[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wolę go od ciebie, panie Michale, gdyż chrabąszczów nigdyznosić nie mogłem ani kochliwych mydłków, którzy na widokpierwszej lepszej niewiasty koziołki zaczynają zaraz przewracaćjako niemieckie muce.- Albo jako te małpy u Kazanowskich, z którymi waćpanwojował!- Zmiejcie się, śmiejcie, będziecie drugi raz sami Warszawęzdobywali!- Toś to niby waćpan ją zdobył?321 Henryk Sienkiewicz- A kto Krakowską Bramę expugnavit? Kto niewolę dla jenera-łów obmyślił? Siedzą teraz na chlebie i wodzie w Zamościu, a coWittenberg spojrzy na Wrangla, to powiada:  Zagłoba nas tu wsa-dził! - i oba w płacz.%7łeby pan Sapieha nie był chory i żeby tu byłobecny, powiedziałby wam, kto szwedzkiego kleszcza z warszaw-skiej skóry najpierwszy wyciągnął.- Dla Boga! - rzekł Kmicic - uczyńcie że to dla mnie i przyślijciemi wiadomość o onej bitwie, na którą się pod Warszawą zbiera.Dnie i noce będę na palcach liczył i spokoju nie zaznam, póki sięczego pewnego nie dowiem.Zagłoba przyłożył palec do czoła.- Posłuchajcie mojej polityki - rzekł - bo co powiem, to się takpewno spełni.jako i to jest pewne, że ta szklenica stoi przede mną.Czy nie stoi? co?- Stoi, stoi! Mów waść!- Tę bitwę walną albo przegramy, albo wygramy.- To każdy wie! - wtrącił Wołodyjowski.- Milczałbyś, panie Michale, i uczył się.Suponując, że tę bitwęprzegramy, wiesz, co dalej będzie?.Widzisz! nie wiesz, bo już swy-mi szydełkami pod nosem, jak zając, ruszasz.Otóż ja mówię wam,że nic nie będzie.Kmicic, który był bardzo żywy, zerwał się, stuknął szklankąo stół i zawołał:- Marudzisz waść!- Mówię, że nic nie będzie! - odparł Zagłoba.- Młodziście, totego nie rozumiecie, że jako teraz rzeczy stoją, nasz król, nasza miłaojczyzna, nasze wojska mogą pięćdziesiąt bitew jedna po drugiejprzegrać.i po staremu wojna pójdzie dalej, szlachta będzie się zbie-rała, z nią i wszystkie podlejsze stany.I nie uda się raz, to uda siędrugi, dopóki moc nieprzyjacielska nie stopnieje.Ale jak Szwedzijedną batalię większą przegrają, to ich diabli bez ratunku wezmą,a elektora z nimi w dodatku.322 Potop t.3Tu ożywił się Zagłoba, wychylił szklankę, palnął nią o stółi mówił dalej:- Słuchajcie, bo tego z lada gęby nie usłyszycie, bo nie każdy umiepatrzyć generalnie.Niejeden myśli: co tu nas jeszcze czeka? ile bitew,ile klęsk, o które, wojując z Carolusem, nietrudno.ile łez? ile krwiwylanej? Ile ciężkich paroksyzmów?.I niejeden wątpi, i niejedenprzeciw miłosierdziu bożemu i Matce Najświętszej bluzni.A ja wampowiadam tak: Wiecie, co nieprzyjaciół onych wandalskich czeka? -zguba; wiecie, co nas czeka? - zwycięstwo! Pobiją nas jeszcze sto razy.dobrze.ale my pobijemy sto pierwszy, i będzie koniec.Rzekłszy to pan Zagłoba przymknął na chwilę oczy, lecz zarazje otworzył, spojrzał błyszczącymi zrenicami przed siebie i naglezakrzyknął całą siłą piersi:- Zwycięstwo! zwycięstwo!Kmicic aż zaczerwienił się z radości.- Dalibóg, ma rację! dalibóg, słusznie mówi! Nie może inaczejbyć! Musi taki przyjść koniec!- Już to trzeba waści przyznać, że ci tu nie brakuje - rzekłWołodyjowski palnąwszy się w głowę.- Rzeczpospolitę możnazająć, ale dosiedzieć w niej nie lża.i tak w końcu trzeba się będziewynieść.- Ha! co? nie brakuje! - rzekł uradowany z pochwały Zagłoba.- Kiedy tak, to wam jeszcze będę prorokował.Bóg przy sprawiedli-wych! Waćpan (tu zwrócił się do Kmicica) zdrajcę Radziwiłła po-konasz, do Taurogów pójdziesz, dziewczynę odbierzesz, za żonę jąpojmiesz, potomstwo wychowasz.Niech pypcia na języku dostanę,jeżeli tak nie będzie, jakom rzekł.Dla Boga! tylko nie uduś!Słusznie zastrzegł się pan Zagłoba, bo pan Kmicic porwał gow swoje ramiona, podniósł w górę i tak ściskać począł, że aż oczystaremu wyszły na wierzch, ledwie zaś stanął na własnych nogach,ledwie odsapnął, już pan Wołodyjowski rozochocony wielce chwy-cił go za rękę.323 Henryk Sienkiewicz- Moja kolej! Mów waćpan, co mnie czeka?- Boże ci błogosław, panie Michale!.Wywiedzie ci twoja mister-na dzierlatka całe stadko.nie bój się.Uf!- Vivat! - krzyknął Wołodyjowski.- Ale pierwej ze Szwedami koniec uczynim! - dodał Zagłoba.- Uczynim! uczynim! - zawołali trzaskając szablami młodzipułkownicy.- Vivat! zwycięstwo!324 Potop t.3ROZDZIAA 24W tydzień pózniej przedostał się pan Kmicic w granice Pruselektorskich pod Rajgrodem.Przyszło mu to dość łatwo, gdyżprzed samym odejściem pana hetmana polnego zapadł w lasy takskrycie, iż Duglas był pewien, że i jego wataha pociągnęła razemz całą dywizją tatarsko-litewską pod Warszawę, i małe tylko załogipo zameczkach do obrony tych stron zostawił.Duglas odszedł także w ślad za Gosiewskim, z nim i Radziejowski,i Radziwiłł.Kmicic dowiedział się o tym jeszcze przed przejściem granicyi zgryzł się srodze, że nie będzie się mógł oko w oko ze swym śmier-telnym wrogiem spotkać i że kara może Bogusława dojść z innychrąk, mianowicie z rąk pana Wołodyjowskiego, który także przeciwniemu ślubował.Za czym, nie mogąc wywrzeć zemsty za krzywdy Rzeczypospoliteji swoje na osobie zdrajcy, wywarł ją w straszliwy sposób na posia-dłościach elektorskich.Tej samej nocy jeszcze, w której Tatarzy minęli słup graniczny,niebo zaczerwieniło się łunami, rozległy się wrzaski i płacz ludzideptanych stopą wojny.Kto polską mową o litość umiał prosić, tenz rozkazu wodza był oszczędzany, ale natomiast niemieckie osady,kolonie, wsie i miasteczka zmieniały się w rzekę ognia, a przerażonymieszkaniec szedł pod nóż.325 Henryk SienkiewiczI nie tak prędko oliwa rozlewa się po morzu, gdy ją żeglarze dlauspokojenia fal wyleją, jak rozlał się ów czambuł Tatarów i wolen-tarzy po spokojnych i ubezpieczonych dotąd stronach.Zdawało się,iż każdy Tatar umiał się dwoić i troić, być naraz w kilku miejscach,palić, ścinać.Nie oszczędzano nawet łanów zbożowych, nawetdrzew w sadach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl