[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazało się jednak, że dla koni jest to za daleko, dlatego musieliśmy obrać inny kierunek.Przewodnik opowiedział nam za to kilka ciekawy ch rzeczy.Rocznie zbiera się tam nawet osiemsetty sięcy ton soli, która podobno jest jedy na w swoim rodzaju.Pozy skuje się ją według starejmetody, polegającej na kontrolny m odparowy waniu wody.Z większej odległości solne hałdy,wy sokie nawet do dwudziestu pięciu metrów, wy glądają jak górskie iskrzące się bielą szczy ty.Zaskoczy ł mnie podział soli ze względu na jej smak i wielkość tworzący ch ją kry ształków.Najwy ższa w hierarchii fleur de sel to prawdziwa perła wśród soli.Składa się z malutkichpłatków o nieregularny m kształcie, przy pominający ch szron, który osiada na szy bach podczasmrozny ch zim.Co ciekawe, ten solny skarb ma fiołkowy zapach, a na każdy m słoiczku znajdujesię nazwisko człowieka, który zebrał go ręcznie.Wiedziałam już, co kupię podczas następny chzakupów w sklepie spoży wczy m solny klejnot z Camargue.Kiedy zadowoleni wracaliśmy do domu, wieczór powoli ustępował pola nocy.Postanowiliśmyz Markiem, że za jakiś czas znów wy bierzemy się na zwiedzanie regionu, ty m razem jużsamochodem.Niedziela by ła drugim naszy m wolny m dniem.Kiedy się obudziłam, by ło już południe.Naniebie przesuwały się kłębiaste białe chmury, przy wodzące na my śl puchate poduszki.Przy rodateż odpoczy wała, podobnie jak Lady, która rozłoży ła się po sy cący m posiłku na ławce,przy jąwszy swoją ulubioną pozy cję.Słońce by ło już wy soko, kiedy zjedliśmy pózne śniadanie,po czy m Mark wy ciągnął mnie na plażę.Wy poczy nek nad brzegiem szumiącego morza idealniesię wpisy wał w leniwe popołudnie.Do wiklinowego kosza piknikowego włoży łam świeżo upieczone i jeszcze gorące ciastoucierane z wiśniami i płatkami migdałów oraz wy soki termos napełniony mocną kawą.Ponadtoz my ślą o pózniejszy m posiłku przy gotowałam kanapki piknikowe, do który ch wpakowałam szy nkęparmeńską, mozzarellę, grillowaną cukinię, mnóstwo świeży ch warzy w i pesto.O tej porze, kiedy słońce nie praży ło już tak mocno, na plaży zaczęli się pojawiać samotnispacerowicze, rodziny z biegający mi dookoła nich dziećmi oraz ludzie z psami.Niedaleko nasjakaś kobieta puszczała kolorowego latawca.Na morzu lekko falowały białe grzy wy, które,zbliżając się do brzegu, mocno przy spieszały, żeby na koniec rozbić się na piasku.Wiatrprzy jemnie pieścił skórę wy stawioną w stronę słońca.W ciągu ostatnich dni lekko się opaliłam, choć większość czasu spędzałam w zamknięty chpomieszczeniach.Wszak Prowansja znajduje się na południu, gdzie słońce operuje mocniej.Piasek by ł ciepły i suchy, pomimo że nocą padał deszcz.Z przy jemnością zanurzy łam w nimgołe stopy, rozkoszując się ty m, jak przesy puje się pomiędzy moimi palcami, delikatnie jełaskocząc.Spacerowaliśmy przy samy m brzegu, a fale co chwila ochlapy wały nam nogi.Namorzu unosiły się niewielkie łódki z mocno naciągnięty mi biały mi żaglami, które z tej odległościwy glądały jak zrobione ze skorupki orzecha. Niedługo będzie już wy starczająco ciepło, żeby można by ło popły wać odezwał się Mark,patrząc w stronę hory zontu. Jeszcze jakieś dwa ty godnie, o ile utrzy ma się taka pogoda.Odwrócił się i spojrzał na mnie.Włosy poruszały mu się lekko na wietrze, a na ustachrozciągał się delikatny uśmiech. Lubisz pły wać?Pokiwałam głową. Kiedy ś sporo pły wałam, ale to by ło dawno. Uśmiechnęłam się do swoich wspomnieńi wskazując głową na morze, dodałam: Z chęcią posiłowałaby m się z ty mi falami.Słońce powoli chy liło się ku zachodowi, by za parę godzin schować się za linią hory zontu.Poplaży kładły się cienie, wy dłużające się z każdą minutą.Jakieś sto metrów od nas wy patrzy łamidealne miejsce na piknik.By ło otoczone wy sokimi trawami i rozciągał się z niego piękny widokna morze. Usiądzmy tam! zaproponowałam. Jestem już tutaj od siedmiu ty godni, a jeszcze ani razunie widziałam zachodu słońca. Nie ty lko ty.Mnie też do tej pory to się nie udało.Tak bardzo skupiłem się na remoncie.Popatrzy łam na niego i stwierdziłam: Wiesz, nie mogę uwierzy ć, że minęło już ty le czasu.Jestem tu znacznie dłużej, niżplanowałam& zawiesiłam głos.Mark patrzy ł na mnie wy czekująco. Po pierwsze podjęłam wątek nie mogę teraz wy jechać, ponieważ jestem bardzociekawa, jak ten dom będzie wy glądał, kiedy już wszy stko skończy my.A po drugie, gdzie by śznalazł lepszego pomocnika? Kto by ci smaczniej gotował? I nie dając mu dojść do głosu,dodałam: Nigdzie, na cały m świecie, nie znajdziesz nikogo takiego jak ja, więc nawet nie próbujszukać. Zaśmiałam się szelmowsko i wy ciągnęłam w powietrze palec wskazujący.Mark roześmiał się na te słowa. Przecież sama wiesz, że robisz tu dużo więcej, niż zakładała nasza umowa.A co dogotowania to wy znam ci szczerze, że za każdy m razem z niecierpliwością czekam na kolejnyposiłek.Komplement mile mnie połechtał.Kiedy dotarliśmy na miejsce, rozłoży liśmy na piasku koc i wy pakowaliśmy z koszy kapiknikowe wiktuały oraz książki, które przezornie zabraliśmy z domu.Usiedliśmy obok siebie i,pałaszując kanapki, podziwialiśmy widoki.W miarę jak słońce chy liło się ku zachodowi, piasekstawał się chłodniejszy, ale nadal by ł przy jemny w doty ku.Bawiłam się nim, przesy pując goprzez palce.Po posiłku oboje pogrąży liśmy się w lekturze.Dookoła panowała błoga cisza, przezktórą przebijał się delikatny szum fal.Parę godzin pózniej słońce zaczęło się zanurzać w morzu.Pomy ślałam sobie, że gdy by m ty lkopotrafiła, bez wahania uwieczniłaby m ten widok na płótnie.Teraz już rozumiałam, co takiegoniesamowitego by ło w tej krainie, skoro sły nni malarze, na przy kład van Gogh, tu przy jeżdżali.Kiedy zrobiło się już niemal całkiem ciemno, zabraliśmy się za kawę i ciasto.Mark przełknąłostatni kawałek, po czy m wy ciągnął z kieszeni koszuli harmonijkę ustną i zaczął na niej grać.Popły nęły melody jne, melancholijne dzwięki, które zupełnie mnie zahipnoty zowały i sprawiły, żena skórze pojawiła mi się gęsia skórka.Nie wiedziałam, o czy m opowiada ta melodia, czułamjednak, że porusza we mnie jakieś struny, budzi mnie do ży cia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]