[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A jeśli zapalimy pochodnię, to wkrótce czeka nas walka stwierdziła Catti-brie. To zapal tę cholerną pochodnię rzekł z nadzieją Pwent. Zamknij się odpowiedział Bruenor. Pójdziemy powoli i spokojnie, a tyzachowaj pochodnię, zrób z niej dwie, gotowe do zapalenia na pierwszy znak walki polecił Wulfgarowi.Następnie wskazał Guenhwyvar, by ich prowadziła, prosząckocicę, by zachowała wolne tempo.Zaraz gdy wyszli z tunelu, Pwent wsunął swą sporą flaszkę w dłoń Catti-brie.Walnij sobie łyka i podaj dalej polecił.Catti-brie na ślepo przejechała dłońmi po przedmiocie, odgadując w końcu, że tobutelka.Ostrożnie powąchała paskudnie pachnący płyn i zaczęła go oddawać. Lepiej o tym pomyślisz, kiedy drow wraży ci zatruty belt w plecy wyjaśniłnieokrzesany szałojownik, klepiąc Catti-brie w pośladek. Jak to zmiesza się z twojąkrwią, żadna trucizna nie będzie miała szans!Przypominając sobie, że Drizzt jest w kłopotach, młoda kobieta pociągnęła solidnyłyk z flaszki, po czym zakaszlała i pochyliła się na bok.Przez chwilę widziaławpatrzone w siebie osiem krasnoludzkich i cztery kocie oczy, jednak podwójnewidzenie wkrótce przeszło i podała butelkę ojcu.Bruenor wziął jaz łatwością.Kiedy skończył pić, westchnął i wydał z siebiegłębokie choć ciche beknięcie. Ogrzeje ci stopy wyjaśnił Wulfgarowi, podającnaczynie dalej.Kiedy Wulfgar doszedł już do siebie, grupa podjęła marsz.Miękkie łapyGuenhwyyar wskazywały drogę, zaś zbroja Pwenta skrzypiała donośnie z każdymPDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/zamaszystym krokiem.* * *Czterdziestu gotowych do bitwy krasnoludów podążało za dudniącymi bucioramigenerała Dagny przez niskie kopalnie Mithrilowej Hali do ostatniego posterunkustraży. Kierujemy się prosto do jaskini goblinów i tam się rozdzielamy wyjaśniłgenerał swym podkomendnym.Przeszedł do instruowania wartowników przydrzwiach, ustalając zestaw sygnałów oraz pozostawiając wskazówki dla wszystkichnastępnych oddziałów, które się pojawią, szczególnie zwracając uwagę na to, że niewolno wchodzić do nowych sekcji grupom, w których znajduje się mniej niż siedmiukrasnoludów.Niewzruszony jak kamień Dagna ustawił swoich żołnierzy w szeregu, po czymśmiało i dumnie stanął na ich czele i przeszedł przez otwarte drzwi.Dagna taknaprawdę nie sądził, by Bruenor mógł znajdować się w opałach, wydawało mu się, żebyć może trzeba usunąć jakąś garstkę stawiających opór goblinów lub też innąpomniejszą niedogodność.Generał był jednak konserwatywnym dowódcą, wolał znaczną przewagę odrównowagi sił i nie miał zamiaru podejmować ryzyka, jeśli w grę wchodziłobezpieczeństwo Bruenora.Ciężkie kroki twardych buciorów, brzęczące zbroje, a nawet co jakiś czasmrukliwa wojenna pieśń obwieszczały zbliżanie się oddziału, zaś co trzeci krasnoludtrzymał pochodnię.Dagna nie miał powodu, by sądzić, iż tak silna drużyna powinna sięskradać i miał nadzieję, że Bruenor oraz wszyscy inni sojusznicy, którzy mogą sięznajdować tutaj na dole, będą w stanie znalezć hałaśliwą grupę.Dagna nie wiedział o mrocznych elfach.Miarowe tempo krasnoludów wkrótce doprowadziło ich do pierwszegoskrzyżowania, do spiętrzonych kości ettina, którego dawno temu zabił Bruenor.Dagnawezwał bocznych zwiadowców i ruszył do przodu, zamierzając kontynuować marsz ażdo jaskini, w której odbyła się główna bitwa z goblinami.Przed dojściem do bocznegokorytarza Dagna zwolnił krok swojego oddziału i rozkazał zachować ciszę.Generał rozejrzał się dookoła z zaciekawieniem, nerwowo, zacząwszy przechodzićprzez szersze rozwidlenie.Jego wojownicze instynkty, pielęgnowane od ponad trzechstuleci walki, powiedziały mu, że coś jest nie w porządku, a grube włosy na jego karkuzjeżyły się.Wtedy zgasły światła.Z początku generał pomyślał, że coś zgasiło pochodnie, jednak szybko zdał sobiePDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/sprawę z rozlegającego się za nim brzęku zbroi oraz faktu, iż jego infrawizja, kiedyznów był w stanie skupić wzrok, była kompletnie bezużyteczna, że stało się cośbardziej złowieszczego. Ciemność! krzyknął jeden krasnolud. Czarodzieje! zawył inny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]