[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał na sobie kolczugę i tak bardzosię spieszył, \e nawet jej nie poznał, tylko mruknął rozsierdzony, \e ktoś śmie wchodzić muw drogę, i odepchnął Reinę na bok.Nie lubiła, gdy ją popychano, więc zaprotestowałagłośnym krzykiem.Ranulf przystanął kilka stopni ni\ej i w końcu rozpoznał jej głos.- A więc wcią\ tu jesteś, panie - skonstatowała zdegustowana.Spiorunował ją wzrokiem.- A gdzie miałbym być? Jednak wa\niejsze jest to, gdzie ty się podziewałaś, pani.- Byłam we wsi, jeśli ju\ musisz wiedzieć.Ale ty? O ile mi wiadomo, Simon miałzaproponować ci wyjazd do Forthwick, \ebyś mógł obejrzeć tamtejszą posiadłość.- I zaproponował, ale odmówiłem, gdy\ pomyślałem sobie, \e lepiej będzie, jeślipierwej zapoznam się z Clydon, a dopiero pózniej wyruszę na objazd pozostałych włości.Oczywiście, miał zupełną rację, ale nie zamierzała tego przyznawać.- A dokąd się teraz wybierasz?Zanim zdą\ył odpowiedzieć, na schodach zadudniło i pojawił się na nich Walter zKenrikiem za plecami.Gdyby gwałtownie nie wyhamował, doszłoby do następnegozderzenia; Kenric miał mniej szczęścia i wpadł z impetem prosto na niego.- Ju\ ją znalazłeś? - spytał Walter, posławszy giermkowi zirytowane spojrzenie.-Szybka robota.Ranulf tylko chrząknął, po czym podał Reinie rękę, \eby pomóc jej wejść.Reina byłazaskoczona słowami Waltera.- Szliście mnie szukać? - spytała cicho.- Spózniłaś się, pani - warknął gniewnie Ranulf.- Od tej pory \yczę sobie, \ebyśwracała do domu przed zapadnięciem zmroku.Reina uśmiechnęła się do siebie.Przedłu\oną wizytą na wsi na pewno zyskała jedno:pozbawiła go dobrego humoru.I świetnie.W podłym nastroju był bardziej przewidywalny.ROZDZIAA 26- Miał ledwie szesnaście lat, gdy zdobył rycerskie ostrogi, ale nic w tym dziwnego, boju\ wtedy władał mieczem jak mało kto.Reina nie była tym zaskoczona.Nigdy nie wątpiła w jego rycerskie umiejętności.Zastanawiały ją tylko jego rycerskie maniery, a raczej ich brak.Słuchając opowieści Waltera o bitwie, po której Ranulf został pasowany na rycerzamimo tak młodego wieku, obserwowała mę\a pogrą\onego w rozmowie z giermkami podrugiej stronie sali.Nie tylko ona na niego zerkała.Wyglądało na to, \e patrzą na niegowszystkie damy.Reina cichutko westchnęła.Przystojny mą\ podobający się tylu niewiastomto same problemy.Problemy nie dla niej, rzecz jasna, ale dla tych biednych niewiast.Nie oczekiwała, \e pokocha swego mę\a.Miała tylko nadzieję, \e będzie \yć z nim wpełnej szacunku zgodzie i \e będzie mogła na nim polegać.Niestety, nic z tego.Mimo to doszła do wniosku, \e jest dla niego nie-sprawiedliwa.Szczerze mówiąc, wogóle go nie znała.śywiła nadzieję, \e istnieją powody, dla których jest taki, jaki jest, dlategote\ poprosiła Waltera, \eby opowiedział jej o Ranulfie.I miała rację.Powody rzeczywiścieistniały.Dowiedziała się ju\, \e dzieciństwo miał gorsze, ni\ przypuszczała, gdy mą\ jej o tymnapomknął.Dorastał bez opieki niewiast, nara\ony na okrucieństwo prymitywnego kowala, zdala od rówieśników zarówno tych szlachetnie urodzonych, jak i tych ze wsi, bowiem i jedni,i drudzy go unikali.Tak, Walter odmalował jej nader paskudny obraz.Pózniej opowiedział jejo Lordzie Montforcie i o tym, \e miast się polepszyć, los Ranulfa nic a nic się nie zmienił,bowiem Montfort był takim samym prostakiem jak kowal.- Nie słuchasz mnie, pani.Lekko pokraśniała i, za\enowana, obdarzyła Waltera uśmiechem.- Obawiam się, \e krwawe opowieści nigdy mnie nie fascynowały.Powiedz mi lepiej,dlaczego Ranulf tak bardzo nie cierpi wysoko urodzonych dam.- Dlaczego uwa\asz, \e.- Nie próbuj zaprzeczać, mój panie, a mo\e nagle straciłeś pamięć? Sam mi topowiedziałeś, próbując przekonać mnie do Ranulfa.Widzę, \e ju\ sobie przypominasz.Awięc opowiedz mi o tych przykrych doświadczeniach, które jakoby nastawiły go przeciwkodamom.Walter wił się na lawie jak piskorz.- Ranulf by się z tego nie ucieszył.- Ale i tak mi powiesz, prawda? - Głos miała jedwabiście miękki, lecz twarz jakwykutą z kamienia.- Przez twój giętki język wyszłam za mą\ za człowieka, którego nawet nielubię.Jesteś mi to winien, Sir Walterze.Miotany poczuciem winy Walter spiekł raka.- Zabije mnie, jeśli się dowie, \e ci o tym opowiedziałem, pani.- Będę o tym pamiętała.Nie zabrzmiało to bynajmniej jak pocieszenie, lecz raczej jak obietnica, \e gdybyReina chciała się kiedykolwiek go pozbyć, nie omieszka wspomnieć o rozmowie Ranulfowi.Jednak Walter tylko wzruszył ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]