[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.V.J.wzruszyłaramionami.- Tak wiele tajemnic trzeba rozwikłać w ciągu tego tygodnia - powiedziała radośnie.- Dajmy spokójkręglom, dobrze? Basen wygląda wspaniale.Wskakuję do wody.Zdjęła szlafrok i ruszyła w kierunku głębszej części basenu.Dzięki długim nogom i niezłej figurzenadal prezentowała się dobrze.Skoczyła z gracją i wynurzyła się dopiero przy przeciwległym krańcubasenu.- Fantastycznie! - krzyknęła.- Popatrz tam - powiedziała Sabrina.Telewizor był włączony.Choć nie słyszałydzwięku, widać było na planszy, że prawie w całym kraju pada śnieg.V.J.podpłynęła do brzegu basenu i spojrzała na ekran.- No właśnie! Na dworze jest tak zimno, a ja tutaj pływam sobie w ciepłej wodzie.Naprawdę, ten naszchłopak wie, co dobre!Odepchnęła się stopami od brzegu basenu i popłynęła.Sabrina też zdjęła szlafrok i zanurkowała.Popływała trochę, a potem zatrzymała się, by odpocząć.V.J.podpłynęła do niej i podjęła przerwaną rozmowę: 116- Cassie nie mogła być z nim szczęśliwa.Wystarczyło że ukłonił się jakiejś kobiecie, a już robiła sięzazdrosna i podejrzliwa.Nienawidziła tego zamku.Zawsze znajdowała jakiś powód, żeby namawiaćJona do wyjazdu.Przed tym wypadkiem.- Co przed wypadkiem? - zainteresowała się Sabrina.V.J.wzruszyła ramionami i przygładziła mokre włosy.- Strasznie się pokłócili przy śniadaniu.To był trzeci czy czwarty dzień gry.Moja postać już zostałazabita, a także kilka innych.Wszyscy świetnie się bawili.Susan naturalnie trochę psuła nastrój, alesama też była w dobrym humorze.Chyba nawet lubiła kłócić się z Cassie.Darły ze sobą koty, ażleciały strzępy futra.- Roześmiała się na to wspomnienie.- Ale co z Cassie i Jonem?- Cassie wprost wychodziła z siebie, żeby zrobić mu na złość.Wkładała stroje, które więcej od-słaniały, niż zasłaniały, prowokowała niemal każdego mężczyznę, który tu był.Problem polegałchyba jednak na tym, że Jon się tym wszystkim już nie przejmował.- Zastanowiła się przez chwilę idodała: - Chyba było tak, że Cassie na początku udawała idealną żonę, delikatną i słodką.Potem, wmiarę jak ujawniał się jej prawdziwy charakter, Jon coraz bardziej tracił nią zainteresowanie.Pa- 117miętam, że pewnego razu chciała go walnąć w szczękę.Przytrzymał tylko jej rękę i odszedł.Chyba jużod dość dawna była mu zupełnie obojętna.- Może - zgodziła się Sabrina.- Kto jednak wie, co naprawdę czuje ktoś inny?Starsza kobieta popatrzyła na nią uważnie.- Sabrino, miłość to coś, co można dostrzec w czyichś oczach.Wierz mi, w oczach Jona jej niewidziałam.- V.J., nie sądziłam, że jesteś taka romantyczna - zażartowała.- Nie jestem, mówię tylko, że może nie potrafisz czytać w ludzkich oczach.- Na pewno potrafi czytać w moich! - zawołał Brett, podchodząc do basenu w sandałach, kąpie-lówkach i szlafroku.Zrzucił szlafrok i napiął mięśnie.- Cały świat wie, że jestem nieuleczalnymromantykiem - oświadczył.- Prawda, V.J.? Powiedz to mojej żonie, dobrze? Przypomnij jej teżproszę, że jestem w świetnej formie.V.J.spojrzała na Sabrinę, a potem na Bretta.- Chyba twoja była żona wie wszystko o twojej wspaniałej formie, Brett.Dlaczego nas zaniedbujesz?Poproszę o wódkę z wodą sodową i cytryną.Nalej mi, zanim zaczniesz się kąpać.Na pewno w tymczasie powiem Sabrinie wiele miłych rzeczy o tobie. 118- Przygotuj dwie - zawołał Thayer Comby.Nie zawracał sobie głowy szlafrokiem.Zszedłna dół tylko w obciętych dżinsach.Sabrina stwierdziła, że były policjant wygląda jak góra mięśni.Uśmiechnięty, usiadł na leżaku.- Teraz przydałoby się trochę słońca - zauważył.- W lochu nie ma słońca - odparł Brett - ale za barem naprzeciwko toalet jest sauna.- Może być sauna - powiedział Thayer - o ile w ogóle postanowię ruszyć się z miejsca.Spojrzał na nadchodzącą Annę Lee Zane.Nie potrzebowała już słońca.Jej opalenizna była niemaldoskonała.Miała rozpięty szlafroczek, pod nim białe bikini.Wyglądała oszałamiająco.Za nią weszła Dianne Dorsey w czarnej narzutce na wspaniale skrojonym czarnym kostiumie.- Moglibyśmy po prostu leżeć tutaj całymi dniami i wyobrażać sobie, że jesteśmy w jakimś dziwnymraju - rozmarzyła się Dianne, zajmując miejsce obok Thayera.- Brett, jesteś wspaniałym pisarzem.Zrobiłbyś drinka także dla mnie?- Dla mnie wódka z tonikiem - zażądała Anna Lee.- Hej - zaprotestował Brett - czy ja jestem.- Tak, kamerdynerem, panie Buttle - przypomniał mu Jon Stuart, przyłączając się do nich. 119Uśmiechał się, lecz Sabrina dostrzegła, że jest spięty i niezbyt wesoły.- Ale - dodał Jon - ja jestem tylko Wackiem Zwirusem.Co ja mogę wiedzieć? Prawda, Sabrino? -zwrócił się nagle do niej.Zaskoczyło ją, że zwrócił na nią uwagę, pomimo że była dość daleko, w wodzie.Patrzył na nią, awyraz jego twarzy sprawił, że poczuła się niepewnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl