[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A może kontynuowała Maggie chcesz nas obie? O to ci chodzi?Siostrzana kanapka?Patrzył na nią starając się przybrać oburzony wyraz twarzy, ale w jegooczach pojawiło się przez chwilę coś, co upewniło ją, jak bardzo spodobałmu się ten pomysł. No, cóż, będziesz musiał poczekać prowokowała dalej Maggie.Na razie jestem tylko sama jedna.Pochyliła się, złapała brzeg T shirtu i zdjęła go przez głowę,wyginając ciało tak, że jej piersi prawie go dotknęły.Jęknął.Zrobiłaniewielki krok w przód, zmniejszając odległość między nimi.Jego ręceznalazły się na jej piersiach, a ona ssała jego szyję gorącymi, namiętnymiustami. Nie wyszeptał, chociaż jego ramiona właśnie oplatały ją mocnymuściskiem. Przestań jęknęła Maggie i owinęła jedną nogę wokół jegopośladków, przywierając do niego całym ciałem. Przestań?Teraz podniosła drugą nogę tak, że zawisła opleciona na nim jak wąż,a on jęknął znowu, podnosząc ją i wnosząc do środka. Przestań powtarzać: nie.Gdy znalazła się wreszcie w holu swojego wieżowca, dochodziładziewiąta, a w windzie panował tłok.Rose wbiła się w ostatni skrawek196RLTwolnej przestrzeni i próbowała nie przejmować się duszącym zapachemperfum kobiety stojącej obok. Przysięgam, że albo zwariowałam, albo ktoś trzyma w budynku psa kobieta wygłosiła w przestrzeń.Rose przyglądała się swoim stopom. Nie wiem, jak można do tego stopnia nie liczyć się z innymi ciągnęła kobieta. Niektórzy mieszkańcy cierpią na okropne alergie.Rose rozpaczliwie spojrzała na wyświetlacz.Trzecie piętro.Zostałojeszcze trzynaście. Ludzie są niemożliwi mówiła dalej kobieta. Po prostu nic ichnie obchodzi! Znają zasady, ale uważają, że są przeznaczone dla innych, ichsamych natomiast nie dotyczą.Bo przecież oni są inni, szczególni iwyjątkowi.W końcu przesiąknięta perfumami dama wysiadła z windy, a Rosedotarła na swoje piętro.Idąc korytarzem, miała nadzieję, że Maggie będziew domu, więc zaczęła powtarzać swoją przemowę. Maggie, musimyporozmawiać.Pies musi stąd zniknąć.Koniec z telefonami.Musisz oddaćmi moje mieszkanie.Musisz oddać mi moje buty.Musisz oddać mi mojeżycie.Przekręciła klucz, otworzyła drzwi, weszła i znalazła się w całkowitejciemności.Słyszała głosy, chichot i skowyt psiaka. Maggie? zawołała.Na sofie leżał porzucony krawat.O, świetnie,pomyślała ponuro.Teraz sprowadza jakichś fagasów do mojego domu.Irobi z nimi nie wiadomo co w moim łóżku. Maggie! krzyknęła i weszła do sypialni.Na łóżku leżała jejsiostra, zupełnie naga, jeśli nie liczyć jej własnych nowych butów od ViaSpiga, a na niej nagi.Jim Danvers.197RLT O, nie. wyjąkała Rose.Stała, patrząc i starając się zrozumieć to,co widziała. Nie. powtórzyła.Maggie wykręciła się spod Jima i przeciągnęła leniwie, pozwalającswojej siostrze dokładnie przyjrzeć się jej szczupłym plecom, idealnym,zgrabnym pośladkom i długim, szczupłym nogom wyłaniającym się zczarnych, skórzanych botków Potem szybkim ruchem podniosła z podłogikoszulkę Jima, włożyła ją przez głowę i dumnie wymaszerowała doprzedpokoju, jakby była na wybiegu, a wokół siedziała publiczność, tysiąceludzi, z fleszami i notatnikami, czekając tylko na nią.Jim rzucił Roserozpaczliwie zawstydzone spojrzenie i podciągnął koc.Rose zakryła usta dłonią, odwróciła się i wybiegła do łazienki, gdziezwymiotowała do umywalki.Odkręciła wodę i poczekała, aż pozostałościjej lunchu znikną w odpływie.Potem obmyła twarz, zaczesała włosy do tyłutrzęsącymi się rękami i wróciła do sypialni.Jim miał na sobie bokserki iwalczył z resztą garderoby.Rose zauważyła błysk jego aparatudentystycznego na nocnym stoliku. Wynoś się wydusiła. Rose wyciągnął do niej rękę. Wynoś się i zabieraj ją ze sobą.Nie chcę żadnego z was już nigdywięcej widzieć! Rose powtórzył jej imię błagalnym tonem. Wynoś się! Wynoś się, i to już!!!Słyszała swój głos, przechodzący w pisk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]