[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaparło się.Anna nie miała wyjścia i musiała mnierozciąć.Byłam przerażona, nie odważyłam się nawet myśleć osobocie spędzonej na łodzi Arnego.Najwięcej mówiłyśmy o ojcu i jego opowieściach. Pamiętasz tę legendę o Zmierci, która w swojejgrocie miała świecę dla każdej ludzkiej duszy? Tak.To ta o Johannesie.I zaraz usłyszałam opowieść o pokutniku, śmiercibabci, a także o Johannesie i jego przepowiednidotyczącej ojca. Zgadzała się dokładnie co do roku.Opowiadała też o Ingegerd, ciotce, która nigdy niewyszła za mąż i pozostała wolna i niezależna, mimo żebyła kobietą.W samym środku opowiadania przerwała nachwilę, po czym rzekła coś osobliwego: Miała swoje własne życie.I dlatego zawsze mogła być uczciwa i wiarygodna.Długo milczałam.Potem powiedziałam o Arnem.Matka poczerwieniała, jak zawsze kiedy siędenerwowała. Czy on będzie w stanie utrzymać ciebie i dzieci? Tak.Następnie zastanowiła się przez chwilę i spytała: Lubisz go? Chyba tak. Na początku to nie takie ważne.Jeśli to dobryczłowiek, przywiążesz się do niego z czasem.To było tak dalekie od Selmy Lagerlof, że wprost niemieściło mi się w głowie.Ale nie wybuchnęłamśmiechem, żywiłam jedynie nadzieję, że matka ma rację.Potem nadeszła ta sobota, gdy miał do nas przyjść zwizytą Arne.Już wcześniej zdążyłam mu opowiedzieć oDalslandzie i ojcu, braciach, którym tak ciężko żyło się wmieście, Ragnarze, który był dla nas jak ojciec   on jestwspaniały i trochę szalony, ale teraz ma trzy samochody iwszystko nadal mu się udaje.Gdy mówiłam o nim, Arne miał zaciętą twarz.Kiedyjednak wspomniałam o matce, że jest miła i że paple bezprzerwy jak mała dziewczynka, od razu się rozpromienił. Lubię takich ludzi  rzekł. Tacy nie kłamią. Niesamowite!  odpowiedziałam.Masz całkowitąrację, nigdy o tym nie pomyślałam.I chociaż szliśmy właśnie ulicą, zatrzymałam się i goobjęłam.Ludzie się śmiali, a on wyglądał na zakłopotanego.W domu przebiegło wszystko cudownie: najdroższefiliżanki, najpiękniejszy obrus i siedem rodzajów ciastekdo kawy.Matka miała na sobie czarną wełnianą suknię,naszyjnik ze strasu i oślepiająco biały fartuch. Mamy dokładnie takie samo mieszkanie, tylkojakby odwrócone  rzekł Arne.Potem jego wzrok zatrzymał się na sofie zVarmlandu. Co za piękny mebel! Jaka wspaniała robota!Przesunął dłonią po złączeniach i kantach, stwierdził,że dziś nie spotyka się już takich wyrobów stolarskich anitakiej cudownej intarsji.Ani matka, ani ja nie wiedziałyśmy, co to intarsja, jabyłam zdumiona, a ona niemal nie dostała ataku serca zradości. Muszę panu powiedzieć, Arne, że przez te minionelata ciągle mnie tylko wyśmiewano z powodu tej sofy.Tego popołudnia szło wszystko jak po maśle.Arnemówił jeszcze o swojej pracy w zakładach Gota, gdzieodpowiadał za warsztat stolarski, w którym produkowanowyposażenie wnętrz wielkich statków.Wyposażenie wnętrz  to były nowe słowa i dla mnie,i dla matki. Masz na myśli meble? Tak, ale to nie są zwyczajne meble.Większość znich jest wbudowana na stałe.Jak na mojej małej łodzi.Tyle że tamte są elegantsze  z mahoniu, drewna orzechowego i tak dalej. Pewnie są piękne  rzekła matka.Póznym popołudniem wstąpił Ragnar.Obajmężczyzni zmierzyli się wzrokiem, jakby oceniali swesiły przed starciem.Uścisnęli sobie jednak dłonie, a mójbrat ni z tego, ni z owego wybuchnął nagle śmiechem.Chyba jeszcze o tym nie mówiłam, ale jego śmiechowi niejest w stanie oprzeć się żaden człowiek.Drżą od niegonaczynia i powietrze, przenika aż do serca, a każdego, ktogo słyszy, też zmusza do śmiechu.Arne wyglądał zrazuna zdziwionego, ale już po chwili obaj śmiali się takdonośnie, że aż pelargonie zaczęły gubić płatki. Nie rozumiem, co wy widzicie takiego wesołego odezwała się matka. Lepiej zrobię świeżej kawy.Wówczas Arne powiedział coś, co mnie zdumiało: Chyba tylko mężczyzna może to zrozumieć.Zauważyłam iskierkę aprobaty w oczach Ragnara, poczym przez pokój przetoczyła się kolejna fala śmiechu.Następnie mężczyzni rozpoczęli rozmowę osamochodach.Mój brat wiódł prym, lecz szybko sięokazało, że również Arne wie niemało o silnikach.Pochwili mówili już o łodziach.Wówczas Ragnar przyznałnieśmiało: Na tym się w ogóle nie znam.Człowiek toostatecznie szczur lądowy. To może dasz się namówić na wyprawę łodzią?I wtedy postanowiono, że nazajutrz wybierzemy siępożeglować, jeśli wiatr i pogoda dopiszą.Matka nie chciała jednak nam towarzyszyć. Ja tak strasznie boję się morza.Następnego dnia dostałam okres i też nie popłynęłam.Kiedy jednak Arne i Ragnar wrócili pod wieczór dodomu, nie sposób było nie zauważyć, że dobrze się bawili.Cieszyłam się z tego prawie tak samo jak z owegobłogosławionego krwawienia.Tamtego wieczoru padłydwa zdania o wielkiej wadze.Najpierw Ragnar zwróciłsię do mnie i wyznał, że zawsze byłam dzielnądziewczynką, toteż trudno się dziwić, że udało mi sięznalezć przyzwoitego chłopaka.Arne promieniał z dumy, kiedy Ragnar się z nimżegnał.A potem, gdy matka usłyszała, że mój znajomy nadalmieszka w rodzinnym domu, mimo że jest najstarszym zbraci, rzekła: Czyli jesteś jednym z tych piskląt, co to boją sięwyfrunąć z gniazdka.Arne najpierw zrobił się czerwony, a następnie białyna twarzy.Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że gdy jestwściekły, zmienia mu się kolor skóry.Przyzwoitośćkazała mu zachować spokój, nie mógł przecież aniwrzasnąć, ani uderzyć pięścią w stół.Dlatego milczał.Wiele lat pózniej opowiedział mi, że to właśnie tamtesłowa mojej mamy skłoniły go do podjęcia decyzji.Borzeczywiście wreszcie to zrobił.Ale dopiero kiedyzaszłam w ciążę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl