[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiem ci to szybko i w skrócie, bo Shelby jest w kuchni, a niechce by był zbyt ciekawy.Mam zakodowaną linię od kiedy byłem wczynnej słu\bie.W międzyczasie wykonywałem wtedy kilkaniezale\nych prac dla C.I.A.Teraz te\ zdarza mi się udzielać imkonsultacji i dlatego mam jeszcze ten telefon.- Ale.Przeszedłeś przecie\ na emeryturę z powodu cukrzycy.Dlaczego.- Nie robię nic w terenie.- Wyjaśnił.- Ale mam pewne doświadczeniawywiadowcze z wojska, które C.I.A.czasami wykorzystuje.Có\,cukrzyca pozwoliła mi utrzymywać to w sekrecie, chocia\ czasamimuszę posuwać się do kłamstwa.- Urwał, dając mi czas bym mogła cośpowiedzieć.Gdy milczałam, kontynuował.- Wiem jak zarabiasz na\ycie, Jaz.Od samego początku.Więc, gdy dzwonisz brzmiąc jakbyścudem uniknęła karambolu, to chyba naturalne, \e chcę ci pomóc.Więc, po pierwsze.Wszystko z tobą naprawdę w porządku?Zamyśliłam się.- Nie, ale nie jestem w niebezpieczeństwie.- Po kilku sekundachdodałam.- W tej chwili.- Czy jest coś co mogę dla ciebie zrobić?- Gdy nie odpowiedziałam odrazu, dodał.- Do licha, Jasmine, nie ka\ mi błagać.Mam ju\ dość byciapieprzonym nieu\ytecznym starcem, jestem gotów pomóc.Tak,146Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice Shypowiedziałem to.Wolontariusz, jak jakiś bogobojny, chodzącyregularnie do kościoła, stojący jedna nogą w grobie drań, który myśli\e mo\e ocalić resztki swej duszy, wykonując kilka godzin dobrychuczynków w tygodniu.Tylko mój ojciec mógł tak patrzeć na wolontariat.Pokręcony starydrań.A jednak, jako \e nadal nie wiedzieliśmy kto jest naszym kretem,mogłabym skorzystać z kogoś o jego dojściach.Widać było \e ma sporedoświadczenie.Czując się jakbym wsiadła do gondoli pływającej przezsurrealistycznym świat, powiedziałam.- Rzeczywiście Albert, jest coś co mo\esz dla mnie zrobić.Mógłbyśsprawdzić dla mnie kilku senatorów?147Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice ShyRozdział 18Rozdział 18Rozdział 18Rozdział 18To musiało mieć związek z wojskową przeszłością Alberta, poniewa\gdy rzucił bombę cały kraj zadr\ał.Byłam ciągle roztrzęsiona jakrozbitek, który prze\ył huragan w Nowym Orleanie i czułam pewność,\e jakiś Eskimos na Alasce pewnie właśnie niechcący spadł z sań, ztego samego powodu.Trzydzieści sekund temu dowiedziałam się, \e mój ojciec naemeryturze nie tylko pomaga C.I.A., ale ma te\ wtyki w Waszyngtonie,które mocno ułatwią mi \ycie.I mo\e nawet je przedłu\ą.Teraz uwierzęju\ we wszystko.Nawet, gdyby Cole i Bergman wbiegli i powiedzieli, \eza oknem lata pterodaktyl, podeszłabym do okna i szukała jaszczura.A skoro o nich wspominam.Byli gotowi wedrzeć się do pokoju, bezwzględu na moją prośbę o prywatność.Czułam ich niepokój zza drzwi.Westchnęłam.Brakowało mi czasami starych dobrych czasów, gdy to\e byłam Wra\liwa, dotyczyło tylko wampirów, a i wtedy ich odczucianie były tak nachalne.Pomyślałam te\, \e fajnie by było móc tylko machnąć ręką, byotworzyć drzwi.Niestety, moje nowo odkryte umiejętności nieuwzględniały tego.Szkoda.Mo\e powinnam kupić sobie paręwyszkolonych psów.Wzdychając, podniosłam się na równe nogi i otworzyłam drzwi.Niechodzili po korytarzu, jak myślałam.Wydeptywali ście\kę w dywanie, wsalonie Cyganki.- Wszystko dobrze.- Powiedziałam, wchodząc do pokoju.Nie rzucilisię na mnie, nie dokładnie.W rzeczywistości Cassandra staławyprostowana nieopodal, a Bergman czaił się za nią, stojąc obok jejwielkiego, królewskiego ło\a, w kolorze błękitnym.Cole podszedł do mnie i pociągnął mnie za łokieć, prowadząc dokanapy i dopasowanych do niej foteli.Usadził mnie delikatnie nanajwiększym meblu.- Przez ciebie czuję się staro.Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi.Usiadł na granitowym blaciestolika, który tworzył wraz z kominkiem i porozstawianymi świecami,miłą i ciepłą przestrzeń.- Dobrze się czujesz?- Patrzył na mnie uwa\nie, jakby chciałsprawdzić, czy w trakcie tej krótkiej separacji coś się we mnie niezmieniło.- Wyglądasz lepiej, ni\ oczekiwałem.- Pewnie dlatego, \e czuję się lepiej ni\ powinnam.148Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice Shy- Więc sytuacja opanowana?- W tym momencie- tak.- To mogę ju\ wracać do swojej cię\arówki? Naprawdę muszę zabraćsię za posprzątanie tego basenu, albo pomyślą, \e coś jest nie tak.- Dobra, ale nie staraj się węszyć.Zadzwoń te\ do mnie, gdyskończysz.Chcę zobaczyć te zdjęcia.- Zerknęłam na zegarek.- Jeremypowinien ju\ do tego czasu wstać.Przywiozę go ze sobą.- Spojrzałamna Bergmana- Idziesz z nami?Zapytany kiwnął twierdząco głową.- W takim razie ty i ja musimy pogadać.- Spojrzał ostentacyjnie nadetektywa.- Sami.Chciałam rzucić sarkastycznie Jasne, \e sami.Właśnie przecie\ustaliliśmy, \e Cole jedzie gdzieś indziej!.Czasami paranoja Bergmanasprawia, ze mam ochotę na czymś zacisnąć ręce.Na przykład na jegoszyi.Ale będąc neurotycznym.- Przepraszam, wra\liwym,- geniuszem,starałam się pokazywać mu nadal tylko moje pozytywne zachowania.Póki co.- Oczywiście.- Odpowiedziałam zamiast tego.- Jestem ciekawa cochcesz mi powiedzieć.- Podniosłam się i spojrzałam na Cassandrę.-Dziękuję za uratowanie mojego brata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]