[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie przed nim moja matka zatrzymała samochód.Dziękiulicznym latarniom mogłam mu się dobrze przyjrzeć.Do głównego wejściaw stylu palladiańskim wiodły dwie kondygnacje stromych schodów.Waleria wciąż była w stanie dziwnego podniecenia.Zastanawiałamsię, czy dam sobie radę z tym, co może się zdarzyć.Jednak nie pozostawałomi nic innego, jak czekać na rozwój wypadków.Wysiadła z samochodu i ruszyła na górę prawą kondygnacją schodów,wzdłuż której biegła żelazna balustrada.Weszłyśmy na podestrozpoczynający środkową, dłuższą kondygnację kończącą się przy głównychdrzwiach i oknach zwieńczonych łukiem. Gdzie jesteśmy?  zapytałam.Poczułam się nagle straszniebezbronna.Waleria wyjęła z kieszeni klucz i potrząsnęła nim z triumfem. To budynek Starej Giełdy, jeden z najstarszych w mieście.Kiedyśmiał wyjście na rzekę, którą przypływały statki i wyładowywały towarybezpośrednio na kamienną podłogę.Zbudowano go w czasach, kiedy miastobyło jeszcze angielską kolonią.Jakież bogactwo historii kryje się w jegownętrzu! Nie mogę się doczekać, by ci je pokazać.Przekręciła klucz w zamku i roześmiała się, widząc mój pytającywzrok. Czasami oprowadzam po nim szkolne wycieczki, stąd ten klucz.Obejrzałam się niespokojnie za siebie.187RS  Nie będziemy zapalać świateł  oświadczyła Waleria. Kiedy będzieprzejeżdżać tędy samochód policyjny, niczego nie zobaczy.Nie stój tak,Cecylio, wchodz do środka.W nikłym świetle dochodzącym z ulicy dostrzegłam stanowiskorecepcyjne i piętrzący się na nim stos broszur.Kamienna podłogaolbrzymiej sali była wytarta i popękana. Tu właśnie odbywał się handel towarami, które przywoziły statki, awyładowywano je na tyłach budynku od strony rzeki.Od tego czasuupłynęło ponad dwieście lat, a gmach nadal stoi.Oczywiście podczasRewolucji służył innym celom.Pózniej ci o tym opowiem, ale najpierwchodzmy na górę.Nadal nie rozumiałam, po co mnie tu przywiozła o tak dziwnej porze iw takim sekrecie.Wyczuwałam w niej jakąś nerwową niecierpliwość ibardzo chciałam znać jej przyczynę.Weszłyśmy na pierwsze piętro.Przez okna wpadały do wnętrza smugiżółtego światła z ulicznych latami, nie było więc zupełnie ciemno.Tutajpodłogę wyłożono drewnem.Na jednej ze ścian połyskiwały dwa białeobramowania kominków.Olbrzymią salę ozdabiały wysmukłe białekolumny podtrzymujące sufit, zakończone wolutami.Nad gzymsamikominków wisiały portrety przedstawiające, wedle słów Walerii, królowąHenriettę Marię i Karola I, króla Anglii, od którego Charleston wzięło swojąnazwę.Z sufitu zwisały wspaniałe żyrandole.Nie miałam wątpliwości, że tosala balowa.Ale po co tu przyszłyśmy?Waleria zaczęła nagle wirować po sali w takt muzyki, którą tylko onasłyszała.188RS  Cóż za wspaniałe bale odbywały się w tej sali! Ileż razy tańczyliśmytu z Simonem! To przeszłość, o której powinnaś wiedzieć, Cecylio.Czemu wydawało mi się, że nie jest to główny powód naszej tuwizyty?Tymczasem Waleria ułożyła ręce, jakby obejmowała partnera, iwykonała kilka kroków walca.Oczami wyobrazni ujrzałam, jak jej zwiewnasukienka zmienia się w suknię balową z atłasu i koronek, a ona sama tańczyze swoim przystojnym mężem  oboje są młodzi, a ona gorąco go kocha.Lub też kocha jego wyobrażenie.A co z Simonem? Czy i dla niego jest tąupragnioną i wymarzoną kobietą?Moja matka i ojciec, pomyślałam i prawie uwierzyłam w tę bajkę.Wuszach rozbrzmiała mi muzyka.Nie Straussa, raczej Cole Portera alboIrvinga Berlina.Waleria wygięła się wdzięcznie i okręciła wokół własnejosi, podtrzymywana silnym męskim ramieniem.Oczami wyobrazniujrzałam salę wypełnioną tłumem tancerzy.Nagle moja matka zatrzymałasię, zaklaskała w dłonie, jakby dziękując niewidzialnej orkiestrze, ipodbiegła do mnie lekko jak młoda dziewczyna. Zawsze chciałam to zrobić.Marzyłam, by jeszcze raz zatańczyć w tejsali z moim partnerem.Zwykle oprowadzam tędy szkolne wycieczki istaram się przekonać młodzież, że historia to nie tylko suche fakty.Rządfederalny nosił się z planami sprzedaży tego budynku.Mógł on zniknąć zpowierzchni ziemi.Możesz to sobie wyobrazić? W roku tysiąc dziewięćsettrzynastym organizacja Córy Amerykańskiej Rewolucji, czyli DAR,nakłoniła Kongres, by ogłosił budynek Starej Giełdy historycznymzabytkiem.Oczywiście ja też jestem córą Rewolucji i ty także, Cecylio.Córy Konfederacji pojawiły się pózniej.189RS Niewiele wiedziałam o dzisiejszym statusie DAR, ale przeszłość tejorganizacji poruszyła moją wyobraznię.Może z tego powodu matka mnie tuprzyprowadziła? A teraz pokażę ci prawdziwy skarb, jaki kryje ten budynek powiedziała Waleria. To najlepsza pora na poznanie tej tajemnicy.Zaczęła schodzić po schodach, kiedy jednak zobaczyłam, że minęłaparter i schodzi niżej, zaprotestowałam. Czy musimy tam iść?  Czułam, jak narasta we mnie niepokój.Słowa o ciemnej godzinie i jakiejś tajemnicy nie brzmiały zachęcająco. Naturalnie, Cecylio!  Zbiegła szybko na dół. Czeka cię tamspotkanie z prawdziwą historią.Nie chcesz się dowiedzieć, skądpochodzisz?Pochodzę z białego domu na Long Island, z którym nie wiąże siężadna intryga, wojna czy morderstwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl