[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie masz na mnieochoty, nie będę dla ciebie tracić czasu, mimo żeś urodziwy.Gdybyś się namyślił, mam naimię Fern.Ashton zaczął od niechcenia tasować karty, spoglądając przy tym po twarzach obserwującychgo mężczyzn.Pod jego wzrokiem szybko opuszczali głowy.Mimo że wystroił się jak elegantz pół światka, rozpoznali go bez trudu.Wieść o pożarze magazynu i umyślnym podpaleniurozniosła się po spelunkach Natchez lotem błyskawicy.Wiedzieli, do kogo należał magazyn;obecność Ashtona  Pod Brzytwą mogła oznaczać wyłącznie kłopoty.Ktokolwiek ważył sięwejść mu w drogę, musiał liczyć się z tym, że spotka go zasłużona kara, przeto nikt wNatchez nie miał ochoty zadzierać z panem na Belle ChantePrzy stoliku Ashtona pojawiła się chuda, wyniszczona kobieta, która usługiwała gościom.Miała bezbarwne oczy, a równie bez barwne, od dawna chyba nieczesane włosy nosiłazwiązane w niedbały węzeł na karku.Jej znoszone, zbyt duże trzewiki owinięte byłyszmatami, żeby nie spadły z nóg, natomiast nędzna niebieska sukienka musiała być szyta nakogoś znacznie tęższego.Wyglądała na osobę mniej więcej w tym samym wieku co Ashton,ale musiała być znacznie młodsza od niego. Fern, co tu przed chwilą była, powiedziała mi, że podobno chciałby się czegoś napić zagadnęła wypranym z emocji, bezbarwnym, jak cała jej postać, głosem, zwracając się doAshtona per on. Co byś mi poleciła? Piwo  odparła natychmiast. To chyba jedyny nie chrzczony wodą napitek w tejknajpie. Podaj mi zatem piwo, Saro.Tak masz, zdaje się, na imię?  Kobieta skinęła głowąpotakująco. A poszukaj czystego kufla, jeśli to możliwe.  Czysty kufel to może sobie znalezć w Belle Chante a i był by tam bezpieczniejszy niżtutaj.Zaskoczony Ashton uniósł brew. Znasz mnie?Sara wskazała grupkę podejrzanie wyglądających mężczyzn, którzy stali przy barze. Słyszałam, jak gadali o pożarze i o tym, że wziął sobie wariatkę do domu, mówiącwszystkim, że to jego żona.Byli w Belle Chante z całą kompanią, co to ją pan Titch zwołał.Mówią, że stracili wtedy dobre konie i że to jego wina.Ashton zaśmiał się. Dlaczego zatem nie przyjdą do mnie ze swoimi skargami? Pewnie się go boją, ale czemu, to ja już tego nie wiem  odpowiedziała po chwilirzetelnego namysłu. Prawdę powiedziawszy, nie oni jedni. Niech sobie poszukają tedy jakiejś kryjówki, gdzie mogliby nabrać odwagi  zasugerowałAshton. Jeśli ma trochę oleju w głowie, to sam powinien usłuchać własnej rady.Nie pracuję tudługo, ale widziałam już niejedno, wiem, do czego te łajdaki są zdolne.Byłoby dla niegolepiej, żeby sobie stąd poszedł.Im szybciej, tym lepiej. Szukam pewnego człowieka, jak dotąd bez skutku.Brakuje mu dwóch palców u lewejręki. Nie ma tu takiego  oznajmiła krótko i odeszła od stolika, człapiąc głośno w zbyt dużychbutach po wysypanej trocinami podłodze.Jej nędzny wygląd dobrze licował z lichotąspelunki  Pod Brzytwą , a jednak Ashton zastanawiał się, czy nie zaznała kiedyś lepszego igodniejszego życia.Poruszała się z wdziękiem, o którym knajpiane dziewki nie miałypojęcia; prostackie w zachowaniu, zaczepiały gości, szukając zarobku, ona tymczasem miałaobejście, co prawda upadłej, niemniej królowej.Mimo iż zwracała się do Ashtona w trzeciejosobie, jej akcent wskazywał, że odebrała jakieś wykształcenie.Wróciła po chwili do stolika z czystym kuflem i cynowym dzbanem, w którym było ciepłe,spienione piwo.Ustawiła wszystko na blacie, po czym, założywszy ręce, cofnęła się o krok iczekała cierpliwie na zapłatę.Kiedy Ashton podał jej złotą monetę, otworzyła szeroko oczyze zdumienia. To o wiele za dużo, sir.Nie wiem, czy barman mi to rozmieni.Ani chybi będzie próbowałgo oszukać.Ashton ponownie sięgnął do kieszeni, wyjął drobne i położył obok złota. To dla barmana, złota moneta jest dla ciebie.za to, że znalazłaś mi czysty kufel.Wahała się przez moment, po czym ze łzami w oczach wzięła monety. Dziękuję, panie Wingate, nie zapomnę panu tego  powie działa, tym razem zwracającsię już do Ashtona normalnie.Ashton spróbował piwa i skrzywił się; było kwaśne, lurowate.Jeśli miał to być najlepszynapitek dostępny  Pod Brzytwą , nikt, za żadną cenę nie zmusiłby go, żeby posmakowałinnego.Wbrew dobrym manierom nacisnął niespiesznie cylinder na głowę i ponownie zaczął bawićsię kartami, niby człowiek śmiertelnie znudzony.Trwało to kilka minut i miał już zamiar zrezygnować, kiedy drzwi się otworzyły i do sali weszło czterech ludzi.Przodem kroczył tęgimężczyzna o małych, głęboko osadzonych oczkach, wielkim, przekrwionym nochalu iwydatnych wargach.Zatrzymał się przy wejściu, położył lewą dłoń na filarze i omiótłwzrokiem biesiadujący tłum.Ashton natychmiast dostrzegł, że brakuje mu dwóch palców.Kiedy świńskie oczka spoczęły na nim, poczuł, że ciarki przebiegają mu po plecach.Grubas wyprostował się, wypiął pierś do przodu, poprawił spodnie na wydatnym brzuchu,nasunął wełnianą czapkę na czoło i ruszył przed siebie kołyszącym się krokiem, pewniestawiając stopy.Ashton zesztywniał, odstręczający typ zdawał się bowiem zmierzać wprostdo niego.Ale nie, odetchnął z ulgą, gdy grupka pod przewodem grubasa usiadła przysąsiednim stoliku. Widzicie eleganta, mamy tu dzisiaj lepsze towarzystwo, wielkie państwo nas odwiedziło zachichotał gburowaty jego mość, wskazując kciukiem kalekiej dłoni Ashtona.Ashton czuł, że jeszcze chwila, a czterech wpatrujących się w niego opryszków zaatakuje gopod pierwszym lepszym pozorem, a jednak swego rodzaju masochizm kazał mu cierpliwieczekać na zaczepkę: oparłszy nogę niby to nonszalancko na poprzeczce krzesła, układałpasjansa, ale mimo niedbałej pozy gotów był do odparcia spodziewanej napaści.Grubas walnął pięścią w stół i ryknął ogłuszającym głosem: Ejże tam! Gdzie dziewucha, co usługuje? Chcemy piwa!  Tu zniżył nieco głos i rzekł doswoich towarzyszy:  Takie tu teraz nastały obyczaje, że człowiek musi się napraszać onapitek.W trosce o własne zdrowie dziewczęta krążące po knajpie wolały przezornie trzymać się zdaleka od nowo przybyłych, pozostawiając Sarze niewdzięczne zadanie ich obsłużenia.Kiedyprzyniosła tacę z piwem, ochoczo chwycili za kufle.Sara odchrząknęła, zebrała się na odwagę, po czym oznajmiła suchym tonem: Barman mówi, że mają najpierw zapłacić, potem mogą pić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl