[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko troszeczkę.Ale wystarczy, \eby spowodować minimalne ska\eniecałego przedziału.- Mielechin rozejrzał się dookoła.- Ten ktoś był bardzo, bardzo sprytny.Wystarczająco sprytny, \eby wiedzieć,jak działa cały ten układ.Gdy poprzednio szukaliśmy przecieku, obni\aliśmyciśnienie w układzie tak, \e para przestawała się wydostawać i nie mo\na byłoodnalezć uszkodzonego miejsca.Ciśnienie jest wystarczająco du\e tylko podobcią\eniem roboczym.Gdy podejrzewasz przeciek, obni\asz moc.Nikt nie jest wstanie powiedzieć, co by się stało, gdybyśmy zwiększyli moc do maksimum.-Mielechin pokręcił głową z podziwem.- Ktoś tu był bardzo sprytny.Mam nadzieję,\e się z nim spotkam.Wezmę wtedy du\e kleszcze - tu Mielechin zni\ył głos doszeptu - i rozgniotę mu jaja! Przynieście mały zestaw spawalniczy, towarzyszuporuczniku.Sam to naprawię.Kapitan pierwszej rangi Mielechin nie \artował.Na pewno nie pozwoliłbynikomu nawet dotknąć takiej roboty.To był jego przedział i on za niego odpowiadał.Swiadow bardzo był z tego zadowolony.Mielechin wspawał w otwór maleńką kroplęmetalu i przy pomocy jubilerskiego pilniczka wyrównał z powierzchniąnagwintowania.Następnie pokrył cały gwint kauczukowym uszczelniaczem i nakręciłnasadkę.Swiadow obliczył, \e cała operacja zajęła dwadzieścia osiem minut.Tak jakmówiono mu w Leningradzie, Mielechin był najlepszym in\ynierem floty okrętówpodwodnych.- Próbne obcią\enie, osiem kilogramów - wydał polecenie Mielechin.Włączono reaktor.Po pięciu minutach ciśnienie zaczęło rosnąć do normalnegopoziomu.Licznik umieszczony przez Mielechina pod naprawionym zaworem, całyczas milczał, nawet w poło\eniu numer dwa.Mielechin poszedł do telefonuzawiadomić kapitana, \e uszkodzenie zostało naprawione.Dopiero wtedy wpuścił do przedziału marynarzy, \eby uprzątnęli narzędzia.- Zrozumieliście, jak to było zrobione, poruczniku?- Tak jest, towarzyszu kapitanie.Czy taka jedna nieszczelność mogłaspowodować wszystkie ska\enia?- Z całą pewnością.Swiadow zaczął się nad tym głośno zastanawiać.Zdał sobie sprawę, \eprzedział reaktora wypełniają najró\niejsze rurociągi i połączenia, a tego rodzajusabota\ z pewnością nie zajmuje wiele czasu.- Co będzie, jeśli tego rodzaju bomby z opóznionym zapłonem podło\onojeszcze w innych miejscach?- Niepotrzebnie martwicie się na zapas, towarzyszu poruczniku - powiedziałMielechin - Te\ o tym myślałem.Gdy dotrzemy na Kubę, przeprowadzę pełnąkontrolę wszystkich układów pod obcią\eniem roboczym.Nie powinno się tegojednak robić na pełnym morzu.Nadal utrzymamy dwugodzinne wachty.Mo\liwe, \esabota\ystą jest ktoś z załogi.Je\eli tak, to nie chcę zostawiać nikogo w przedzialereaktora na taki czas, \eby mógł znowu coś nabroić.Sami te\ nie spuszczajcie ich zoka.Dzień dwunastyWTOREK, 14 GRUDNIAUSS Dallas- Szalony Iwan! - krzyknął Jones głośno, \eby usłyszano w centrali.- Robizwrot w prawo!- Panie kapitanie! - powtórzył ostrze\enie Thompson.- Motory stop! - szybko rozkazał Mancuso.- Cisza na okręcie!O dziewięćset metrów przed nimi śledzony okręt rozpoczął właśnie ostryzakręt na prawo.Od czasu ponownego nawiązania kontaktu robił to mniej więcej codwie godziny, choć nie na tyle regularnie, \eby czujność na Dallas mogła osłabnąć.Tamten najwyrazniej zna się na rzeczy, pomyślał Mancuso.Wykonując pełne koło,radziecki okręt rakietowy mógł sprawdzić dziobowymi sonarami, czy ktoś nie podą\ajego kursem.Przeciwdziałanie nie tylko wymaga doświadczenia, ale jest ryzykowne,szczególnie dla Mancuso.Gdy Czerwony Pazdziernik zmieniał kurs, rufa, tak jak wwiększości statków, poruszała się w kierunku odwrotnym ni\ dziób.W ten sposóbradziecki okręt stawał jak stalowa barykada na kursie Dallas , przynajmniej wpierwszej fazie skrętu.A zatrzymanie okrętu torpedowego o masie siedmiu tysięcyton wymaga sporo miejsca.Dokładna liczba zderzeń okrętów radzieckich z amerykańskimi nale\y dotroskliwie chronionych tajemnic.Nie jest natomiast tajemnicą, \e takie kolizjezdarzały się.Typowo rosyjskim sposobem zmuszenia Amerykanów do zachowywanianale\ytej odległości jest ryzykowny manewr nazywany w marynarce amerykańskiej Szalonym Iwanem.Przez kilka pierwszych godzin od nawiązania kontaktu Mancuso zachowywałbezpieczną odległość.Z czasem przekonał się, \e przeciwnik nie wykonujegwałtownych manewrów, a tylko raczej leniwie zakręca, podnosząc się za ka\dymrazem o piętnaście do dwudziestu pięciu metrów i przechylając prawie jak samolot.Podejrzewał, \e radziecki kapitan całkiem świadomie nie wykorzystuje w pełnimanewrowych mo\liwości okrętu, zachowując sobie margines zaskoczenia.Dziękitemu Dallas mógł iść bardzo blisko z tyłu, redukując tylko szybkość i dryfując doprzodu, tak \e niemal ocierali się o stery rosyjskiego okrętu.Szło im to coraz lepiej.A\ za dobrze, jak szeptali między sobą oficerowie.Ostatnio przeszli nie więcej ni\ stopięćdziesiąt metrów za śrubami śledzonego okrętu.Du\y promień skrętuspowodował, \e zwierzyna znalazła się za plecami myśliwego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]