[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chodzi o żargon lekarski.- Z radością poświęcę ci tyle czasu, ile będzie trzeba.Naturalnie to nie moja specjalność, alesądzę, że mogę ci pomóc zrozumieć notatki i opisy przypadków medycznych.- Odnoszę wrażenie, że zrobił to zawodowiec.Może to zabójstwo na zlecenie.- Zawodowiec? - Doktor Mira odstawiła nietkniętą kawę.- To niemożliwe.A nawetabsurdalne.- Wcale nie.Lekarze, którzy tworzą medyczne imperia, wysoce dochodowe imperia, nie tylkozarabiają masę pieniędzy, ale również mają duże wpływy polityczne i władzę.Może komuś zależałona jego zlikwidowaniu.Podejrzana posłużyła się fałszywymi danymi personalnymi, podając się zaobywatelkę Hiszpanii.Czy ma to jakieś znaczenie?- Hiszpania.- Doktor Mira przesunęła dłonią po włosach i twarzy.- Nie, przynajmniej niebezpośrednie.- Koło trzydziestki, taka, co budzi powszechne zainteresowanie.- Eve pogrzebała w torbie, bypodać doktor Mirze wydruk zdjęcia.- Ani jej nie drgnęła powieka, kiedy przechodziła przez bramkęochrony.Dzgnęła go prosto w serce skalpelem lekarskim, obrawszy sobie porę, gdy jego sekretarkajest na obiedzie.Dzięki temu miała dość czasu, by opuścić budynek.Tak więc wyszła, również zestoickim spokojem.Rozważałam, czy mógł to zrobić android, lecz wyszłoby to na jaw podczasprześwietlania na bramce.Ale była opanowana jak robot - przed, najwyrazniej w czasie i po.- Dobrze zaplanowane, zorganizowane i przeprowadzone.%7ładnych emocji.- Mira pokiwałagłową.Chyba się uspokoiła, mogąc się czymś zająć.- Możliwe skłonności socjopatologiczne.Jednarana świadczy również o opanowaniu, skuteczności i wyrachowaniu. - Możliwe, że narzędzie zbrodni zostało wcześniej podrzucone w damskiej toalecie.Cooznacza, że ktoś z pracowników albo osób mających dostęp do budynku jest współwinny tej zbrodnilub był jej siłą napędową.Co tydzień sprzątają budynek, a każdej nocy system czyszczący dokonujeniemal sterylizacji.Narzędzie zbrodni nie znajdowało się tam długo.- Masz dziennik wyjść i przyjść?- Tak.Właśnie go sprawdzam.Paru pacjentów, personel.Ale pracownicy innych oddziałównie wpisują się, jeśli tam przychodzą.Poza tym są jeszcze sprzątaczki, konserwatorzy.Sprawdzędyskietki ochrony z ostatnich czterdziestu ośmiu godzin przed popełnieniem morderstwa, zobaczę, cona nich jest.Wątpię, żeby broń leżała tam ukryta dłużej.Jeśli w ogóle tam była.Może tylko ta kobietamusiała skorzystać z toalety.- Eve wzruszyła ramionami.- Przykro mi z powodu śmierci twojegoprzyjaciela, Miro.- Mnie również.Jeżeli jest ktoś, kogo chciałabym mieć przy sobie w tych okolicznościach,byłabyś to ty.- Wstała.- Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, wystarczy, że mnie poprosisz.- A jak się ma tamta twoja przyjaciółka, ta, która została bestialsko pobita?- Dzięki doktorowi Icove'owi odzyskała twarz.Operacja oraz kilka lat terapii pomogły jej sięotrząsnąć po tej tragedii.Wyprowadziła się do Santa Fe, gdzie otworzyła małą galerię sztuki.Poślubiła akwarelistę, mają córkę.- A facet, który tak ją urządził?- Został ujęty, oskarżony i skazany.Wilfred wystąpił jako świadek, opowiedział o jejobrażeniach.Aobuz nadal siedzi w Rikers.Eve się uśmiechnęła.- Lubię historie, które mają szczęśliwe zakończenie.ROZDZIAA 4Eve udała się do wydziału przestępstw elektronicznych, którego pracownicy według niejubierali się bardziej jak bywalcy klubów i gwiazdy wideo niż stróże prawa.Ich stroje były bardzomodne, włosy - niezwykle kolorowe, a do tego wszędzie leżały jakieś gadżety.Kilku detektywów dumnie paradowało, chodziło kołyszącym się krokiem lub kręciło się popokoju, mówiąc coś do mikrofonów albo dyktując niezrozumiałe szyfry do swoich podręcznychkomputerów.Nieliczni, pracujący przy biurkach lub w boksach, zdawali się obojętni na stały gwarrozmów oraz pikanie bądz szum urządzeń.Jak w ulu, pomyślała Eve.Ona sama zwariowałaby, nim przepracowałaby tutaj jedną zmianę.Natomiast Feeney, którego uważała za najbardziej rozsądnego i godnego zaufania gliniarza, wprost tu rozkwitał.Siedział przy biurku w zmiętej koszuli i popijał kawę, pochłonięty pracą.Są rzeczy, na które zawsze można liczyć, pomyślała Eve i podeszła do niego.Był tak skupionyna tym, co robił, że zdążyła obejść jego biurko, by rzucić okiem na monitor, nim zauważył jejobecność.- Wcale nie pracujesz - powiedziała.- Wprost przeciwnie.Koniec.Bezlitośnie zasłoniła mu usta dłonią, by uniemożliwić wydaniepolecenia zakończenia operacji.- To nie symulacja ani odtwarzanie miejsca zbrodni.Próbował coś powiedzieć, chociaż wciążtrzymała mu rękę na ustach.- To gra.To gra w policjantów i złodziei [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl