[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej raport o postępach sił poruszających się w sekrecie dolnymi tunelami był lepszy, leczBaenre ledwo słuchała.Szczegóły szybko stawały się dla niej nużące.Krasnoludy były dobre imiały wiele miesięcy na przygotowania, jednak w końcu opiekunka Baenre nie wątpiła wrezultat, wierzyła bowiem, że przemówiła do niej sama Lloth.Drowy wygrają, a Mithrilowa Halaupadnie.Wy słuchała jednak raportu, a pózniej następnego i jeszcze jednego, i kolejnego po nim,strumienia, który wydawał się nieskończony, zmuszając się, by wyglądać na zainteresowaną. ROZDZIAA 22ZWIATAO GWIAZD, ICH BLASKZ jej wysokiego stanowiska, dzięki wzrokowi wzmocnionemu przez magiczne dweomery,wydawali się armią mrówek rozlewających się po wschodnim i najbardziej stromym zboczugóry, wypełniających każdą dolinę, wspinających się na każdą skałę.Za nimi, w zwartychformacjach, podążała głębsza czerń, wojownicy drowów.Nigdy wcześniej pani Silverymoon nie widziała tak niepokojącego obrazu, nigdy wcześniejnie była tak pełna trwogi, choć przeżyła wiele wojen oraz liczne niebezpieczne przygody.Wygląd Alustriel nie odzwierciedlał tych bitew.Była ona tak piękna, jak żadna żyjąca kobieta,jej skóra była gładka i blada, niemal przezroczysta, a włosy długie i srebrzyste - nie siwe odwieku, choć była naprawdę bardzo stara, lecz lśniące i bujne, ciche światło nocy i migoczącajasność gwiazd zmieszane ze sobą.Rzeczywiście, piękna pani przeżyła wiele wojen, a smutekowych konfliktów odbijał się w jej oczach, podobnie jak mądrość karząca jej gardzić wojną.Na drodze ku południowemu zboczu, za załomem stożkowatej góry, Alustriel widziałasztandary zgromadzonych wojsk, najbardziej wyróżniała się spośród nich srebrna flaga jejwłasnych rycerzy.Alustriel wiedziała, że są dumni i niespokojni, bowiem większość z nich byłamłoda i nie znała żalu.Pani Silverymoon otrząsnęła z siebie te niepokojące myśli i skupiła na tym, conajprawdopodobniej się wydarzy oraz jaka może być jej w tym rola.Trzon wrogich sił stanowiły koboldy i uznała, że wielcy barbarzyńcy oraz opancerzenijezdzcy nie powinni mieć większych kłopotów z rozpędzeniem ich.Jak jednak poradzą sobie z drowami? - zastanawiała się Alustriel.Wykonała swym latającymrydwanem szeroką pętlę, obserwując i czekając.* * *Wzdłuż przednich szeregów wybuchły potyczki, gdy ludzcy zwiadowcy spotkali się zkoboldami.Na odgłos bitwy oraz z powodu dochodzących raportów Berkthgar pragnął wypuścić swesiły, rzucić się do ataku i zginąć z pieśnią do Tempusa na ustach.Besnell, który dowodził Rycerzami w Srebrze, był zahartowanym wojownikiem i wwiększym stopniu strategiem.- Zatrzymaj swych ludzi - poprosił rozochoconego barbarzyńcę.- Tej nocy ujrzymy więcejwalki, niż podobałoby się komukolwiek z nas, a nawet Tempusowi, twojemu bogu walki.Lepiejtoczyć bitwę na terenie wybranym przez nas.- Rzeczywiście, rycerz starannie wybrał to właśnie miejsce i kłócił się z Berkthgarem oraz samym królem Bruenorem, by zdobyć poparcie dla swegoplanu.Siły zostały podzielone na cztery grupy rozmieszczone wzdłuż południowego zbocza góry,Czteroszczytu, w której znajdowały się obydwa wejścia do Mithrilowej Hali.Na północnymzachodzie, po przeciwległej stronie, leżała Dolina Strażnika, szeroki, głęboki, usiany głazami izasłany mgłą parów, w którym leżały sekretne zachodnie wrota do krasnoludzkiego kompleksu.Na północny wschód od pozycji żołnierzy, za górą oraz rozległymi obszarami otwartych skałi wąskich, przecinających się szlaków znajdowała się dłuższa, powszechniej używana ścieżka dowschodnich wrót Hali.Wysłannicy Bmenora chcieli, aby wojska zostały rozdzielone, aby jezdzcy udali się bronićDoliny Strażnika, a ludzie z Settlestone strzegli wschodnich szlaków.Besnell trzymał się jednakstanowczo swego stanowiska i pozyskał Berkthgara, odwracając sytuację przeciwko dumnymkrasnoludom, nalegając, że powinni być w stanie ukryć i obronić swe własne wejścia.- Jeśli drowy wiedzą, gdzie leżą wejścia - spierał się - to właśnie tam będą się spodziewaćoporu.Tak więc wybrano południowe zbocze Czteroszczytu.Pod pozycjami obrońców znajdowałosię wiele szlaków, jednak nad nimi klify stawały się bardziej strome, więc nie spodziewali sięataku z tej strony.Grupy obrońców były wymieszane zależnie od terenu.Jedna, składająca sięwyłącznie z barbarzyńców, zajmowała wąskie, poszarpane szlaki, w dwóch byli barbarzyńcyoraz jezdzcy, zaś jedna, na płaskowyżu nad szerokim, gładkim, lekko pochyłym urwiskiem, byłazłożona w całości z Jezdzców z Nesme.Besnell oraz Berkthgar obserwowali i czekali teraz na drugiej pozycji.Wiedzieli, że bitwajest nieuchronna.Otaczający ich mężczyzni wyczuwali ciszę, czającą się, zbliżającą armię.Obszary niżej na stoku, na wschodzie, wybuchły nagle rozbłyskami jaskrawego światła, gdyulewa zaczarowanych kulek, dar od krasnoludzkich kapłanów, wyleciała od barbarzyńców zpierwszego stanowiska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl