[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślałam,to pamiętam, że naprawdę głęboką sprawą jest myśleć.Tymczasem glina odklejała się,odpadała, potem w miarę marszu lepiła na nowo.Miałam wrażenie, że z tymi ciężkimi jakołów stopami nigdzie nie zajdę.I pewnie nie szłam prosto.Nie tak, jak leci wrona.Kiedy w końcu dobrnęłam do szosy, uspokoiłam się.Podwiózł mnie gość mniej więcejw wieku ojca.Pan Tybald Parker.Mój widok nim wstrząsnął.Parker zrugał mnie zazatrzymywanie samochodów, powiedział, że to dla kobiet niebezpieczne.I dał mi chustkę donosa.114SROpowiedziałam mu wszystko, nie tylko o Mattie, Lloydzie i wielebnym Watsonie, leczo wszystkim, co mi przyszło do głowy.O Papryczkach.Praktyce dentystycznej ojca.To byłaprzyjemność, znowu móc się wygadać; jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się ani przez chwilę niepomyśleć, co powinnam powiedzieć, co nie.Ależ ulga.Zamówił mi pokój w hotelu, więc mogłam wziąć prysznic i wyspać się, kupił dojedzenia coś, w czym nie było ziemniaków, i pomógł zadzwonić do rodziców, żeby przysłalitelegraficznie trochę pieniędzy, dzięki czemu mogłam wrócić autobusem.- Nie daj się nigdy nabrać na plewy - powiedział na pożegnanie.To wówczas,pierwszy raz od kiedy wybrałam się do Mattie, poczułam obecność Boga w moim życiu.Na Boże Narodzenie zawsze dostawałam list od pana Parkera, co trwało ponaddwadzieścia lat, aż umarł.Nadzwyczajne listy, wyłącznie o ludziach, których nie znałam, jakzdobywają dyplomy, biorą śluby, podróżują, rodzą im się dzieci.Pamiętam, jak wnuk panaParkera dostał się na UCLA dzięki stypendium bejsbolowemu.Cóż, kiedy poznawałam bliżej Johna, jego humory i listę zniewag, on w tym samymczasie poznawał bliżej mnie.Prochy, sekty.Jasnowidzące wrony.No i John dostał fioła: tofatalnie wpłynie na kampanię.Oświadczył, że nie mam prawa nic nikomu mówić, ani mru-mru.Taka byłam zmęczona tym trzymaniem buzi na kłódkę.Ale siedziałam cicho.Zaszłamw ciążę, co John uznał za murowane przysporzenie głosów.Uśmiechnięta, wciąż iniezmiennie uśmiechnięta, licząca zaś po cichu, że John przepadnie, odzyskałam prawo dogadania.Pewnego dnia John miał w planie debatę, wszystkich pięciu kandydatów spotykało sięz dziennikarzami.Poprawiłam mu krawat.- I jak wyglądam? - spytał, na co odpowiedziałam, że świetnie.To był przystojniak.Okazało się jednak, że do pleców marynarki przylgnęły mu moje majtki.Były przedtem wsuszarce; chyba się naelektryzowały.Ogromne, bo byłam w ciąży, ale przynajmniej czyste.Pojęcia nie mam, skąd się wzięły na tej marynarce.Twierdził, że musiałam je tamprzyczepić, kiedy go obejmowałam.Jakbym chciała, żeby wyborcy, prasa i w ogóle wszyscypooglądali sobie moje majtki! No i znowu trafiłam na tę listę; od tej pory mam tamnajwiększą liczbę notowań. Bernadette mnie zniszczyła", tak to brzmi.Jakbym była akurat do tego potrzebna.Bo okazało się, że John też ma przeszłość, takiepoboczne wątki, nie dla publiki.Długi hazardowe i nakaz aresztowania.Oskarżenie o napaść.Uciekł z moją siostrzyczką, nawet się ze mną nie rozwodząc.Tato musiał ich szukaćpo całym stanie, żeby ściągnąć siostrę do domu.Bo tym, kim jest John, zachłystywały sięgazety.Nasza rodzina w tym świetle też nie wypadła najlepiej.Wypłynęły prochy.Sekta.Jedna z Papryk opowiedziała mi, że startują z nowym programem, kiedy jednak poszłampogadać z madame Dubois, powiedziała, że teraz nie może mnie już przyjąć, bo jestemmatką, na dodatek osławioną.Madame Dubois zapewniła, że jakichś reguł należyprzestrzegać.Powiedziała, że zhańbiłam Papryczki.115SRZapewniła, że już się nikt ze mną nie ożeni, ani z moją siostrą; ale okazało się, że tożaden problem.Jeżeli czarujący Obraz, piękne Pola, krystaliczne Strumienie, zielone Drzewa ihaftowane Aęgi sprawiają, że Krajobraz bądz sama z siebie Natura dostarczają Oku takiejrozkoszy, o ileż bardziej widok tyluż foremnych, bogato strojnych Panów i Pań doskonale ówSzyk czyniących radować Widzów musi.Kellom Tomlinson, Tancerz zawołanySylvia postanowiła pomówić z Allegrą szczerze.Zamierzała powiedzieć, tegowieczoru potrzebuję cię naprawdę.Chyba nie proszę o zbyt wiele.Chodzi tylko o jedenwieczór; raz spróbuj pomyśleć o mnie.W holu natknęła się na Allegrę, w dzianinowej sukni Sylvii.- Obleci? - spytała Allegra.Sylvia poczuła przypływ ulgi, po części dlatego, że Allegra jednak się wybiera, poczęści dlatego, że Sylvia nie musi mówić tego, co powinna.Starcia z Allegrą rzadkoprzebiegały zgodnie z planem.- Sam seks - odrzekła Sylvia.Allegra była w znacznie lepszym nastroju.Stąpała lżej, była wyprostowana.Przezramię przerzuciła ciemnogranatową sukienkę Sylvii z jasnożółtymi aplikacjami.- Wez tę - powiedziała.Sylvia włożyła sukienkę.Allegra dobrała kolczyki i naszyjnik.Przeczesała włosySylvii na bok i upięła.Nałożyła cień na powieki, na usta szminkę i podała papierowąchusteczkę, żeby zetrzeć nadmiary.- Pues.Vamonos, vamonos, mama* - powiedziała.- Jak to jest, że się tyle spózniamy?* Ruszmy się, ruszmy się nareszcie, mamo.Kiedy wychodziły, Sylvia wzięła Allegrę za rękę i wpierw ścisnęła ją, potem puściła.Otworzyła pilotem samochód i wsunęła się w długą gorącą noc.Podano główne danie: łososia z fasolką szparagową, do tego miejscowy zinfandel.Kiedy wszyscy jedli, mowę główną wygłosił autor kryminałów cieszących się nadzwy-czajnym powodzeniem.Z początku były kłopoty z mikrofonem, zgrzyty, sprzężenia, aleszybko się z nimi uporano.Mowa była zwięzła i pełna wdzięku; facet się spisał na medal.Kiedy skończył, Mo zapewnił Deana, że w książkach autora cieszącego sięnadzwyczajnym powodzeniem występują kompletnie popieprzone procedury prawne.- Większości ludzi to zwisa - powiedział Mo.- Ale ja, osobiście, mam fioła na punkcieścisłości.- Zaczął Deanowi referować punkt po punkcie błędy innych autorów w ichnajświeższych książkach.- Większość ludzi nie ma pojęcia, jak przebiega faza wykrywania -powiedział.Był gotów to wyjaśnić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]