[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popatrzył na Susannę, upozowaną elegancko w fotelu.Tego wieczoru założyła kremowąsuknię, pokrytą złotą siateczką, wyciętą skromnie przy dekolcie.Wiedział, że wybrała ten krój,aby nie obrazić księstwa Alton, ubierając się jak dziwka, którą przecież była.Suknia zakrywałapiersi, mimo to za pomocą jakichś krawieckich sztuczek uwypuklała cudowne krągłości jej fi-gury.Złocisty materiał połyskiwał w migoczącym świetle.Jej czarne włosy, splecione w grubywarkocz, wieńczył złoty diadem.Wyglądała elegancko, bogato i kusząco.Fitz już dał się sku-sić, i nawet Freddie Walters zostawił Emmę dość nietaktownie i pośpieszył na pomoc Susannie.Gdy Fitz odszedł, by zamienić parę słów ze swoją ciotką, Dev zwrócił się do Susanny:- Byłbym także zaproponował swoją pomoc, lady Carew, no ale skoro Fitz pani towa-rzyszy, a Freddie już zdążył panią rozebrać, niewiele dla mnie zostało do zrobienia.Sugestia, że mogłaby być kochanką Waltersa, oburzyła Susannę, wywołując w zielonychoczach gniewny błysk.- Niech się pan nie wysila, sir James - powiedziała słodkim tonem.- Słyszałam, że uni-kanie wysiłku to ostatnio pańska specjalność.- Spojrzała na niego spod długich rzęs, po czymL RTwzrok jej powędrował na moment ku Emmie.- Jest pan podróżnikiem, kursującym wyłączniepomiędzy St.James's i Mayfair.Jakież to mało oryginalne z pańskiej strony.W odpowiedzi uśmiechnął się ponuro.- Po raz kolejny dowiaduję się, że śledzi pani mój każdy krok.Muszę panią fascynować.Prychnęła z irytacją.- Och, bynajmniej.Nawet w Edynburgu mówi się już, że słynny awanturnik sir JamesDevlin dał się kupić bogatej hrabiance za siedemdziesiąt tysięcy funtów i usycha z nudów wdomu, gotów na jej każde skinienie.Dev syknął przez zęby.Susanna już w ciągu pięciu minut potrafiła zajść mu za skórę.Miała do tego szczególny talent, o czym wiedział, więc nie powinien dać się sprowokować.Mimo to nie potrafił się oprzeć.- Zupełnie inaczej niż pani, lady Carew - powiedział.- Pani przebyła długą drogę.Albomówiąc dokładniej, wspięła się pani bardzo wysoko.Od siostrzenicy wiejskiego belfra dowdowy po baronecie.A teraz zmierza pani ku niebotycznym wyżynom tytułu markizy.-urwał, lustrując wzrokiem jej złotą suknię.- Niezły pomysł, żeby dopasować swoją kreację doswych ambicji.Susanna roześmiała się.- Sir James, musi pan być tego wieczoru w kiepskim humorze, skoro karci mnie pan zacoś, w czym jest pan mistrzem.Czy kolacja z pańską hrabianką okazała się aż taką klęską?- Założę się, że nie była ani w połowie tak ekscytująca jak twoja randka z Fitzem - od-parł.- Poszliśmy do restauracji na ostrygi.- Uśmiechnęła się lubieżnie.- A jak sam wiesz,ostrygi to pokarm miłości.- Ohyda.- Dev wzdrygnął się z obrzydzeniem.W tym momencie wrócił Fitz i zasiadł obok Susanny, a jemu powiedział z wyrzutem, żeEmma czeka, aż ją zaprowadzi na miejsce.Dev spojrzał na rozzłoszczoną twarz Emmy i jejsztywną postać.Kątem oka dostrzegł cień uśmiechu na ustach Susanny.Kurtyna poszła w górę.- Czy to kolejna twoja kochanka? - syknęła Emma, choć spektakl już się rozpoczął.Jak wiele innych osób, chodziła do teatru nie po to, aby oglądać sztuki, lecz by się poka-zać.Prawdę mówiąc, była w stanie rozmawiać przez całe przedstawienie.Tym razem jej prze-nikliwy szept sprawił, że kilka głów odwróciło się w ich stronę.L RT- Nie - odparł Dev.- Lady Carew nie jest moją kochanką i nigdy nią nie była.Była to prawda, mimo że znał dokładnie każdy centymetr smukłego ciała Susanny.Devpoczuł ucisk w piersi.Nigdy nie miał zbyt dobrej pamięci, przynajmniej w kwestiach praktycz-nych, czemu więc teraz, w najbardziej niestosownych okolicznościach, doskonale pamiętałswoje ręce na bladej skórze Susanny, jej ciało wygięte w łuk, a nawet odcienie oczu, ciemnie-jących z rozkoszy.Poruszył się niespokojnie w fotelu, który wydał mu się wyjątkowo niewy-godny.Każdym zmysłem odbierał bliskość Susanny.Siedziała w rzędzie przed nim, trochę wprawo, więc mógł ją widzieć kątem oka.Wydawała się pochłonięta przedstawieniem.Jej je-dwabne spódnice szeleściły cicho, gdy się wychylała do przodu, a światło załamywało się naprzejrzystej złotej sukni.Spowijał go zapach jej perfum - słodkich, z lekką korzenną nutą, jaksama Susanna.Widział drobne loczki na karku, wymykające się z diademu.Chciał ich dotknąći przesunąć pózniej palcami wzdłuż linii jej pleców.Jak cudownie byłoby poczuć pod ręką śli-ski jedwab sukni, a pod nim jej ciepłe ciało.Nagle poczuł ból tak ostry, że aż mu dech zaparło.To Emma dzgnęła go wachlarzem podżebro, wściekła, że patrzy na Susannę, a nie na scenę.Szczerze mówiąc, nie mógł mieć do niejpretensji, nie pochwalał jednak jej metod.Spróbował skupić się na treści sztuki, lecz głowę za-jętą miał wyłącznie rozpamiętywaniem błogich chwil, kiedy się kochali z Susanną.Czuł smakjej pocałunków; pamiętał słodki zapach, gdy znużona i nasycona wtulała się w niego.Jej włosyłaskotały go w pierś, a noga oplatała jego nogę pod skłębionym prześcieradłem.Leżał pózniejprzez wiele godzin, wsłuchany w jej oddech, wodząc palcami po linii jej policzka i szyi.Obu-dził ją potem, podniecony, a ona śmiała się w jego objęciach, kiedy się znów kochali.Wyda-wało mu się to tak słodkie i szczere, że zapragnął zbudować wspólne życie na tym kruchymfundamencie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]