przestań zewszystkiego robić dramat.Rób, co masz do zrobienia.Minęłyśmy wewnętrzną bramę ogrodu i włożyłyśmy przygotowane dla nas drewniaki.Obmyłyśmy dłonie i twarz w ceremonialnym kamiennym basenie i ruszyłyśmy wijącą sięścieżką do herbaciarni.Kiedy dotarłyśmy do celu - małego pięknego domku z krytymstrzechą dachem, pomalowanymi na złoto ścianami i wielkimi przesuwanymi oknami - lód,który czułam w środku, zaczął się rozprzestrzeniać, aż poczułam, że całe ciało mam sztywne.Musiałyśmy się mocno pochylić, aby przejść przez nijiriguchi, nisko sklepionewejście.Trzymałam swą iluzję bardzo blisko siebie i starałam się, naprawdę się starałam,pozostawić swoje myśli i uczucia na zewnątrz.Akira znalazła nam miejsca jak najdalej od Otiena.Byłam jej za to bardzo wdzięczna.Nie patrzyłam w jego stronę, kiedy jedliśmy tradycyjny posiłek składający się z ryby, warzywi rosołu.Ale z bolesną świadomością odczuwałam każdy jego ruch.Słyszałam każdy jegooddech.Jakbym była bardziej świadoma jego emocji niż własnych.Kiedy wróciliśmy doaltany, czekając na drugą część ceremonii, i kiedy w końcu podano nam herbatę, Otieno anirazu nie spojrzał w moją stronę.Czyż nie było to najlepsze wyjście z sytuacji?Za to Takakurasan patrzył na mnie bez ustanku.Na jego twarzy dostrzegłamzadowolenie i zrozumiałam, że plan Akiry ma szanse powodzenia.Tak dziwnie było mi tamsiedzieć w milczeniu, bez uśmiechu.Czułam się tak żałośnie, a mimo to się spodobałam.Alebyła to przecież zasługa iluzji, a mnie prawdziwej już nikt nigdy nie zechce.W końcu ta bardzo długa ceremonia dobiegła końca.Takakurasan odprowadził nas do altany, gdzie zaczął rozmawiać z Akirą, rzucając wmoją stronę wiele ukradkowych spojrzeń.Akira uśmiechała się i kiwała głową.Udawałam, żego nie zauważam, kiedy powoli zdejmowałam drewniaki i wkładałam swoje zori.Wyszłamprzed altanę.Inni zostali w środku, a ja cieszyłam się chwilą samotności, oddalając się niecood wejścia.Podniosłam głowę, czując na twarzy promienie słońca.Nie, nie będę płakać.Nieteraz.- Rin?Odwróciłam się odruchowo i natychmiast przeklęłam się za tę głupotę.Za mną stałOtieno.Na jego twarzy malował się wyraz ponurego triumfu i wiedziałam, że się zdradziłam.- Zaskoczyłeś mnie - zaczęłam nieporadnie, szukając odpowiednich słów.Patrzyłam badawczo na jego twarz, ale dostrzegałam na niej tylko spokojnąobojętność, która sprawiła, że lód we mnie zapłonął lodowatym ogniem.Tak jakby mojewcześniejsze słowa były prawdą, jakbyśmy rzeczywiście się nie znali.- Tak, wiem.Tego chciałem.Odwróciłam głowę.- Nie rób.- Nie rób czego? To całe udawanie w ogóle nie ma sensu.Spójrz na mnie.- Przestań.Zostaw mnie w spokoju.- Nie.Póki na mnie nie spojrzysz.- Proszę.Cofnęłam się, poślizgnęłam i zachwiałam.Otieno błyskawicznie wyciągnął rękę ichwycił mnie za nadgarstek, nim zdążyłam upaść.- Co się z tobą stało? - wyszeptał.- Co się stało? Tak długo cię szukałem.Dlaczegoodeszłaś?Spanikowana potrząsałam głową, uparcie wpatrując się w czubki jego butów.- Zwiergotku - powiedział raz jeszcze miękkim głosem.- Puścił moją rękę i ujął mątwarz w dłonie.Podniósł ją i spojrzał mi w oczy.- Zwiergotku, nie odrzucaj mnie.Nie zniosętego.Lody popękały Moja misterna iluzja porwała się jak pajęczyna na wietrze.Byłamteraz całkiem odsłonięta - słaba i drżąca.Nie mogłam wykrztusić słowa.Mogłam tylko naniego patrzeć.To mu wystarczyło.Straszliwa obojętność zniknęła z jego twarzy i znowu miałamprzed sobą Otiena, mojego Otiena.Poczułam, jak otacza mnie ramionami, niemal unoszącnad ziemią.Wtuliłam twarz w jego ramię, wdychając znajomy zapach, i poczułam jegopodbródek, szorstki od zarostu, ocierający się o moje czoło.- Ciii.ciii.- Uspokajająco gładził mnie po plecach.- Wszystko już dobrze. Tylko na chwilę.Tylko na tę jedną chwilę.- To nie jest odpowiednie miejsce.Jutro - powiedział, a jego głos dudnił w klatcepiersiowej tuż obok mojego ucha.- Spotkaj się ze mną jutro na Czerwonym Moście.Wiesz, gdzie to jest?- Nie mogę.Nic nie rozumiesz.Nie mogę.Odepchnął mnie od siebie i lekko potrząsnął.- Możesz i zrobisz to, Zwiergotku - powiedział stanowczo.- Nie sprzeciwiaj się, jeślinie chcesz, abym cię ścigał tak długo, aż twoje życie stanie się nie do zniesienia.Zrobię to.Jutro w południe spotkasz się ze mną i wyjawisz mi całą prawdę.Teraz już idz.Powiedzswojej siostrze , że pobiegłaś za motylkiem.Poczekam, aż wyjdziecie.Obrócił mnie i popchnął w kierunku altany.Kręciło mi się w głowie i ostatkiem siłnałożyłam na siebie porwaną iluzję, ruszając przed siebie.Rozdział 29Czerwony Most należał do najstarszych w mieście i był znanym punktemorientacyjnym.Jednocześnie, co ciekawe, był niewielki i zaniedbany, a w to jasne wiosenneprzedpołudnie właściwie pusty.Wznosił się nad wąskim i głębokim dopływem rzeki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]