[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miecze nie mają oczu, nawet tu, wtej szalonej akademii.I na pewno nie gapią się na ludzi.Szczególnie nie na takie jak ja Cyganki z rozbujałą wyobraznią.A hałas? Pewnie spadła z półki jakaś książka, którą ktośniedbale odłożył na miejsce.A może celowo tak ustawił, żebywystraszyć kogoś, kto będzie wieczorem w bibliotece.Już się tozdarzało, przeważnie mnie.Przez moment stałam bez ruchu, starając się uspokoić oszalałeserce, a potem odsunęłam się od szafy.Miałam ochotę złapaćwózek i popędzić do lady, nie zważając na obluzowane kółko.Ale najpierw musiałam jeszcze raz spojrzeć na miecz.Musiałamsię przekonać, że nie zwariowałam.%7łe nie zaczynam wierzyć wte brednie, które profesor Metis wypuszcza z siebie na lekcjihistorii mitycznej, o złych bogach, starożytnych wojownikach,chaosie, końcu świata i tak dalej.Niepewnie odwróciłam głowę do tyłu.Gula, która wydawałami się okiem, była tylko wypukłością na rękojeści.Kompletnieprzykryta, cała srebrna, absolutnie normalna.Nic więcej.I napewno nie gapiła się na mnie.Odetchnęłam z ulgą.Gwen jeszcze nie zwariowała.Toświetnie.Popchnęłam wózek.Czas się zbierać.Do diabła zNickamedesem i jego wkurzającym zachowaniem.Miałam dośćstraszących mieczy i upiornych hałasów.Wracam do siebie.Odrazu.Wyszłam z przejścia między szafami i byłam w połowie drogido lady, kiedy zauważyłam coś kątem oka.Odwróciłam głowę.51I wtedy ją ujrzałam.Jasmine Ashton.Jasnowłosa walkiria leżała na plecach przed gablotą, którą panNickamedes pokazywał mi nieco wcześniej, tą, w której miałapodobno znajdować się Czara Aez Lokiego.Tyle że teraz szkło było rozbite i czara zniknęła.I ktoś podciął gardło Jasmine, od ucha do ucha.Zastygłam niepewna, co mam robić.Mrugnęłam kilkakrotnie,ale widok trwał nadal.Rozbita gablota.Ukradziona czara.Dziewczyna z krwawiącą raną przez całe gardło.Przez chwilę się nie ruszałam, oniemiała z wrażenia, aż wkońcu mózg wkroczył do akcji.Odepchnęłam wózek, który mizawadzał, i podbiegłam do Jasmine.Poślizgnęłam się i musiałampodeprzeć się dłonią.Moje palce trafiły w coś mokrego ilepkiego.Wzdrygnęłam się.Poniosłam dłoń do oczu.Byłapokryta krwią.Krew była wszędzie.Pod rozbitą gablotą, obok niej,rozpryśnięta na stoły.Krew Jasmine tworzyła na podłodze kar-minowe kałuże.- O, cholera!Ze strachu miałam strasznie przyspieszony oddech, aleprzypomniałam sobie, co radziła mi mama w takich wypadkach, iwzięłam kilka powolnych, głębokich oddechów.Po parusekundach poczułam się lepiej.Przynajmniej na tyle, żebyomijając czerwone kałuże, podejść do Jasmine.Jasnorude włosy.Błękitne oczy.Piękna twarz.Drogie ciuchy.Walkiria była taka, jak zawsze - pomijając przecięte gardło i nóżleżący obok na podłodze.Długi, zakrzywiony złoty sztylet zpotężnym rubinem w rękojeści.W świetle lamp klejnot iskrzył imigotał, jak ogromne, utkwione we52mnie czerwone oko.Z jakiegoś względu sztylet był jedynymniezakrwawionym przedmiotem.Dziwne.Ukucnęłam przy Jasmine, usiłując nie patrzeć na paskudnąranę.Nie wiedziałam, czy jeszcze oddycha, a sprawdzić mogłamtylko w jeden sposób.Musiałam jej dotknąć.I naprawdę, ale to naprawdę nie miałam na to ochoty.Wiedziałam, że z chwilą, gdy położę dłoń na jej ciele, na-tychmiast da mi się we znaki mój dar i będę czuła to samo, coJasmine, kiedy podcinano jej gardło.To będzie straszne, takstraszne, jak wizja tego, co robił z Paige jej ojczym.A możenawet straszniejsze.Ale nie mogłam tego uniknąć.Musiałam przekonać się, czyJasmine jeszcze żyje.W poprzedniej szkole miałam kurspierwszej pomocy, może mogłabym ją uratować, a przynajmniejsprowadzić pomoc.Musiałam spróbować.Nie mogłam stać i nicnie robić, kiedy Jasmine wyglądała tak.żałośnie.Ukucnęłam więc i wyciągnęłam drżącą dłoń.Przez momentwahałam się z palcami tuż przy szyi Jasmine, aż w końcuprzemogłam się i gwałtownym ruchem dotknęłam jej bladejskóryZamknęłam oczy i zagryzłam wargi, czekając na straszneprzeżycia i rozdzierające odczucia.Spodziewałam się bólu iprzerażenia, których doświadczyła Jasmine.Spodziewałam się,że zaleje mnie fala przerażających emocji i zacznę krzyczeć.Ale nie poczułam nic.Ani strachu, ani przerażenia, ani nawet bólu.Nie poczułamniczego.Dotykając Jasmine, nie odebrałam najmniejszej53wibracji.Zdziwiona, przesunęłam palce dalej, niemal podsamą ranę na szyi.Nadal nic.Niesamowite.Naprawdę niesamowite.Zawsze coś widziałam,coś czułam, szczególnie kiedy kogoś dotykałam, a terazdotykałam kogoś, komu brutalnie podcięto gardło.Kątem oka dojrzałam szybki, ukradkowy ruch.Ale zanimzdołałam odwrócić się, żeby się temu przyjrzeć, coś zimnego itwardego uderzyło mnie w głowę.Zobaczyłam wszystkiegwiazdy, a potem pochłonęła mnie ciemność.54ROZDZIAA 5Najpierw do mojej świadomości dotarły głosy.Ciche, nie-ustępliwe, które wwiercały się w mój mózg z determinacjądentystycznego wiertła.Mówiły, mówiły, jeden po drugim.Każdy wbijał mi w głowę klin bólu.-.najwyrazniej Czarę Aez.Jasmine musiała go zaskoczyć.-.ale dlaczego zabijać? To nie ma sensu.-.żniwiarze niekoniecznie kierują się rozsądkiem.- Cicho - mruknęłam.Głosy urwały się i znowu zaczynałam pogrążać się wciemności absolutnego spokoju, kiedy.- Gwen? - mruknął jakiś znany mi głos.- Mama? - wymamrotałam.Czyjaś ręka pogładziła mnie po głowie.- Nie, Gwen.Nie mama.Proszę cię, otwórz oczy.Przypomniałam sobie.Mama nie żyje.Potrącona przezpijanego kierowcę.A ja zostałam zesłana tutaj, do szkoły dlawybryków natury.Poczułam ukłucie w sercu, które bolałobardziej niż rozbita głowa, i po policzku stoczyła się łza, zanimzdołałam ją powstrzymać.Tak bardzo tęskniłam55za mamą.Za wszystkim.Za dawną szkołą, dawnymi ko-leżankami i tym, co straciłam, ponieważ zachciało mi się poznaćtajemnicę dziewczyny z klasy.- Gwen? - ponownie odezwał się ten głos, tym razem bardziejstanowczo.- No, otwórz oczy, proszę.Głowa mi pękała, ale po chwili skupienia udało mi się uchylićtrochę powieki i wpuścić za nie promień światła.Czarne włosy, opalona twarz, zielone oczy, srebrne okulary.Przede mną unosiło się we mgle oblicze profesor Metis.Zamrugałam oczyma i wreszcie zaczęłam widzieć ostro.- Pani profesor? Co się dzieje? - spytałam, usiłując usiąść.PaniMetis podparła moje plecy i pomogła mi usiąść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]