[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Angelika śledziła wzrokiem Joffreya, który zatrzymywałsię przed niektórymi niewolnikami i kazał im wstawać,by zadać kilka pytań.Patrzyła i czuła, że ciarki przechodząjej po plecach, tak bardzo przypominało jej to targ z Can-dii czy z Algieru.Pomyślała, że tylko Anglik jest w staniewyobrazić sobie, że czarny Afrykanin jest dobrą siłą roboczą.Na Morzu Zródziemnym poszukiwano do galer Turków,Czerkiesów, Rosjan z południa i chrześcijan dowolnej narodowości.Wiadomo było bowiem, że człowiek czarny,choćby najsilniejszy, jako galernik nie wytrzyma dłużej niżdwa tygodnie.Dlatego na lewantyńskich targach kupowanojedynie czarne kobiety do haremów i czarne dzieci, byzrobić z nich eunuchów lub zabawki" dla paszów i książąt.A tymczasem tutaj rozwijał się handel czarnymi robotnikami, sprowadzanymi od pół wieku z wysp Morza Karaibskiego.Mieli zastąpić niewolników indiańskich przytrzcinie cukrowej i innych uprawach.Już zresztą w LaRochelle widziała handel czarnymi robotnikami.Tutaj jednak widok ten ją zaskoczył.Newport było portem najmniejszej kolonii angielskiej w Ameryce Północnej,zbudowanym na krańcach wielkiej wyspy Aąuidneck.Jejodkrywca, Verrazzano, nazwał ją Rodos, ku czci kawalerówśw.Jana z Jeruzalem, którzy zwyciężeni przez Turkóww 1523 roku, zmuszeni byli opuścić swoje lenno na Rodosi schronić się na Malcie.Ta wyspa zamykała jak korekwielką zatokę o licznych wyspach i półwyspach, a na jejkońcu rosło miasto Providence.Zdumienie Angeliki brało179się stąd, że to tu właśnie, na tym skrawku ziemi RogerWilliams stworzył enklawę wolności myśli i słowa.Kwitnący handel niewolnikami był tu co najmniej nie namiejscu.Ten absurd miał pozory logiki.Duchowy geniusz Provi-dence's Plantation andRhode Islandpolegał na ustanowieniuwolności myśli, a geniusz handlowy polegał na tym, byzrozumieć, że w połowie drogi między biednymi ziemiamiPółnocy a bogatymi Południa, gdzie najmniejszy skrawekziemi jest natychmiast zamieniany w pole tytoniowe i gdziestale brakuje siły roboczej, najbardziej lukratywnym przedsięwzięciem jest dostarczanie tej siły.Mieszkańcy Massachusetts żałowali, że sami wcześniejnie wpadli na tę genialną myśl.Rhode Island była jednaklepiej usytuowana do organizowania tego handlu.Na własnych statkach, zbudowanych we własnych stoczniach morskich, płynęli do Afryki albo do Indii Zachodnich, tamzdobywali niewolników i wysyłali ich do Wirginii, sprzedawali na Karaibach za melasę, cukier i tytoń, u siebie robilirum, wszystko to wiezli do Massachusetts i Nowej Ziemi,tam kupowali francuskie wina i świecidełka z Paryża, którez kolei wędrowały na okrętach na wyspy, suszony wątłuszw beczkach trafiał do Portugalii, a statki na powrót kierowały się do wybrzeży Afryki.Newport stawał się ważniejszy od Bostonu, nie mówiącjuż o Nowym Jorku.Miasto było tak bogate, że na każdegomieszkańca nałożono podatek w wysokości trzech talarówz przeznaczeniem na wybrukowanie ulic.I ananasy orazinne egzotyczne owoce spożywano tu nie tylko od święta,podobnie jak małże i ostrygi małe, wielkie, zielone,niebieskie, złociste, kremowe, perłowe czy srebrzyste, dostarczały rozkoszy pod każdą postacią: surowe, gotowane,w potrawce lub między dwoma kawałkami ciasta.Angeliki nie pociągały te specjały i w ogóle nic jej nieciągnęło do Providence, choć można tam było bez zagrożenia życia dyskutować o wszystkich religiach i wyznaniachi choć stolicę tę uznawano niemal za święte miasto nowegokontynentu.180Rozmowa z Seweryną przypomniała Angelice, iż będziemusiała przyjąć biednego Nataniela de Rambourga, skorojuż los sprawił, że spotkali się po tylu latach.Seweryna i ona sama wykorzystały postój w porcie i zaprosiły młodzieńca na pokład L'Arc-en-Ciel".Gość niezgrabnie pokonał trap najwyrazniej nie zdołał się wczućw rolę marynarza.Można było za to postrzec wiele zmian w jego stroju a mianowicie tabaczkowy surdut z wyłogami i wywiniętymirękawami, z kieszeniami obszytymi złotą lamówką i z białym kołnierzem wykończonym koronką, trzewiki z najdelikatniejszej skórki, z kokardami i stalowymi klamrami.Podeszwy pantofli nieco były rozdziawione najwyrazniejszykowny ubiór został wypożyczony.Czyżby to odnalezienie kogoś z dawnego życia sprawiło,iż drobny francuski szlachetka zdobył się na tak wyszukanąelegancję? A może to moje piękne oczy? rzekła Sewerynaz chełpliwym uśmiechem.Półleżąc, półsiedząc na materacu, wspierała się na poduszkach Angeliki, której wcześniej pomogła wstać i przygotować się na przyjęcie gościa.Zmysłowo i radośnie wbijała w jabłko swoje piękne, białe zęby.To ona pierwszaprzyprowadziła młodzieńca w Salem i ona zachęciła go,aby podążał za nimi aż do Zatoki Francuskiej, nic więcdziwnego, że uważała go już niemal za swoją własność. Nie jest może bystry, ale jest pięknym chłopcem! Nie,nie jest pięknym chłopcem rozmyśliła się ale mnie siępodoba.Z udawaną obojętnością chrupiąc czerwone jabłko z sadów w Salem, przyglądała się chłodnym wzrokiem, jakNataniel podchodzi do nich, składa szarmancki pocałunekna dłoni Angeliki, po czym udziela grzecznych i krótkichodpowiedzi na pytania dotyczące jego sytuacji i zdrowia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]