[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z każdej strony i w każdym położeniu matę samą powierzchnię natarcia.Jak na potrzeby Kosmosu, który też niema "góry" ani "dołu", "przodu" ani "tyłu" jest to kształt wręczwymarzony.Przespacerujmy się teraz po takim kulistym pojezdzie kosmicznym,który dziś wydaje się jeszcze utopią.Nie bądzmy małostkowi i wyobraz-my sobie kulę o średnicy 500 metrów.Monstrum to stoi na amor-tyzowanych i chowanych pajęczych nogach.Wnętrze, tak jak nadzisiejszych statkach oceanicznych, podzielone jest na różnej wielkościpokłady.Wokół brzucha tej gigantycznej piłki, wzdłuż równika, biegniemasywny pierścień, w którym zainstalowano 20 lub więcej zespołównapędowych, z których każdy - dzięki bardzo prostej technicznejsztuczce - można obracać o 180o.Kiedy odliczanie dobiegnie końcawystrzelą z nich po milionkroć wzmocnione wiązki światła.Jeślikosmiczna kula będzie się miała oderwać od powierzchni planety bądzod umieszczonej na orbicie platformy startowej, silniki najpierwwyrzucą słupy światła "w dół", w stronę miejsca startu, umożliwiająckuli majestatyczne wzniesienie się w górę.Kiedy dotrze ona do obszarunieważkości i skieruje się w stronę docelowej gwiazdy; wówczasrozmieszczone wzdłuż "równika" kuli silniki włączać się będzie tylko odczasu do czasu dla przeprowadzenia korekty kursu.Nie ma niebez-pieczeństwa, że kula w grozny dla życia załogi sposób zboczy z kursu,ponieważ może się ona natychmiast "dopasować" do każdej sytuacji.Ponadto zajdzie też coś, co bardzo przyjemnie odczują astronauci: kulawejdzie w ruch obrotowy, wskutek czego we wszystkich położonych naobrzeżach kuli pomieszczeniach powstanie sztuczna grawitacja da tegostopnia niwelująca stan nieważkości, że powstaną warunki zbliżone doziemskich.Nawet lecąc w stronę gwiazd będziemy mogli pozostać przystarych prawach rządzących na Ziemi!Trzeba zwrócić uwagę, że w przypadku takiej kosmicznej kuli korektykursu mogą się bezpiecznie odbywać we wszystkie strony.Zamon-towane wokół kuli w stalowym pierścieniu silniki pozwolą na błys-kawiczne skoki i uniki w dowolnym kierunku.Bilardziści potrafią tosobie bez trudu wyobrazić.Kiedy chcemy uciec w prawo, wystarczylekki impuls ze znajdującej się po lewej stronie dyszy i odwrotnie.Kuliste statki kosmiczne, które od tysięcy lat przemierzają Galak-tykę, to tylko mikroskopijne cząsteczki w nieskończoności Wszech-świata.Pędząc z prędkością bliską prędkości światła astronauci od-bierają to tempo jako powolne i łagodne szybowanie w przestrzeni.W ich pojezdzie czas wydaje się stać w miejscu.Co jednak dzieje się w tym "bezczasowym czasie" we wnętrzukosmicznej kuli? Cóż, kiedy w Kosmos wyruszy stacja tej wielkości, najej pokładzie toczyć się będzie najzwyklejsze w świecie zrutynizowaneżycie.Automaty czuwają nad bezpieczeństwem.Komputery kontrolująkurs, astronauci wykonują prace badawcze w laboratoriach, wymyślająnowe, jeszcze śmielsze projekty, obserwują gwiazdy i rozważają pro-blemy wykorzystania obcych planet.Kiedy kula przemierza milionykilometrów na minutę, dla załogi dni układają się w tygodnie, tygodniew miesiące, miesiące w lata.A w hibernatorach czeka zapasowa załoga,którą obudzi się do biologicznego życia po dotarciu w pobliże celupodróży.W tym samym czasie na wielu planetach giną całe cywilizacje,umierają pokolenia, rodzą się nowe, ponieważ tam, podobnie jak nanaszej planecie, czas pędzi zgadnie z "ziemskimi" prawami.Nie będziemy zbytnio przesadzać z tą wyprawą w krainę utopu.Wizjestatków kosmicznych przyszłości dostatecznie często opisywali zewszystkimi szczegółami autorzy powieści s-f.Moja relacja z "kuli"miała na celu jedynie przygotowanie wyobrazni do pewnej bardzopoważnej refleksji, a mianowicie: Co by było, gdybyśmy tak spojrzeli napierwsze strzępy ludzkich przekazów z perspektywy "kosmicznej kuli"?W szkole uczono nas, że na początku były tylko niebo i ziemia,a ziemia była pustkowiem i chaosem.Tylko gdzieś w ciemności jaśniałoświatło i z tego światła, jak nas uczono, wyszło Słowo, które nakazałopowstanie wszelkiego życia.Jeśli idzie o chronologię wszystko w tej genezis jest jak najbardziejlogiczne.W czasie długiej podróży kosmicznej nie było oczywiścieświatła, wszystko było ciemną nocą.Dopiero po wylądowaniu kosmicz-nego pojazdu na planecie "stała się światłość" i nieznane istoty poznałydzień i noc, zaś w miejscu ich przybycia - na ich rozkaz - mogło powstaćżycie i inteligencja.Prawie we wszystkich znanych nam legendach o stworzeniu światapowtarza się jedna i ta sama prawda, że z ciemności wyszło Słowo.Nawyspach Polinezji już na długo przed wylądowaniem tam pierwszychbiałych, istniały bogate przekazy ustne.Krąg wybranych kapłanówtroskliwie czuwał nad tym, aby nie zmieniono ani jednego słowa starychfilozoficznych i astronomicznych mądrości.Cywilizacja zachodniai chrześcijańska działalność misyjna zniszczyły bogatą wiedzę, jakądysponowała tubylcza ludność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]