[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odsunął się, potemznów się przybliżył, przymrużył oczy i szepnął: Nie, nic, nic nie brak, bardzo to jest ładne, bardzo.Wydaje się raczej,84 że czegoś tu jest za dużo.,Zarumienił się lekko mimo swej zuchwałości, podszedł jeszcze bliżej iczubkiem palca zarysował na piersi Renaty kąt ostry. Ja, proszę pani  ciągnął  wyciąłbym tak tę koronkę i włożyłbymnaszyjnik z dużym krzyżem.Renata klasnęła w ręce, rozpromieniona. Racja, racja! Z dużym krzyżem  wykrzyknęła. Miałam to na końcujęzyka.Rozchyliła szmizetkę, zniknęła na parę minut, a potem wróciła znaszyjnikiem.Znów stanęła przed lustrem i szepnęła triumfująco: Tak, teraz jest idealnie.Okazuje się, że mały łysek wcale nie jest takigłupi! Widać zajmowałeś się strojeniem kobiet tam na prowincji, co?Stanowczo będzie z nas para przyjaciół.Ale musisz mnie słuchać.Przedewszystkim trzeba, żeby ci odrosły włosy, a poza tym zrzucisz z siebie tęokropną bluzę.No i będziesz wiernie przestrzegał moich lekcji dobregotonu.Chcę, żeby wyrósł z ciebie przystojny młody człowiek. Ależ oczywiście  odparł naiwnie chłopiec  skoro tatuś jest terazbogaty, a pani jest jego żoną.Uśmiechnęła się i odparła z właściwą jej żywością: W takim razie zacznijmy od tego, że będziemy sobie mówić poimieniu.Bo mnie samej już się myli i nie wiem, jak mówię.To nie masensu.Będziesz mnie lubił? Będę cię lubił z całego serca  odparł z Wylaniem niedorostka, któryczuje, że się podoba.Takie było pierwsze spotkanie Maksyma i Renaty.Chłopiec poszedł doszkoły dopiero w miesiąc pózniej.Przez pierwsze dni macocha zabawiałasię nim jak lalką; zeskrobała zeń nalot prowincji, a trzeba powiedzieć, żeMaksym wykazywał przy tym prawdziwie dobrą wolę.Kiedy zjawił sięubrany od stóp do głów przez krawca swego ojca, wydała okrzykzdumienia i radości: ślicny był jak malowanie, orzekła.Tylko włosyodrastały mu rozpaczliwie wolno.Młoda kobieta mawiała zazwyczaj, że otwarzy decyduje fryzura.Własną otaczała nabożnym staraniem.Przez długiczas rozpaczała nad kolorem swych włosów, tą specyficzną płową barwą,85 co przywodziła na myśl śmietankowe masło.Ale kiedy przyszła modablond włosów, była uszczęśliwiona i aby nie posądzono jej, że ślepo stosujesię do mody, przysięgała, że zawsze farbowała je co miesiąc.Trzynaście lat Maksyma było już straszliwie świadome spraw tegoświata.Była to jedna z tych natur wątłych, przedwcześnie wybujałych irozbudzonych zmysłowo.Zepsucie wyprzedza w nich żądzę.Dwukrotnie omało nie wypędzono go ze szkoły.Gdyby umiała ocenić prowincjonalnyszyk, Renata byłaby dostrzegła, że  niezależnie od swego dziwacznegostroju  mały łysek, jak go nazywała, uśmiecha się, porusza głową,wyciąga rękę z pewnym wdziękiem, z kobiecą gracją pensjonarki.Dłoniemiał długie, wąskie i bardzo dbał o nie; włosy strzygł wprawdzie krótko,posłuszny woli prowizora, byłego pułkownika saperów, ale miał za to małelusterko, które wyciągał z kieszeni podczas lekcji, kładł między stronicamiksiążki i przeglądał się w nim całymi godzinami, przypatrując się uważnieswym oczom, dziąsłom, robiąc do siebie miny, ćwicząc się w kokieterii.Koledzy uwieszali się u jego bluzy jak u spódniczki, a on tak ściskał się wpasie, że figurę i chód miał zupełnie kobiecy.W równej mierze copieszczoty, zbierał jednak i kuksańce.Gimnazjum w Plassans, jaskiniamałych rozbójników, jak większość prowincjonalnych gimnazjów, byłoowym skażonym środowiskiem, gdzie kształtowała się dziwacznie tabezpłciowa osobowość, to dziecięctwo naznaczone chorobliwym piętnemodziedziczonym nie wiedzieć po kim.Wiek miał je na szczęście złagodzić.Lecz ślady rozprzężenia z lat dziecinnych, ta zniewieściałość całej istoty,echo godzin, kiedy uważał się za dziewczynkę, miały w nim pozostać, nazawsze nadwerężając jego męskość.Renata nazywała go  panienką", nie wiedząc, że przed pół rokiemnazwa ta byłaby słuszna.Wydawał jej się bardzo posłuszny, bardzouczuciowy, jego pieszczoty żenowały ją nawet nieraz, a pocałunki oblewaływarem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl