[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie obsiewane dotychczas wspólne grunty zdawały się przez wszystkie te niewinne wrzosowe latatęsknić do wydania z siebie bladożółtego pszenicznego morza.Nie spostrzegłam, aby ktoś podkradał zboże, apilnowałam czujnie, chociaż czułam, że mój umysł pogrążył się w ospałości i rozleniwieniu.Kiedy słońce zaczęło zachodzić póznym popołudniem, a niebo przypominało ciepłą macicę perłowąupstrzoną pierzastymi obłoczkami, różowymi i perłowoszarymi o zmierzchu, powiedziałam: W porządku.Możecie teraz przerwać.Zaczekałam, aż oczyszczą sierpy i ułożą je porządnie na wozie.Potem założyli kaftany, a kobietynarzuciły chusty na ramiona.Zmęczonym krokiem ruszyli do domów.Patrzyłam, jak schodzą z pola wmilczeniu, jak gdyby zbyt znużeni i smutni, by podejmować rozmowę.Zwieżo zaślubiona para kroczyła razem,objęta ramionami, lecz głowy młodych małżonków pochyliły się ku sobie raczej w geście współczucia niżnamiętności.Starsze pary kroczyły ramię w ramię.Czuło się przepaść między mężem i żoną; skutek dzieleniaod wielu lat biedy, która nie ma końca.%7łycie pełne żalu.Sprawdziłam, czy aby zamknęli starannie ogrodzenie.Zledziłam wzrokiem postaci oddalające się ku Acre.Siedziałam na koniu w bezruchu, aż gromada zniknęła zarogiem.Zostałam sama w mrocznym lesie.Potem przeprawiliśmy się z Tobermorym brodem przez rzekęFenny i ruszyliśmy kłusem ścieżką w stronę podjazdu i do domu.RLTUspokoiłam się.Dzień dobrej pracy, a plony lepsze niż mogłam oczekiwać.Jeśli będę miała szczęście,jeśli raz jeszcze okażę się boginią dobrej pogody, cała hazardowa rozgrywka się opłaci.Jeśli spłacę najbardziej palące długi, a pozostałym wierzycielom przekażę znaczne raty, Wideacreodzyska dobre imię w środowisku wielkiej finansjery.Kiedy się przekonają, że radzę sobie ze spłatą długów,przestaną snuć intrygi przeciwko mnie.Oddanie części pożyczek w złocie i świetne plony oto dobre zabez-pieczenie.Ludzie interesu zachowują się jak lisy: karmią konające zwierzęta, a zabijają tylko najsłabszązdobycz.Okrążyli Wideacre, licząc na jej klęskę.Widząc oznaki sukcesu, pospieszą znów z hojnym kredytem.Balansowałam między ruiną a triumfem.Powodzenie zależało od tego, czy zdążę zebrać pszenicę,zanim zepsuje się sprzyjająca pogoda, zanim zniszczy zbiory.A rozporządzałam przecież zbuntowaną, złośliwąniedożywioną siłą roboczą.Jeśliby mi się udało, dostałabym szczodrą zapłatę od pana Gilby'ego, Wideacre zaśzyskałaby zabezpieczenie na co najmniej rok.Wiał lekki wiatr, a niebo obiecywało ładną pogodę nazajutrz.Miałam szanse na zwycięstwo.Nie zrobiło mi się wcale lżej na sercu.Moje serce było w tych dniach bryłą ciężkiego szkła irozpaczałam, czy jeszcze kiedyś uwolnię się od tego ciężaru i czy starczy mi sił na radość ze szczęśliwegopowrotu do życia.Ale przynajmniej odzyskałam spokój umysłu.I jak zawsze nie brakowało mi odwagi.Tak więc cmoknęłam na Tobermory'ego, a koń wydłużył krok.Mknęliśmy przez cienie wśród leśnychduchów, dopóki zza mrocznych konarów nie wyjrzały światła domu. Boże miłosierny, jak pózno wracasz stwierdziła Celia, gdy ze stukiem podków wjechałam napodwórze stajni. Zapomniałaś, że mamy jechać na kolację do mamy? Wybacz, Celio poprosiłam, zsuwając się z siodła i ciskając cugle chłopakowi stajennemu.Całkiem zapomniałam. Mogę cię usprawiedliwić, jeśli sobie tego życzysz.Ale czy nie będzie ci smutno samej w domu? spytała.Powóz czekał; Celia bacznie mi się przyglądała w półmroku, ubrana w wytworną suknię wieczorową, aHarry i John w eleganckich strojach stali z tyłu. Ani trochę uśmiechnęłam się zdawkowo do całej trójki. Jak to wielkodusznie z twojej strony!Chyba parę godzin musiałabym się doprowadzać do porządku.Zostawcie mnie więc w tych brudach, a jutroopowiecie o wizycie. Moglibyśmy odesłać po ciebie powóz zaproponowała Celia, kiedy już weszła po schodkach istarannie rozłożyła fałdy szarej jedwabnej sukni na siedzeniu. Nie, nie, zapewniam cię.Jestem zmęczona.Pragnę się położyć.A jutro muszę wcześnie wstać, abyzjawić się na polu wraz z pierwszymi żniwiarzami.Celia skinęła głową, a Harry pochylił się i pocałował mnie w policzek, kiedy przechodził obok. Dziękuję ci, moja droga, mój ty dziedzicu Wideacre! powiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]