[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał pięćdziesiąt gramów marihuany iczterdzieści pigułek MDMA, narkotyku lepiej znanego jako ecstasy. Nie byłam świadoma. Janice stara się mówić spokojnymtonem, powściągliwie i rzeczowe, bez poczucia winy czy histerii.Toniełatwe. Daleki jestem od wtrącania się w życie miłosne swoichklientów. Nie mam z nim romansu oświadcza Janice. On jest tylkomoim pracownikiem.To chłopak od czyszczenia basenu. Skoro tak mówisz.Ale prawnicy twojego męża mają zeznanie,że zadawałaś się z tym młodym człowiekiem.I zamierzająwykorzystać to jako środek nacisku, żebyś odstąpiła od roszczeń. W jaki sposób? Po pierwsze, mogą dowodzić, że zadawanie się ze znanymhandlarzem narkotyków pozbawia cię prawa do opieki nad dzieckiem.Kolano zaczyna podskakiwać w zawrotnym tempie. Lizzie??! Janice wybucha z przerażeniem. Przecież niemoże tego zrobić, prawda? Art też ma romans.To znaczy, nie.Ujmę toinaczej: ja nie mam romansu.On ma.Zdecydowanie.Nawet nie chceopieki.To nie ma sensu!Grosser wzrusza ramionami. Nie mówię, że to uczciwe.Może nawet nie mają prawdziwegodowodu.Proszę mieć na uwadze, że przejęcie opieki nad córkąnajprawdopodobniej nie jest ich celem.Wszystkie działania mają nacelu zastraszenie cię, żebyś zrezygnowała z roszczeń do pieniędzymęża.To taktyka, tworzenie atmosfery zagrożenia.Ale sprawa możewlec się w sądzie.Proponuję, żebyś natychmiast zerwała kontakty ztym młodym człowiekiem.Janice zaciska szczęki.Odciąć zaopatrzenie w To? Kiedynajbardziej tego potrzebuje? Niemożliwe.Ile ma? Zapas na cztery dni?Tydzień? Wzbogacona krew szumi jej w żyłach i w szybkim biciuserca słyszy uwodzicielskie gruchanie Tego: tak.Tak.Tak.Tak.Tak.Tak.Tak.Podrygująca noga jeszczebardziej przyspiesza, aż Janice myśli, że zaraz oderwie się odtułowia i zatańczy na podłodze. Nie pozwolę, żeby mąż mi dyktował, z kim mogę, a z kim niemogę się widywać cedzi przez zaciśnięte zęby. Nie ma prawa.Absolutnie nie ma prawa. Skoro tak uważasz.Ja tylko udzielam rady. Grosser wstaje zkanapy, chwieje się lekko, żeby odzyskać równowagę.Poduszkiwzdychają z ulgi.Janice też się podnosi, przywraca poduszkom właściwy kształt,potem prowadzi Grossera do drzwi. Dziękuję za wizytę mówi. Będę w kontakcie.*Janice wrze, podskórna furia i upokorzenie gotują się niebez-piecznie blisko granicy wybuchu.Wrze, gdy rozbiera wszystkie łóżkaw domu i znosi pachnące potem prześcieradła na dół do pralni.Wrze,gdy otwiera okna i wpuszcza letnie powietrze, żeby przewietrzyćsalon.Wrze, gdy przygotowuje kurczę pieczone z cytryną irozmarynem, i opieka orzeszki pinii na sałatkę.Wrze, gdy formujedwie kolejne kreski, tuż przed kolacją, i zasysa je w gwałtownymwdechu.Woreczek już jest niepokojąco lekki.Rodzina sanspaterfamilias zasiada do kolacji o szóstej. Och, kurczak mówi Lizzie.Siada do stołu i zamaszyścierozkłada serwetkę. Wygląda naprawdę apetycznie, mamo. Janiceuśmiecha się lekko, rozdrażniona sztucznym humorem w głosie córki:w taki sposób przedszkolanki zwracają się do nieśmiałych i głupichdzieci z końca sali, żeby je ośmielić.Margaret je metodycznie.Kęs kurczaka, odrobina ryżu basmati,trochę surówki szpinakowej.Zawsze jadła tak, jakby to było zadaniedo wykonania, bez entuzjazmu siostry, która hołduje zasadzie ,jedz,jakby nie było jutra".Równie dobrze mogłaby konsumować tekturę zsosem klejowym.Janice patrzy na swój talerz, na przyklejone do porcelanyprzywiędłe plasterki cytryny i kawałki białego mięsa, któreprzesuwa widelcem.Od tygodni nie ma apetytu.Wystarcza jejwyczerpująca praca, jakby przez zapominanie o głodzie, o własnymciele, mogła również odrzucić wszystkie inne ziemskie potrzeby.Wygłodzona czuje się lekka i boska jak święta osoba.Myśli ozdjęciach dzieci głodujących w Afryce, o biednych niewiniątkach zwydętymi brzuszkami i błogością na twarzach, i czuje dziwnepokrewieństwo, jakby w tym stanie oświecenia mogła nagle pojąć senscałego świata.Podczas gdy Margaret i Lizzie jedzą kurczaka, Janice siedzi uszczytu stołu i pozwala, by jej wirujący umysł bił się z pytaniem, któretrapi ją od wizyty Grossera.Kto powiedział Artowi, że ma romans zJamesem, i dlaczego odniósł takie wrażenie? Czy ktoś rozmyślniekłamie? I choć prawnicy nie mogą udowodnić, że ma romans, czymogą dowiedzieć się0 Tym? A jeśli tak, czy mogą odebrać jej Lizzie? Margaretprzerywa milczenie.- Lewis Grosser ma parę ciekawych pomysłów, prawda? Uśmiecha się do matki, pewna siebie w ich nowym poczuciukoleżeństwa. Zrobił na mnie wielkie wrażenie, zważywszy na to,jak wielu prawników żeruje na cudzym nieszczęściu.Janice uśmiecha się, próbując zachować ducha macierzyńskiejwięzi, ale coś wewnątrz niej się jątrzy.Musi się trzymać w obecnościdzieci, myśli.Nie może się rozsypać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]