[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dam ci spokoju. O, tak, wiesz, prawie o niej zapomniałem powiedziałem.(I nie bez przyczyny!) Wymacałem w kieszeni kurtkimały, owinięty w bibułkę pakunek, który wsunąłem tam kilka nocy wcześniej. Ta kamea jest z Nowego Jorku,cudowny okaz z konchy perłowej.Rozwinąłem bibułkę i poło\yłem przed ciotką kameę, demonstrując w całej wspaniałości jeden z największychokazów, który miał wejść do jej kolekcji.Sam wizerunek był naturalnie z białej muszli, a tło miało ciemnopurpurowezabarwienie.Całość tworzyła idealnie owalny kształt.Wyjątkowo zręczne karbowania zdobiły ramkę zdwudziestoczterokaratowego złota. Meduza stwierdziła z wyrazną satysfakcją ciotka, od razu rozpoznając profil potwora po uskrzydlonej głowie iszalejących wę\ach, które miał zamiast włosów. I jaka wielka, i jak dokładnie wyrzezbiona. Przera\ająca powiedziałem. Najlepsza Meduza, jaką kiedykolwiek widziałem.Zwróć uwagę na rozpiętośćskrzydeł i to oran\owe zabarwienie na krawędziach.Chciałem ją przynieść wcześniej.śałuję, \e tego nie zrobiłem. Och, nie ma czego, kochanie.Nie \ałuj, kiedy mnie nie odwiedzisz.Mam wra\enie, \e czas się mnie nie ima.Teraz jesteś tu i pamiętasz o mnie.To się liczy. Spojrzała niecierpliwym wzrokiem na Lestata. Znasz opowieść oMeduzie, prawda? zapytała.Lestat zawahał się, odpowiadając tylko uśmiechem.Wyraznie wolał słuchać, ni\ mówić.Był nią zachwycony, cozdradzał jego promienny wzrok, a ona rewan\owała mu się szerokim uśmiechem. Kiedyś piękność, potem monstrum obwieściła ciotka, wyraznie rozanielona rolą mentorki. Jej spojrzeniezamieniało ludzi w kamień.Perseusz ją odszukał, wypatrzywszy jej oblicze w swojej wypolerowanej tarczy, i gdy tylkoodciął jej głowę, z kropli krwi, które upadły na ziemię, zrodził się skrzydlaty koń, Pegaz. I to jej głowę dodał Lestat tonem zwierzenia potem Atena umieściła na swojej tarczy. Dokładnie tak. Stała się amuletem, tarczą tarczy rzekł cicho Lestat. Oto, w co się przemieniła po śmierci.Kolejna cudownametamorfoza, mo\na powiedzieć, z piękności w monstrum, z monstrum w amulet, tarczę tarczy. Tak, masz pod ka\dym względem rację potwierdziła ciotka. Tarcza tarczy powtórzyła. Chodz tu,Quinn, pomó\ mi zdjąć te cię\kie brylanty i wyjmij złoty łańcuszek.Chcę ją nosić na szyi.To była prosta przysługa.Obszedłem toaletkę i zdjąłem naszyjnik, przy okazji kradnąc ciotce całusa, po czymwło\yłem naszyjnik do skórzanego puzderka, w którym zwykle spoczywał.Le\ał po prawej ręce ciotki.Złote łańcuszkibyły w skrzynce w górnej szufladzie, ka\dy w osobnym plastikowym pudełeczku.Wybrałem łańcuszek z jasnego złota, dobrze przylegający do szyi.Przeplotłem go przez kabłączek kamei, a potemzało\yłem ciotce łańcuszek na szyję i zatrzasnąłem zapinkę.Po paru kolejnych szybkich pocałunkach, posmakowawszy pudru i wra\enia, jakbym całował figurkę z bielutkiegomiałkiego cukru, znów stanąłem przed ciotką.Kamea znalazła idealne gniazdko na posłaniu z apaszki i wyglądała tyle\efektownie, ile dostojnie. Muszę przyznać, \e to prawdziwa zdobycz oceniła mój świe\y zakup ciotka. Meduza w całym swoimszatańskim przepychu, nie tylko ładne dziewczę ze skrzydełkami i wę\ami na głowie, a to rzadkość. Tak zgodził się z nią Lestat i prawdziwy amulet. Tak myślisz? spytała go ciotka.Dostojeństwo, którym emanowała, było lepszym tłem dla kamei ni\ bijącychpo oczach brylantów. Dziwny z ciebie młodzieniec.Mówisz powoli i z namysłem, masz głęboki tembr głosu.To misię podoba.Quinn jest molem ksią\kowym i łykał mitologię pełnymi garściami, gdy tylko nauczył się czytać, i zauwa\,\e przestał ją łykać dopiero bardzo f niedawno.A ty skąd znasz się na mitologii, bo przecie\ się znasz? I nie da sięukryć, \e na kameach te\, twój surdut to zdradza. Wiedza wpływa mi do głowy jednym uchem, wypływa drugim wyznał Lestat, nie ukrywając lekkiego smutku ikręcąc głową. Po\eram ją, potem zapominam i gdy czasem przeszukuję głowę, nie znajduję tam nic u\ytecznego.Wtedy popadam w przygnębienie, ale nagle przypominam sobie wszystko albo znajduję nowe zródło wiedzy.Byłem zdumiony wspólnotą dusz, która połączyła tych dwoje.A potem znów poczułem gorzkie ukłucie,przypomniałem sobie mojego stwórcę, odra\ającą osobowość, przeklętą osobowość, kiedyś znajdującą wspólny językz ciotką w tym samym pokoju i z taką samą swobodą.Tematem rozmowy te\ były kamee.Kamee.Ale to był Lestat,nie mój stwórca, nie tamta znienawidzona istota.To mój bohater gościł pod moim dachem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]