[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był brudny i wyglądał tak, jakby od dawna nie zmieniał odzienia.AnneMarie chciała krzyczeć, ale głos uwiązł jej w gardle, kiedy rozpoznała w nim własnego ojca.Serce zabiło jejmocno i rozejrzała się, żeby sprawdzić, czy ktoś będziemógł jej pomóc.- To naprawdę ty, ojcze? - zapytała drżącym głosem.- Tak, to ja.A raczej to, co ze mnie zostało - rzekł po-218nuro lord Fraser.- Dlaczego tak na mnie patrzysz? Zcigają mnie jak zająca.Nie mam gdzie spać.Od dawnanie jadłem porządnego posiłku.A to wszystko za sprawączłowieka, który się z tobą ożenił.- Kit nie miał innego wyjścia.To był jego obowiązek -zaczęła bronić męża.- Złamałeś przyrzeczenie, zabierając mnie od Makepeace'ów.Plan osadzenia Marii Stuartna tronie był szalony.- Tak, wiem, że własna córka mnie zdradziła.Przezwiele miesięcy patrzyłem, jak bawisz się z tutejszymidzieciakami.Ale teraz się zemszczę.yle postąpiłaś, córko.Wyparłaś się swej wiary i rodziny.A przecież winnami byłaś posłuszeństwo.Anne Marie potrząsnęła głową.- To nie tak, ojcze - zaprotestowała.- Gdybym rzeczywiście zwierzyła Się Kitowi, być może mógłby ci pomóc.Twój plan był szalony i pewnie sam to wiedziałeśw głębi serca.Sprowadziłby tylko zło na kraj.- Krzyknęła, kiedy ojciec chwycił ją mocno za rękę.- Nie jestem cijuż nic winna.Zdradziłeś prawowitą królową.- Znowu krzyknęła, bo ojciec uderzył ją w twarz.- Nie powinieneś był tego robić, panie.- Mam prawo robić z tobą, co zechcę! Jako moja córka jesteś moją własnością.Zdradziłaś mnie i zaprzedałaś się Hamiltonom, którzy są niczym przy naszej rodzinie.Stałaś się ich dziewką, ale jeszcze możesz mi sięprzydać.- Lord Fraser zacisnął mocniej dłoń i pociągnął Anne Marie w stronę drzew.- Być może ten, którego poślubiłaś, chociaż przed Bogiem to małżeństwo jestnieważne, zgodzi się za ciebie zapłacić.Albo sprzedamcię temu, kto zechce cię kupić.219Anne Marie nie mogła uwierzyć własnym uszom.- Puść mnie! - krzyknęła.- Puszczaj! Nie masz domnie prawa! Sir Christopher jest moim prawowitymmężem.- Zaczęła się szarpać i kopnęła ojca, aż krzyknął z bólu.- Już nie jestem twoją niewolnicą.Nigdy sięo mnie nie troszczyłeś, a teraz nie masz już nade mnąwładzy.Wyrwała mu się bez trudu, gdyż lord Fraser był bardzo osłabiony.Jeszcze przez chwilę stał, tocząc dookoładzikim wzrokiem i próbując złapać oddech.- Gdyby był tu Frampton, inaczej byś śpiewała - rzucił.- Poszłabyś za nim bez słowa.Tak właśnie było tego dnia, kiedy sprowadził cię na statek, który miał cięzawiezć do Francji.Teraz widzę, że miał rację, bo mniebyś pewnie nie posłuchała.Nie zdołałaś się oprzeć jegomocy.To naprawdę diabeł.Anne Marie poczuła zimny dreszcz.Podejrzewała, żestało się z nią wówczas coś dziwnego, chociaż niczego niepamiętała i w żaden sposób nie mogła dojść prawdy.Terazwiedziała już wszystko lub raczej prawie wszystko.- Co on mi wtedy zrobił? Niczego nie pamiętam.- Aż zadrżała z obrzydzenia na wspomnienie Framp-tona.- Gdyby ci na mnie zależało, nie pozwoliłbyśzbliżyć się do mnie temu wcieleniu zła.- Zła? - powtórzył lord Fraser, a następnie splunął naziemię.- Tak, Frampton to samo zło.Mówi o swoim panu, o tym, że spełnia jego rozkazy, chociaż nie ma przecież żadnego zwierzchnika.Ale ja nie jestem taki głupi,jak mu się wydaje.Wiem, że zżera go nienawiść do Tu-dorów.Tajemniczy człowiek, ale w gruncie rzeczy tchórz.Uciekł jak szczur, kiedy sprawa się wydała.Niepotrzeb-220nie go słuchałem.%7łyje sobie teraz dostatnio w Hiszpanii,a mnie wciąż tropią ludzie Walsinghama.- Przykro mi z tego powodu, ojcze.Chętnie bym cipomogła, gdyby leżało to w mojej mocy.Nie pójdę z tobą i będę walczyć, jeśli zechcesz mnie złapać.Niedaleko,na polu, pracują nasi ludzie.Nie uciekłbyś stąd ze mnąniezauważony.- Pozwoliłaś się przekabacić i nie jesteś już moją córką - rzekł posępnie lord Fraser.Po jego minie widać było, że wciąż nie jest w stanie pojąć tego, iż oparła się jego woli.- Przeklinam cię, Anne Marie Fraser.Trafisz dopiekła za swoje grzechy.W tym momencie usłyszała okrzyki Jacka i Edwarda,a zaraz potem szczekanie psów.- Anne Marie, słyszeliśmy, jak krzyczałaś! - wołałz daleka Jack.- Czy coś się stało?!- Nie, nic - odparła, kiedy się do niej zbliżyli.- Co to za żebrak? - dopytywał się Jack.- Czego odciebie chce?Lord Fraser poruszył się, jakby chciał coś powiedzieć,ale powstrzymał go chyba widok dwóch wielkich dogów, towarzyszących chłopcom.Zresztą Jack i Edwardnie byli ułomkami i na pewno by sobie z nim poradziliw jego obecnym stanie.- Powinieneś już chyba iść, panie.- Anne Mariezwróciła się do ojca.- Znasz moją odpowiedz i widzisz,że ci, których kocham, troszczą się o mnie bardziej niżty.Proszę, żebyś mnie więcej nie nachodził.Lord Fraser nie odpowiedział.Wciąż patrzył na psy,które zaczęły warczeć, kiedy poczuły jego zapach.Doskonale wiedział, co potrafią takie zwierzęta.Ruszył221w stronę drzew.Zrozumiał, że przegrał i że nie ma tuczego szukać.- Kim jest ten włóczęga? - zapytał Jack.- Myśleliśmy,że cię napadł, więc przybiegliśmy najszybciej, jak zdołaliśmy.Anne Marie westchnęła ciężko.- To ktoś, kogo znałam - wyjaśniła.- Chciał, żebymz nim poszła, a ja musiałam mu wyjaśnić, gdzie jest teraz moje miejsce.- Powinni go aresztować i powiesić - stwierdził Jack.-Za włóczęgostwo i za to, że wszedł bez pozwolenia nanasze ziemie.- Za włóczęgostwo się nie wiesza - powiedział Edwardi pokręcił głową.- Mogą go najwyżej aresztować i naznaczyć, a potem wydalić z terenu parafii.- Spojrzałz niechęcią na Anne Marie.- Wiesza się zdrajców.- Proszę, żebyście nie mówili o nim swojej matce.Toniedobry człowiek, ale nie chciałabym, żeby stała mu siękrzywda.On już tutaj nie wróci.- Dobrze, jeśli chcesz, to będę milczał jak grób - zadeklarował Jack i zaraz zabrał się do wyjadania poziomek.Edward milczał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]