[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Naprawdę? spytała Isabella, zafascynowana.Max zmarszczył brwi. Nie brałem pod uwagę takiej możliwości. Ale dlaczego człowiek, który pozyskiwał broń, chciałby się pozbyćpośrednika? spytała Isabella. I dlaczego miałby go zabić, zanim sprzedażlusterka zostanie sfinalizowana? Wydaje mi się, że dostawca potrzebowałSloana tak samo jak Caitlin i Julian. To się mogło zmienić stwierdził Fallon. Handel bronią toniebezpieczna profesja.Dużo ostrej konkurencji.Możemy założyć, że dostawca uznał, że nie potrzebuje już Sloana, ipośrednik stał się kulą u nogi. To Sloan miał kontakt z dostawcą.Kiedy pośrednik zniknął, nie zostałnikt, kto mógłby zidentyfikować człowieka, który dostarczał mu broń.Zgadzam się z tobą, Fallon.Zmierć Sloana to nie zbieg okoliczności.Dostawca zacierał ślady, przygotowując się do rozkręcenia nowych interesów oświadczył Max. Ale co z lusterkiem? spytała Isabella. Było warte mnóstwopieniędzy, a w rezydencji Vantara właściwie zaginęło.288RLT Wygląda na to, że w całej tej historii lusterko przestało już być takieważne odparł Fallon. Utrata artefaktu była pomniejszym skutkiemubocznym.Max rozparł się na fotelu. Nasuwa się więc pytanie, jakie to nowe interesy rozkręcił dostawca? Tak przyznał Fallon. Oraz pytanie, co teraz zamierza sprzedać?Isabella zadrżała. Kimkolwiek jest, musi być przekonany, że ze swoimi nowymiwspólnikami zarobi o wiele więcej niż z Caitlin i Julianem.Fallon przyglądał się Maksowi. Pilnowanie Garreta i zidentyfikowanie klienta, który zlecił muznalezienie lusterka, to już twój problem.Znasz czarny rynek paranormalnychartefaktów lepiej niż ktokolwiek inny, nawet ja.Natomiast dostawca toproblem J&J. Zgadza się przytaknął Max. Rtęciowe Zwierciadło pochodziło zmuzeum Towarzystwa.Prawdopodobnie nie był to pierwszy artefakt, któryPhillips i Garrett uzyskali z tego zródła. Mam przeczucie, że już od jakiegoś czasu ktoś grasował w piwnicachmuzeów powiedział Fallon. Aatwo sobie wyobrazić, jak to się mogło stać.Stowarzyszenie zbiera artefakty od ponad czterystu lat.Tak jak w większościmuzeów, znaczna część zbiorów znajduje się w magazynie.Kto by zauważył,gdyby od czasu do czasu zaginęło kilka przedmiotów? Tobie pozostawiam problem znalezienia dostawcy, Jones. Maxpochylił się do przodu. A w ogóle to chciałem cię zapytać, kto ci tak podbiłoko? Wyglądasz, jakbyś spadł z klifu.Fallon dotknął żeber i skrzywił się. I tak się właśnie czuję.289RLTMax otworzył dolną szufladę biurka i wyjął whisky. Spróbuj trochę tego.Jest dobre na to, co cię boli. Dzięki. Fallon przyjrzał się butelce. Chyba dam się skusić. Chwileczkę Isabella podniosła rękę. To jakiś męski rytuał? Tak właśnie czasami robią koledzy z branży detektywistycznej, gdywspólnie pracują nad jakąś sprawą wyjaśnił Max. Rozumiem. Uśmiechnęła się Isabella. W takim razie niech pan mirównież naleje szklaneczkę.Też jestem detektywem, pamięta pan?Na ustach Fallona znów pojawił się nieczęsto goszczący na nichuśmiech. Raczej o tym nie zapomnimy.Kiedy wychodzili z biurowca, zadzwonił telefon Fallona.Isabellaczekała, aż skończy rozmawiać. Dargan.No co tam? W porządku.Nie zaskakujesz mnie.Brałem topod uwagę.To na tyle.Prześlij nam rachunek.Jak to jakim nam? Mam nowąasystentkę i agentkę, pracuje dla mnie na pełen etat.Nie jestem już sam wbiurze.Zamknął telefon. Dargan zidentyfikował klienta Posłańca? spytała Isabella. Carolyn Austin.Matka Jenny.290RLTRozdział 30Walker skończył obchód wokół stacji benzynowej i warsztatu.Wszystkobyło w porządku.Minął sklep spożywczy Stokesa, skręcił w prawo i zacząłprzemierzać miasteczko tak jak zwykle.Dochodziła trzecia nad ranem.We wszystkich oknach było ciemno,nawet w tym na piętrze, w biurze Jones & Jones.Fallon Jones i Isabella Valdez nie wrócili do Scargill Cove.Walkermartwił się o nich.Ucisk w głowie podpowiadał mu, że byli wniebezpieczeństwie, ale nie mógł nic na to poradzić, jego pomoc ograniczałasię do pilnowania biura i mieszkania Isabelli.Jones dobrze zaopiekuje sięIsabellą, powtarzał sobie.Jones jest silny.Minął zajazd, a potem poszedł na Seaweed Harvest.Systematyczniesprawdzał podwórka za domami, parkingi i pojemniki na śmieci za sklepami.Nigdy nie wiadomo, co się znajdzie w śmieciach.Ucisk w jego głowie nagle się nasilił, gdy Walker minął zapleczeSunshine.Przyspieszył, pozwalając, by go prowadził.Był teraz na drodzełączącej się z autostradą.Rzadko zapuszczał się tak daleko poza granicemiasta.Swoim szczególnym wzrokiem przeszukiwał cienie po obu stronachchodnika.Dostrzegł ciemną, ciężką sylwetkę terenówki zaparkowanej międzydrzewami.Zwiatła były wyłączone.Kiedy ją obserwował, jakiś mężczyzna ikobieta otworzyli drzwi, wysiedli i skierowali się w stronę miasta.Mężczyznaszedł przodem, poruszając się ze swobodą i pewnością siebie, którawskazywała, że on również posiadał szczególny wzrok.Kobieta natomiastpotknęła się i zatrzymała.291RLT Nie tak szybko powiedziała. Wiem, że widzisz, gdzie idziesz, ale janie. Poprowadzę cię. Mężczyzna cofnął się i wziął ją za rękę.Obcy, pomyślał Walker.Nie pasują do Scargill Cove.Prędko ruszył wstronę wozu. Cholera wyszeptał mężczyzna. Idzie tu jakiś facet.Nie porusza sięjak łowca, ale chyba widzi w nocy. To musi być ten, na którego mówią Walker.Wszyscy twierdzą, że toświr. Zwir czy nie, widział nas.Załatwić go? Tak odparła kobieta. Pospiesz się.Tylko zrób to czysto.%7ładnejkrwi.%7ładnych dowodów.Wrzucimy ciało do oceanu w Point.Wszyscywiedzą, że to wariat.Pomyślą, że skoczył. Skręcony kark będzie pasował do tego scenariusza.Mężczyzna pobiegł w stronę Walkera, przedzierając się międzydrzewami jak wielki kot, który chce powalić jelenia.Walker ani drgnął.Wiedział, że jego szczególny wzrok go ochroni.Napastnik nagle się zatrzymał, parę metrów od niego.Odwrócił się izaczął szukać między drzewami. Zgubiłem go warknął. Sukinsyn jest niezły.Nawet nie widziałem,żeby się ruszył.Bo się nie ruszyłem, pomyślał Walker. Znajdz go poleciła kobieta. Widział nas oboje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]