[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Z początku mnie nie rozpoznał - powiedział mój brat.- Akał jakzmęczone dziecko, pokrzykując: Józef! Gdzie jest Józef? Tujestem , odparłem na to.A jednak on wcią\ pytał: Gdzie mój synJózef? Dlaczego nie przychodzi? Przyło\yłem więc usta do jegoucha i powiedziałem: Józef jest tutaj, razem ze swoimi synami, tak414jak prosiłeś.Po wielu takich wymianach zdań zrozumiał naglewszystko i zaczął obmacywać moją twarz, ręce, szaty.Akając, po-wtarzał moje imię.bez końca i błagał o wybaczenie moje i mojejmatki.Przeklął pamięć Lewiego, Symeona i nawet Rubena.A potempłakał, poniewa\ nie wybaczył swemu pierworodnemu.Wymieniałkolejno wszystkich moich braci, błogosławiąc ich i przeklinając,przemieniając ich w zwierzęta, wzdychając z powodu ich chłopię-cych psot, wzywając ich matki, aby podcierały im siedzenia.Jakie\ to straszne tak się zestarzeć - stwierdził Józef, z litością ijednocześnie wstrętem w głosie.- Modlę się o to, aby umrzeć, zanimnastanie taki dzień, kiedy nie będę wiedział, czy moi synowie sąjeszcze dziećmi czy ju\ mają wnuczęta.Wydawało się, \e Jakub zasnął, ale po chwili znowu zawołał: Gdzie jest Józef? , jakby dopiero co mnie nie całował. Tu jestem ,odparłem. Pozwól, \e pobłogosławię chłopców , rzekł Jakub. Po-zwól, \e ich teraz zobaczę.Synowie trzęśli się u mego boku.Wnamiocie cuchnęło chorobą Jakuba, a jego pokrzykiwania ich prze-ra\ały, ale wyjaśniłem im, \e dziadek chce ich pobłogosławić, apotem popchnąłem ich ku niemu, po jednym do ka\dego boku.Ja-kub poło\ył prawą dłoń na głowie Efraima, lewą na głowie Manas-sesa.Pobłogosławił ich w imieniu Abrama i Izaaka, a potem usiadłprosto i ryknął: Zapamiętajcie mnie! Obaj skulili się i ukryli zamoimi plecami.Podałem Jakubowi imiona jego wnuków, ale onmnie nie słuchał.Wpatrywał się niewidzącymi oczyma w sklepienienamiotu i mówił o Racheli, przepraszając, \e porzucił jej kości napoboczu drogi.Opłakiwał swoją ukochaną i błagał, by pozwoliła muzemrzeć w spokoju.Nie zauwa\ył, kiedy ja i moi synowie wyszli-śmy.415Kiedy Józef mówił to wszystko, ja czułam stary cię\ar powraca-jący do mego serca i rozpoznałam tamto brzemię, które dzwigałampodczas lat prze\ytych w domu Nakht-re.Nie był to więc cię\arsmutku, ale gniew, który zrodził się we mnie i odnalazł utraconygłos.- A co ze mną? - spytałam.- Czy wspominał o mnie? Czy uko-rzył się za to, co mi zrobił? Czy mówił o mordzie dokonanym wSychem? Czy opłakiwał niewinną krew Szalema i Chamora? Czyukorzył się za rzez dokonaną w jego imieniu?Od miejsca na ziemi, gdzie le\ał Józef, wionęło ciszą.- Nic o tobie nie mówił.W domu Jakuba nie pamiętają Diny.Jego słowa powinny mnie były przygnębić, ale tak się nie stało.Zostawiłam Józefa i samotnie wróciłam do obozu.Poczułam nagle,jak bardzo jestem wyczerpana, i ka\dy krok kosztował mnie mocwysiłku, ale oczy miałam suche.Po przybyciu Józefa Jakub przestał jeść i pić.Jego śmierć mogłanastąpić w ciągu najbli\szych godzin, w najlepszym razie za kilkadni.Tak więc czekaliśmy.Dla zabicia czasu siadywałam przed wejściem do mojego namio-tu i przędłam len, jednocześnie przyglądając się potomstwu Lei,Racheli, Zilpy i Bilhy.Widziałam uśmiechy i gesty moich matek,słyszałam ich śmiech.Niektóre związki były tak oczywiste jak świa-tło dnia.W córce Dana dostrzegłam wierną kopię Bilhy; inna maładziewczynka miała włosy Racheli.U wszystkich mo\na było siędopatrzyć wydatnego nosa Lei.Drugiego dnia czuwania przy umierającym Jakubie podeszła domnie dziewczyna z koszem pełnym świe\ego chleba.W mowie Egiptu416przedstawiła się jako Gera, córka Beniamina i jego egipskiej \ony,Neset.Gera chciała się koniecznie dowiedzieć, jak to mo\liwe, \ekobieta o mojej pozycji mo\e sobie tak siedzieć i prząść, podczasgdy inni ze słu\by Safnat Paneacha gotują, biegają z posyłkami isprzątają od rana do wieczora.- Powiedziałam moim siostrom, \e jesteś zapewne opiekunką sy-nów rządcy, mojego stryja - wyznała. Czy mam rację? Dobrzezgadłam?Uśmiechnęłam się i odparłam:- Dobrze zgadłaś - i poprosiłam ją, \eby usiadła i opowiedziałami o swoich siostrach i braciach.Gera przyjęła moje zaproszenie z uśmiechem samozadowolenia izaczęła opowiadać o wszystkich osnowach i wątkach swej rodziny.- Moje siostry to jeszcze dzieci - zaczęła ta dziewczyna, którejbrakowało jeszcze kilku lat do osiągnięcia kobiecości.- Mamy bliz-niaczki, Meuzę i Naamę, jeszcze zbyt małe, aby mogły zostaćprządkami.Mój ojciec, Beniamin, dorobił się w Kanaanie równie\innych dzieci, z innej \ony, która zmarła.Imiona moich braci toBela, Beker, Echi i Ard i są to dość zacni mę\owie, choć wcale nieznam ich lepiej ni\ synów moich stryjów, którzy są tak liczni jaknasze stada i podobnie hałaśliwi - stwierdziła i mrugnęła do mnie,jakbyśmy były starymi przyjaciółkami.- Wielu masz tych stryjów? - spytałam.- Jedenastu - odparła Gera.- Ale trzej najstarsi ju\ nie \yją.- Ach tak - przytaknęłam, \egnając się w sercu z Rubenem.Moja bratanica usadowiła się obok mnie, wyciągnęła spod fartu-cha swoje wrzeciono i zabrała się do pracy, jednocześnie rozplątując417pokrętne wątki naszej rodzinnej historii.- Najstarszy był Ruben, syn Lei, pierwszej \ony mojego dziadka.Skandal, jaki się z nim przydarzył, polegał na tym, \e Rubena nakry-to razem z Bilhą, najmłodszą z \on Jakuba.Jakub nigdy nie wyba-czył swemu pierworodnemu, nawet po śmierci Bilhy, mimo \e Ru-ben dał mu wnuków i przysporzył większego bogactwa ni\ pozostalibracia razem wzięci.Powiadają, \e mój stryj na ło\u śmierci z pła-czem błagał Jakuba o wybaczenie, a jednak jego ojciec nie przyszedłdo niego.Symeon i Lewi, równie\ urodzeni przez Leę, zostali za-mordowani w Tanisie, kiedy byłam dzieckiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]