[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posłała swojemuwybawcy promienny uśmiech, a on, jeśli wzrok jej nie mylił,odpowiedział jej tym samym.Czy to był Ash? Do diabła, pokój wirowałw takim tempie, że nie była w stanie stwierdzić, kto jest kim ani gdziestoi.Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę, gdzie jak się jej wydawało stała Mia, i chwyciła za ramię Bethany, która nagle pojawiła się na jejdrodze.Chichocząc jak chochliki, wpadły w objęcia Mii. Dobra, sprawa wygląda tak. Mia starała się mówić szeptem,choć kiepsko jej to wychodziło. Jutro koniecznie musimy umówić sięna lunch i opowiedzieć sobie wszystko ze szczegółami.Umieramz ciekawości, jak zareaguje Ash.Josie uniosła brwi i obejrzała się przez ramię na mężczyzn, którzyuśmiechali się do niej z pobłażaniem. A co z Brittany? syknęła Josie. Zakumplowała się z tym całymwłaścicielem klubu.Musimy się dowiedzieć, jak to się skończy. Racja przytaknęła z powagą Bethany. Brittany! krzyknęła Mia.Siostra Asha dołączyła do nich.Policzki miała zarumienione. Dobra, widzimy się jutro na lunchu zarządziła Mia. Musimyopowiedzieć sobie wszystkie pikantne szczegóły.Słysząc dobiegające od strony drzwi pojękiwania, Josie się odwróciłai zmierzyła mężczyzn gniewnym spojrzeniem.Kiedy się roześmiali,skupiła uwagę z powrotem na dziewczynach.Brittany zagryzła wargi i spojrzała ponad ramieniem Josie na KaiaWellingtona. Sama nie wiem, dziewczyny.Może porywam się z motyką nasłońce. Zadbam o ciebie, Brittany rzucił rozbawiony Kai. Oni podsłuchują mruknęła Mia. Trudno nie słyszeć, o czym rozmawiacie odparł ze śmiechemGabe. Ryczycie tak, że słychać was w całym klubie.Mia ściągnęła brwi i zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu. Widzimy się o trzynastej.W Isabelli.Na podsumowanie babskiegowieczoru. One tak zawsze? spytał Kai. Nie mam pojęcia odparł Jace. Nie ma nic gorszego niż bycieocenianym następnego dnia.Przecież to cholerna odpowiedzialność.Kobiety zachichotały. Na trzy zakomenderowała Mia. Idziemy szukać naszychfacetów.Niczym sportsmenki ułożyły dłonie jedna na drugiej. Raz, dwa, trzy!Uniosły ręce i rozbiegły się we wszystkich kierunkach.Josiezataczając się, rozglądała się po podłodze. Moje buty! Muszę znalezć buty skarżyła się. Jeśli ich nieznajdę, nic z tego nie będzie! Tego szukasz, skarbie?Podniosła wzrok i zobaczyła Asha, który pomachał jej przed nosembutami.Był wyraznie rozbawiony i spoglądał na nią z nieukrywanymzachwytem.Josie pokręciła biodrami, z nadzieją, że skąpa sukienkazakrywa wszystko to, co powinna.Oczy Asha rozbłysły, a gdy pomógł jej poprawić sukienkę, jego palceotarły się o jej pierś. Tylko ja mogę je podziwiać mruknął. Wprawdzie wyglądaszrozkosznie, kiedy odkrywasz kawałek piersi, ale wolałbym, żeby niktinny na nie nie patrzył.Przerażona zakryła piersi rękami i zerknęła z obawą w stronępozostałych mężczyzn. Boże jedyny! Oni je widzieli!Usłyszała śmiech i przyjaciele Asha zgodnie pokręcili głowami.Ashnachylił się, żeby ją pocałować.Gdy ją obejmował, trząsł się ze śmiechu. Nie, skarbie.Tylko ja je widziałem. Spojrzał wymownie namężczyzn, a ci nagle spoważnieli. Muszę włożyć buty mruknęła Josie.Ash ostrożnie posadził ją na kanapie i pomógł jej włożyć buty.Byłow tym coś niebywale dekadenckiego.Jego ciepłe ręce ocierały się o jejskórę.Zanim pomógł jej wstać, delikatnie ścisnął jej stopę.Josie podniosła się z kanapy, jakby nie do końca ufała własnymnogom.Większą część wieczoru spędziła boso i ostatnią rzeczą, na jakąmiała ochotę, to wyłożyć się jak długa na oczach tych wszystkich ludzi.Czuła, że drżą jej kolana, ale Ash chwycił ją za ramię i przyciągnął dosiebie.Z cichym westchnieniem przytuliła się do niego, rozkoszując sięjego ciepłem i zapachem. Dzięki, że miałeś na nie oko zwrócił się do Brandona, gdypodeszli do drzwi. Hej, a co ze mną? rzucił Jace. Pamiętaj, że następnym razemtwoja kolej. Już nie mogę się doczekać odparł z uśmiechem Ash.Chwilę pózniej ruszyli do wyjścia.Josie wciąż jeszcze słaniała się nanogach, więc zwolnił nieco, dopasowując do niej swój krok.Tuliła się doniego, tak słodka i delikatna, że zaczął żałować, że do domu jeszczedaleko.Jedyne, czego chciał, to zedrzeć z niej sukienkę i pieprzyć ją ażdo utraty przytomności.Gabe i Jace z pewnością nie kłamali.Zazdrościł im, że już wcześniejdoświadczali podobnych rzeczy.Ale teraz miał Josie.Należała do gronajego przyjaciół, tak jak tego chciał.Od dawna czekał na tę chwilę i kiedynadeszła, miał świadomość, że od tej pory on również będziedoświadczał podobnych rozkoszy jak jego przyjaciele.Inni faceci narzekają, kiedy ich kobiety wychodzą zabawić sięz przyjaciółkami.Niektórzy w ogóle nie lubią, gdy ich dziewczynywychodzą same.Ale gdyby w perspektywie czekało ich coś takiego?Nagle wszyscy zaczęliby kupować seksowne sukienki i zabójcze szpilki.Uśmiechnął się i razem z Josie ruszył po rampie prowadzącej naparkiet.Chwilę pózniej dołączył do niego Brandon i jeden z jego kolegówochroniarzy.Towarzyszyli im, pilnując, by nikt ich nie zaczepiał.Kiedy wyszli na zewnątrz, Ash poprowadził Josie do samochodui pomógł jej wsiąść.Zaraz potem sam zniknął we wnętrzu limuzyny.Josie leżała rozwalona na tylnej kanapie, z rozrzuconymi nogami.Jedenbut niemal spadł ze stopy.Ash włożył go z powrotem, muskając palcamikostkę dziewczyny.Otworzyła oczy i posłała mu głupkowaty uśmiech. Cześć rzuciła schrypniętym głosem.Roześmiał się i pocałował ją w czubek nosa.Była taka słodka.I całaRoześmiał się i pocałował ją w czubek nosa.Była taka słodka.I całajego. Cześć szepnął. Dobrze się bawiłaś? Tak odparła. Miałeś rację.Mia i Bethany są cudowne.Pozostałe dziewczyny też. Zmarszczyła czoło i Ash spojrzał na niąz niepokojem. Ale Caro się przeprowadza.Przez to Mia jest smutna.Caro i Brandon biorą ślub i przeprowadzają się do Las Vegas.Ale to nic.Wciąż będzie miała Bethany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]