[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Katherinewzięła głęboki oddechi westchnęła.- Chodzi o to, że.Usłyszałamkobiecy chichot i rozmowęo lubieżności i nagiej kobiecie i.- ucichła.- Myślałaś, żesię tuzabawiałem, tak?- zapytał zirytowany.- Aja właśniestarałemsię urządzić.- Wiem, wiem.- Położyła mu palec na ustach, a potemjanes+ifff78usolad-nacs 288spojrzała w stronę rzezby lady Godivy.- Chociaż twój gustwkwestii.sztuki jest raczej.- Okropny, wiem.Takjaktwój gust codoksiążek.Aletonieja wpadamdo twojego pokoju jak burza, żeby cię zaskoczyć.- Biorąc pod uwagę okoliczności, jej brak zaufania nie powi-niengo złościć, a jednakgozdenerwował.- Przepraszam.Pewnie myślisz, że jestempotworna.Ciąglecię o coś posądzam, i to bez żadnego powodu.Jegogniewbłyskawicznie zamienił się wpoczuciewiny.- Już dobrze.Twojepodejrzenia byłyzrozumiałe.Katherine pokręciła głową.- Pozwoliłam, żeby zapanowały nade mną obawy co dotwojego charakteru, a nie powinnamtego robić.Teraz towiem.Udowodniłeś mi wiele razy, że jesteś dobrymczłowiekiem, a janadal.- Już wystarczy, kochanie.Już nie przepraszaj więcej.Wszystkowybaczone - zapewnił ją.- Ja sobie nie wybaczyłam.Ale mogę coś dla ciebie zrobić.Zmoją fortuną będziemy mogli odnowić Edenmore i stworzyćz niego najpiękniejszy dom, jaki kiedykolwiek widziałeś.Poczuciewinyniemal gozadławiło.- Mówiłaś, że byłabyś szczęśliwa, mogąc pozbyć się od-powiedzialności prowadzenia domu.Aja obarczę cię nowymiobowiązkami.- To nie będzie nic przykrego, kiedy będziemy mieli pienią-dze - powiedziała radośnie.Odwróciła się i zaczęła przecha-dzać się po jego sypialni.- Tylko pomyśl, co będziemy tu moglizrobić.Kiedy naprawi się stare gzymsy, wymieni tapety, dywa-ny i może też zasłony.będzie tu cudownie.- Spojrzała naniego błyszczącymi oczami i rozłożyła ręce, jakby chciała objąćcały tenpokój.- Meble też wymagają odnowienia, ale są dobrejjakości, a ten cudowny kominek jest po prostu idealny.- Więc.podoba ci się?- Dom? Otak.To, codotej poryzobaczyłam.Chociaż szłamszybko, to zauważyłam, że domjest solidnej konstrukcji.- Piątyhrabia, którywybudował dom, użył najlepszej jakojanes+ifff78usolad-nacs 289ści drewna dębowego do konstrukcji i najlepszych czerwonychcegieł.I wkażdympokoju jest kominek z włoskiego marmuru,dokładnie taki samjak ten.Całe szczęście mój.ojciec nigdynie był na tyle zdesperowany, żeby zdemontować kominkii posprzedawać je.Katherine strapiła się.- Jak to się stało, że ten piękny dom znalazł się w takopłakanymstanie?- To długa historia - powiedział Alec, nie chcąc jej opo-wiadać, gdyż musiałby mieszać prawdę z bardzo wielomakłamstwami.- Lubię długie historie.- Podeszła znowu do niego i usiadłana łóżku, kładąc czule dłońna jegoudzie.Westchnął i zaczął wyjaśniać, jak to jego ojciec zle gos-podarował, zarządca go okradał, jak wydawał pieniądze nabezwartościowe inwestycje.powiedział jej wszystko, co mógł.Właśnie zaczął opisywać jej, jak wyglądała posiadłość wcza-sach jego dzieciństwa, gdy do sypialni weszła pani Brownz herbatą i talerzykiempełnymbrązowych grudek, z pewnościąprzeznaczonych dojedzenia.- Przepraszam, że tyle mi to zajęło - powiedziała radośniegospodyni.- Pani matka miała tyle pytań na temat domu.- Wyobrażamsobie - odrzekła Katherine.- Umieściłamją we frontowymsalonie, kiedy sama zajęłamsię przygotowaniem herbaty.- Pani Brown postawiła tacęz wiktuałami przy łóżku.- Agdy wróciłamdo niej, okazałosięże zasnęła, biedactwo.Takpo prostu na fotelu.- Przebyłyśmydługą drogą.- Katherinenalała herbatyi po-dała filiżankę Alecowi.- I wstałyśmy bardzo wcześnie.Pani Brownwytarła dłoniewfartuch.- Nakryłamją szalem, żeby nie było jej zimno.- Spojrzałana Aleca i na Katherine.- Widzę, że czuje się pan już znacznielepiej.Mogłabymzrobić ciepły kompres na pańską głowę.- Niema potrzeby.Panna Merivale zadbała już omnie.- Powinienpancoś zjeść.Nie, jeśli chciał nadal się dobrze czuć.janes+ifff78usolad-nacs 290- To by było wszystko.Dziękuję, pani Brown.- Bardzodobrze- odparła, wydymając usta.- Wtakimraziepójdę zająć się kolacją.Kiedy wyszła z sypialni, Katherine spojrzała na niego kar-cąco.- Wiem, że nie czujesz się najlepiej, ale nie musisz byćnieuprzejmy.- A wolisz zjeść to? - Wskazał na dziwne grudki.- Japrędzej umrę.Spojrzała na niegopytająco.- Nieprzesadzaj.Przecież nie mogą być takiezłe.- Pani Brownodlat jest naszą gospodynią, ale nie zajmowa-ła się gotowaniem, dopóki nie straciliśmy kucharza tuż przedmoimpowrotemdo kraju.Ona nie jest zbyt biegła wgotowaniu.- Nie może być tak zła - powtórzyła Katherine, biorąc kęsbrązowej grudki.Alboraczej starając się ją ugryzć.Trzeba byłoszarpnąć kawałek zębami, tak jak to robią psy, kiedy ogryzająmięso z kości.Kiedy żuła, ostrożnie odłożyła grudkę z po-wrotemna talerzyk.- Chyba.rozumiem.co masz na myśli.Coto, u licha, ma być?- Czy smakuje jak przyprawione błoto? I ma konsystencjęskórzanegorzemienia?Katherineskinęła głową, niemogąc się nadziwić.- To ciasteczka imbirowe.One jeszcze nie są takie złewporównaniu z tartą jabłkową.- Mój Boże, będziemy musieli natychmiast zatrudnić ku-charza.- Jeśli chcesz, żebymtuprzeżył.Zaśmiała się.- Czy pani Brown i pan Emson są twoimi jedynymi słu-żącymi?- Prawie.Jest jeszcze John, woznica, którego już poznałaśi dwie córki pani Brown, które są pokojówkami.Jej mąż jestleśnikiem, ale zajmuje się zaopatrzeniem spiżarni w świeżemięso, żeby jego żona mogła fatalnie gotować.Potrzebujęwięcej służby.janes+ifff78usolad-nacs 291- Też tak myślę.Mamy prawie tyle samo służby w MerivaleManor, które jest cztery razy mniejsze od twojej posiadłości.- Rozejrzała się dookoła.- Czy nie będzie problemem, jeślizostaniemydzisiaj z mamą na noc?- A niech to.- Wstał, chwiejąc się od pulsującego bólugłowy.- Zapomniałempowiedzieć pani Brown, żeby przygoto-wała dwa pokoje dla was.- Nie! - Zaciągnęła go z powrotemna łóżko.- Ja pójdę jejpowiedzieć.Atyleż i odpoczywaj.- Nie chcę odpoczywać.- Sięgnął pobuty, które muwcześ-niej zdjęła.Szybkimruchemzabrała mubutyi surdut.- Nic z tego.Połóż się.Zaraz dociebiewrócę.Patrząc, jak wychodzi z sypialni z jego ubraniem, nie mógłsię zdecydować, czy czuć się zirytowany, czy może urzeczonyjej nadopiekuńczością.A może po prostu winny? Lecz powiedzenie jej prawdyzałamałoby ją teraz.Wydawała się taka szczęśliwa, mogąc mupomóc, taka zachwycona wizją użycia jej pieniędzy do od-budowy Edenmore.Jak teraz pozbawić ją tej radości?Nodobrze, totylko wymówki.Prawda była taka, że Alec niechciał jej stracić.Gdybytylkoudałomu się utrzymać ją wtakimszczęściu dodnia ich ślubu.Do licha, a czy przywiózł ze sobą z Londynu specjalnepozwolenie na ślub? Jeśli nie, wszystko się odwlecze.Wstał z łóżka, zachwiał się nieco, ale po chwili już sięwyprostował.Gdzie Emson mógł włożyć te papiery? A, tak,wgabinecie na parterze.Rozejrzał się za butami.Katherine jezabrała, więc poszedł szukać innej pary.Kiedygrzebał wszafie,usłyszał, jak Katherine staje za nim.- Co ty wyprawiasz, uparciuchu? Natychmiast wracaj dołóżka!Chwycił parę butówi spojrzał na nią.- Już dobrze się czuję.Mówiłemci.- Jeszcze nie jesteś całkiemzdrów.- Wzięła goza ramię.- Chodz z powrotemdo łóżka.janes+ifff78usolad-nacs 292- Nie.- Wyrwał jej ramię i włożył buty.- Muszę cośsprawdzić wgabinecie.To zajmie mi chwilę.- Musiał znalezćto pozwolenie i upewnić się, że zdoła poślubić ją, zanimonadowie się całej prawdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl