[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Neville zawsze pozostawiał jeSRotwarte kiedy byli w domu.Nie widział powodu, by je zamykać, bo i taknikt by tu nie wszedł.Farma jest przecie; taka bezpieczna, taka odosobnio-na.Karen wpatrywała się w drzwi.A gdyby nagle się otworzyły.Wyobra-ziła sobie kołyszące się cicho piszczele, popychane przez jakąś ukrytą ze-wnętrzną siłę i April stojącą na progu, jej ciało w stanie rozkładu po trzechlatach leżenia w czarnej miękkiej ziemi, jej oczy jasne i obłąkańczo żywe.Oparła się o ścianę i zamknęła oczy.Nie może, nie chce wpaść w histe-rię.Zmusiła się, by spojrzeć bez emocji na zamknięte drzwi, i właśnie gdyna nie patrzyła, pragnąc zachować spokój i panowanie nad sobą, zauważy-ła, że gałka zaczyna się wolno kręcić, tak jakby żyła własnym życiem. Neville!Krzyk był naturalną, spowodowaną strachem reakcją, ale nagle zoba-czyła, że mąż stoi obok niej w holu i zamyka za sobą drzwi wejściowe. Kochanie, co się stało? Wyglądasz, jakbyś ujrzała ducha! Przepra-szam, że łaziłem tak długo.Poszedłem ścieżką wzdłuż potoku dalej, niżzamierzałem.Nie możesz spać? Nie, chyba jestem za bardzo zdenerwowana.czy Leonie już wróci-ła? Nie, ale wątpię, żeby jej się udało dogonić Marneya po tej stronieprzełęczy.Poza tym mogła pojechać do leśniczówki odbyć z nim prywatnąkonferencję.Nie byłoby w tym nic dziwnego! Mam nadzieję, że Marneynie będzie miał trudności z pozbyciem się jej z leśniczówki. Poszedł wkierunku salonu. Zrobię sobie jeszcze jednego drinka, a potem przyjdędo ciebie na górę.Nie będę długo tu siedział.SRWróciła do sypialni, nogi miała jak z waty, drżała, ale czuła skutki wy-pitej whisky oraz przeżytego szoku, więc z przyjemnością położyła się dołóżka i zamknęła oczy.Nie słyszała nawet, kiedy przyszedł Neville.Gdy się obudziła, było ciemno i ktoś kręcił się po pokoju. Neville? spytała nerwowo, nie otrząsnąwszy się jeszcze ze snu. Tak, nie mogę spać.Zejdę na chwilę na dół.Nie przejmuj się, śpijspokojnie.Jego głos podziałał na nią jak balsam; była na wpół przytomna i zarazznowu zapadła w sen zakłócany przez urywane obrazy, których nie rozu-miała i nie potrafiła sobie pózniej odtworzyć.Czuła, że przewraca się z bo-ku na bok i śpi bardzo niespokojnie, ale kiedy znowu otworzyła oczy, świtsączył się przez szyby, napełniając pokój bladym, trochę niesamowitymświatłem.Coś było nie tak.Odruchowo przekręciła się na łóżku i wtedy zrozumia-ła powód swego niepokoju.Była sama Neville wcale nie wrócił.2Zeszła na dół, ale i tam nie zastała męża.Choć miała na sobie tylkonocną koszulę i szlafrok, otworzyła drzwi kuchenne i ścieżką biegnącą zadomem poszła parę metrów pod górę, by mieć lepszy widok na okolicę,lecz jak okiem sięgnąć nigdzie nie była żywej duszy.Dżip Neville'a stał wSRstodole, co dowodziło, że Leonie bezpiecznie wróciła w nocy do domu natle ogromnych gór i wrzosowisk samochód wydawał się mały jak zabawka.Zwit rozlewał się po niebie bladoróżowymi, zapierającymi dech w piersibarwami ale wciąż panował przejmujący chłód.Karen otuliła się mocniejszlafrokiem i wróciła do domu, lecz nawet siedząc w kuchni, najcieplej-szym pomieszczeniu, wciąż drżała z zimna.Nareszcie miała już wrócić dopokoju, kiedy usłyszała, że gdzieś na górze otwierają się drzwi i po chwiliLeonie, ubrana w długą, brązowawą podomkę, zeszła cicho po schodach.Spojrzała na nią ze zdziwieniem. Wydawało mi się, że ktoś chodzi po domu! Co się stało? Nie możeszspać? Neville gdzieś zniknął powiedziała Karen, uświadamiając sobie, żenie traktuje już Leonie jako irytującej przeciwniczki, lecz z radością przyjmu-je jej obecność w tym cichym, pustym domostwie. Obudziłam się w środ-ku nocy i zobaczyłam, że wstał.Powiedział, że idzie na spacer, bo nie możespać, ale kiedy się obudziłam po raz drugi, wciąż go nie było. Zauważyłaś, o której wyszedł? Nie, nie spojrzałam na zegarek. To mogło być całkiem niedawno.Dopiero się rozwidniło, pół godzinytemu było jeszcze ciemno. Podeszła do kuchenki, wzięła czajnik i napełni-ła go wodą. Ja też nie mogłam spać.Robię sobie herbatę, ale przypusz-czam, że ty wolałabyś napić się kawy. Tak, chętnie.SRCzekały w milczeniu, aż woda się zagotuje, potem usiadły razem przystole nad parującymi filiżankami i Karen obserwowała zmieniający się wraz zwędrówką słońca kolor wody w jeziorze. Chciałabym, żeby Neville już wrócił. Nie mogła się powstrzymać,żeby tego nie powiedzieć. Ciekawa jestem, dokąd poszedł. Może do hotelu porozmawiać z Melissą podsunęła Leonie.Wiem, że bardzo mu zależało na tym, żeby Melissa jeszcze raz się zastano-wiła nad pójściem na policję. Ale jeśli Melissa nie zmieni zdania, to co Neville może zrobić?Wszyscy jesteśmy bezsilni. Jeśli ktoś może ją przekonać stanowczo powiedziała Leonie towłaśnie Neville.On rozumie, jakie to ważne dla nas wszystkich.Karen miała świadomość narastającego rozdrażnienia. Wszystkich? spytała. Przecież ty nie ucierpisz, jeśli Melissapójdzie na policję! Ty byłaś w leśniczówce, kiedy April zniknęła.Nie byłocię tutaj! Nie musisz się martwić. No tak, oczywiście odparła Leonie, urażona ostrym tonem Karen. Nie martwię się o siebie.Martwię się o Neville'a i o ciebie, rzecz jasna.Io Marney a.Karen otworzyła usta, by powiedzieć, że tego dnia, kiedy zaginęła April,Marney pracował na plantacji przez całe przedpołudnie, ale instynkt jejpodpowiedział, że lepiej tego nie robić. Tak, Marney jest w kłopotliwej sytuacji zgodziła się zatem.Leonie posłała jej podejrzliwe spojrzenie i w zadumie wypiła łyk herba-ty.Karen zmieniła taktykę.SR Tamtego ranka Marney nie widział się z April prawda? stwierdzi-ła, a potem postanowiła zapytać wprost: Nie przyjechał na farmę?Zapadła cisza. No cóż rzekła Leonie po chwili owszem, przyjechał. A ja myślałam. zaczęła Karen, ale zaraz przerwała.Znowu nastąpiła długa chwila ciszy. Właściwie odezwała się Leonie mogę ci wyznać, że jedziemyna jednym wózku.Postanowiłam powiedzieć to Neville'owi przy najbliż-szej okazji, więc chyba nie stanie się nic złego, jeśli ty też się dowiesz.Takczy owak, chyba powinnaś wiedzieć, co dokładnie się wydarzyło, tym bar-dziej że jesteś w tak trudnym położeniu.Leonie z roztargnieniem dolała sobie herbaty.Ciemny płyn wirował wfiliżance, a duży liść herbaty napęczniał, wypłynął na powierzchnię i tampozostał.Karen patrzyła, jak kręcił się w kółko i wirował, gdy Leonie dwu-krotnie zamieszała zawartość filiżanki. Tamtego ranka wyszłam z domu o dziewiątej powiedziała w koń-cu siostra Neville'a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]