[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy nachodzi mnie tęsknota, nie muszę od razu ruszać przezmorze - odezwał się Pete.- Zresztą chyba nie wytrzymałbymokropnej pogody w Liverpoolu.53-Zbyt długo przebywasz w tym swoim raju -uśmiechnął sięMalcolm Hart.Zastanawiał się w duchu, czy on sam chciałby żyć w takimrajskim ogrodzie.W ostatnich latach coraz częściej sięzastanawiał, czy nie powinien się już wycofać.Mógł sobie na topozwolić.O stocznie nie musiał się martwić, zapewnił imprzyszłość.Może więc powinien zacząć się rozglądać za swoimrajem? Wcześniej Moira była tą osobą, która go powstrzy-mywała, ale teraz, kiedy odeszła, mógł myśleć tylko o sobie.Następne pokolenia poradzą sobie bez niego.Być może powinienrozważyć Nową Zelandię.Do tej pory myślał głównie oAmeryce, ale ostatnio zmienił zdanie.Zbyt wiele mu się niepodobało w tym nowym wspaniałym świecie".Był za duży, zbytwiele osób chciałoby mieć coś do powiedzenia.Tutejszy sposóbżycia bardziej mu odpowiadał.Będzie musiał się jeszczezastanowić, ale Nowa Zelandia z pewnością była do rozważenia.- Czy O'Connor ma podobny raj? - rzucił Malcolm Hart, nibyod niechcenia.Nie chciał sprawiać wrażenia zbyt ciekawskiego.PrzeklinałJosepha O'Connora od dnia, w którym zrozumiał, że ma równiedużą kontrolę nad dziełem jego życia, jak on sam.Przeklinał go,ale i podziwiał.Zwykle nie zdarzało się, żeby komuś udało sięprzechytrzyć go w interesach.Wymagało to niewątpliwie sprytu idużej inteligencji.Hart nie pamiętał najmłodszego z braci.Głównie miał doczynienia z Seamusem i Josephem, resztę rodziny znał zwidzenia, wiele twarzy zdążył już zapomnieć.Adama pamiętał zczasów, kiedy był małym chłopcem.Było oczywiste, że sięzmienił.Sko-54ro Joseph powierzył bratu połowę swoich udziałów, Hart niemiał wyboru i też musiał mu zaufać i - co gorsza - utrzymywać znim kontakt.Chociaż musiał przyznać, że nawet był ciekawy tejgałęzi drzewa rodziny 0'Connorów.-Adam ma wielką posiadłość na północy kraju -powiedziałPete, uznając zainteresowanie Harta za coś jak najbardziejnaturalnego.- Ale Irlandczycy zawsze pozostaną Irlandczykami,gdziekolwiek przyjdzie im żyć.Zawsze trzymają się razem.Takwięc posiadłość jest współwłasnością trzech rodzin.Jest toniewielka osada położona w niewiarygodnie pięknym miejscu -ciągnął swoją opowieść.- To znaczy, jeśli ktoś lubi życie na wsi -dodał wzruszając ramionami.- Osobiście cenię sobie życiemiejskie.Bardziej niż trawę, wolę ludzi i morze.Taki po prostujestem.Potrzebuję towarzystwa.Malcolm Hart pamiętał Seamusa i Josepha jako ludzizdecydowanie towarzyskich, ale dopuszczał, że trzeci z bracimoże być inny.Pete Harrelson odchrząknął i roześmiał się cicho.MalcolmHart zdziwiony uniósł brwi.- Sądzę, że mają swoje powody, żeby trzymać się na osobności- powiedział Pete, mrugając porozumiewawczo.Wydawał się zadowolony z tego, że zdradza Hartowi coś, oczym wszyscy w Auckland doskonale wiedzieli.-Ich rodzinę prześladują skandale.Niezawinione, chociaż możenie wszystkie tak do końca.- Dobrze wiedzieć takie rzeczy o człowieku, z którym robi sięinteresy - powiedział Hart, patrząc na niego.55-Nie lubię roznosić plotek - stwierdził Pete.-Zwykle takierzeczy zostawiam żonie, ale ponieważ ona jest teraz w Anglii, wodwiedzinach u rodziców, to obowiązek ten spada na mnie.- Mówże, człowieku! Rozmawiasz ze starym wilkiemmorskim, mnie nic nie zdziwi! Być może rozbawi, ale na pewnonie zaszokuje.Pete Harrelson opowiedział więc Malcolmowi o młodejkuzynce Adama, która zdaje się uciekła z tubylcem.Młodymężczyzna był podobno synem wodza, ale pewnie mówiono tak,by ubarwić nieco całą historię.Maorys zawsze pozostanieMaorysem, więc dziewczyna odcięła się od swojej rodziny.Niktdokładnie nie wiedział, co się z nią dzieje.Podobno osiadła wczęści kraju zamkniętej dla białych, w Waikoto, ostatniejtwierdzy Maorysów.- Przykra sprawa - skomentował Hart.- Ale nie sądzę, byrodzina ucierpiała na tym czysto towarzysko.Takie historieraczej budzą współczucie.Pete przytaknął.- Największy skandal wywołało małżeństwo 0'Connora, ale ido tego ludzie już przywykli.W końcu minął już rok, a właściwiepółtora.Z czasem wiele osób uznało, że to nawet bardzo roman-tyczna historia.Wspominając o niej, mówią raczej o wielkiejmiłości niż o skandalu.- A więc należy do tych Irlandczyków, którzy podążaj ą zagłosem serca? - uśmiechnął się Malcolm Hart.Próbował wyobrazić sobie mężczyznę, o którym opowiadał mujego rozmówca.Może był bardziej marzycielem niż jego bracia?Może wręcz się polubimy, pomyślał Hart.- Ukradł żonę szwagrowi - ciągnął Pete Harrelson.56Podobnie jak większość, zawsze uważał Colleen za siostręAdama.-Jak to możliwe? - zdziwił się Hart, mając wrażenie, że coś tusię jednak nie zgadza.- To znaczy żonę brata szwagra - poprawił się Pete.- Byliprzyjaciółmi.Nie odstępowali się nawet na krok.Jeremy spędziłkilka lat w Australii, a kiedy wrócił, przywiózł ze sobą żonę.Adam był wówczas wdowcem, miał duży dom i nowożeńcyzamieszkali u niego.- Pete urwał i milczał chwilę.- Nie minęłodużo czasu, jak Jeremy się wyprowadził, a ona została.Jeremybył typem awanturnika, wyjechał szukać złota.Niewielu się toudało, ale jemu tak.Zresztą będziesz miał okazję go poznać.Zaprosiłem go na przyjęcie noworoczne.Nie mogłem zaprosićich obu jednocześnie, ale przyjęcie jest spotkaniem w męskimgronie, poza tym Adam zapewne aż tak długo tu nie zabawi.Zwykle stara się jak najszybciej wrócić do domu.Mój przyjacielO'Connor nie jest człowiekiem miasta.Urwał, zaczerpnął powietrza.-Jeremy mieszka na wschodzie, hoduje owce i świetnie sobieradzi.Kiedy udał się w swoją pierwszą podróż, Adam poruszyłwszystkich w Auckland, szukając pomocy w załatwieniurozwodu, bowiem żona Jeremy'ego była w ciąży, z nim, czyli zAdamem.Malcolm Hart uniósł brwi.Takie zachowanie przypominało muSeamusa.Dużo pięknych kobiet, dużo dzieci.Każda kobieta byłatą jedną jedyną, dopóki trwało zauroczenie.- Rozumiem, że byłeś jednym z tych, którzy mu pomogli?57-Owszem, w końcu chodziło o dobro dziecka.Dziecko maprawo nosić nazwisko ojca, prawda?Hart skinął głową.Domyślał się, że wielu innych, z różnychpowodów, też mu pomogło, więc teraz biedak zapewne miał długwdzięczności wobec połowy miasta.Zdać się na łaskę i niełaskętylu ludzi z powodu kobiety!- To ich pierwszy występ w towarzystwie od czasu skandalu? -spytał.- Zgadza się - pokiwał głową Pete.- Mieli wcześniej wielezaproszeń, ale wszystkim odmawiali, tłumacząc, że mają małedziecko.Malcolm pokiwał głową.Teraz najwyrazniej zabrakło jużusprawiedliwień, poza tym Adam musiał w końcu się z nimspotkać.Nie mógł odmówić zapewne także dlatego, że wśródzaproszonych gości był sam gubernator.Musiał przyznać, że pousłyszeniu historii 0'Connora oczekiwał przyjęcia z jeszczewiększą niecierpliwością.- Byłem zdziwiony, kiedy się okazało, że się znacie -powiedział Pete Harrelson.- Nigdy mi o tym nie wspominał, aleteż Adam nie zwykł dużo mówić ani o swoich kontaktach, ani oswojej przeszłości.- Właściwie, to my się nie znamy - przerwał mu Malcolm Hart.- Znałem jego rodzinę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]