[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nietoperze kołujące na tle nieba w chmurach drobnych owadów.Zobaczył nawet siebie: wysokiego, potężnego jak skała, onieśmielającego męską siłą.Długiewłosy spływały mu na barki, a jego usta.Wyprostował plecy, uśmiechając się nieznacznie.Tak, Tempest zdecydowanie podobały się jego usta.Uderzyła go pięścią w obojczyk.- Przestań się tak uśmiechać.Wiem doskonale, co sobie myślisz.Chwycił jej drobną, zaciśniętą mocno pięść i przytulił do swojej piersi.- Widzę, że nie zaprzeczasz.Zielone oczy Tempest błysnęły wyzywająco.- A czemu? Mam dobry gust.Zazwyczaj - dodała z naciskiem.Warknął z głębi gardła, żeby ją postraszyć, ale oczywiście zaśmiała się tylko.- Leżeć, piesku.Przy takiej arogancji kilka klapsów dobrze ci zrobi.- Podniósł dłońTempest do ust i lekko ugryzł jej palce.Przestała się śmiać i krzyknęła z przestrachem.- Nie licz na to - ostrzegł, obnażając białe zęby drapieżnika.- Jestem jak każdy mężczyzna.Oczekuję, że kobieta, którą kocham, będzie mnie uwielbiać i uważać za ideał.Parsknęła pogardliwie.- Długo sobie poczekasz.Rzucił jej płonące spojrzenie.- Chyba jednak nie tak długo, kochanie.- Idz, poszukaj sobie coś do zjedzenia.Musimy spotkać się z resztą - broniła się niecorozpaczliwie.Nie powinien tak na nią patrzeć.Po prostu nie powinien.- Jeśli pójdę, co dla mnie zrobisz? - Przesunął jej gładkimi palcami wzdłuż ocienionejzarostem szczęki.Dotyk szorstkich włosków przejął ją drżeniem.- Będę grzeczną dziewczynką i zaczekam tutaj na ciebie.- Zrobiła słodką minkę.- Dariusie,nie przejmuj się mną aż tak.Naprawdę nie szukam przygód.Aż jęknął, słysząc tak bezczelne kłamstwo.- Moje serce nie zniesie ani jednej więcej twojej przygody.- Przyszpilił ją ostrymspojrzeniem czarnych oczu.- Posłuchaj mnie w tej jednej sprawie, Tempest.Nie chcę wrócić iznowu zobaczyć, że wisisz nad przepaścią.Przewróciła oczami.- A co mi się może tutaj stać? Na wiele kilometrów dokoła nie ma ani jednego człowieka.Naprawdę, Dariusie, popadasz w paranoję.- Podeszła do płaskiego głazu.- Usiądę sobie tutaj ibędę kontemplować naturę, póki nie wrócisz.- Jest jeszcze druga opcja.Mogę przywiązać cię do drzewa - zastanawiał się na głos zcałkowicie poważną twarzą.- Spróbuj tylko.- W zielonych oczach Tempest zapaliły się złe ogniki.- Nie kuś mnie - odparował.Mówił poważnie: z Tempest wszystko było możliwe.Wąż podgłazem albo laska dynamitu, która wysadzi pół lasu w powietrze.Tempest się zaśmiała.- Idz sobie.Masz pojęcie, jaki jesteś blady? Za chwilę postanowisz zjeść mnie na kolację.- Założyła nogę na nogę i zaczęła nią kołysać, udając obojętność.Zerknęła na Dariusa spodrzęs.Szkoda, że nie może cofnąć tych słów.Nie chciała podsuwać mu żadnych głupichpomysłów.- Zdajesz sobie sprawę, jakie to wszystko jest dziwaczne?Stanął nad nią, wysoki i potężny.- Zdaję sobie sprawę z jednego: lepiej, żebyś tu siedziała, kiedy wrócę - powiedział totonem rozkazu.Tym razem jego głos nie brzmiał jak stal owinięta w aksamit, tylko jak czystastal.Zacisnął szczęki, by do Tempest dotarło, że to nie żarty.Posłała mu niewinny uśmiech.- Nie wiem doprawdy, co innego mogłabym tu robić.Pocałował ją - była tak niesamowicie kusząca! Czuł, że zaraz stanie w ogniu, jeśli jej niedotknie.Usta miała miękkie i gładkie, gorące jak ogień i słodkie jak miód.Z trudem oderwałwargi.Głód odezwał się w jego ciele z taką mocą, że ledwie powstrzymał się, by nie wbić zębóww szyję Tempest.Tak bardzo chciał znów poczuć w sobie jej bogaty, płomienny smak.Na samąmyśl o jej krwi poczuł, jak wydłużają mu się kły.Odsunął się gwałtownie.Niespokojny sen idługa, pełna seksualnych wyczynów noc osłabiły jego samokontrolę.Musiał się pożywić.W jednej chwili Darius całował ją tak, jakby nie zamierzał nigdy wypuścić z objęć, w drugiejjuż go nie było.Zamiast niego zobaczyła obok siebie chmurę rozwiewającej się mgły, któraunosiła się łukiem ku górze i znikała w gęstym lesie.Patrzyła na to przypominające kometęzjawisko, sama nie wiedząc, czy to naprawdę Darius, czy może opary znad wodospadu.Drobne,niosące tęczę kropelki unosiły się nad pianą wodną jak niezliczone świetliki.Ciekawe, czyzwęszył zdobycz.Zadrżała, uświadomiwszy sobie, jakich słów użyła.Wzięła głęboki oddech, wciągając w płuca zapachy nocy.Nie do wiary, ile historii potrafiłyopowiedzieć.Darius miał rację: wystarczyło nie ruszać się przez chwilę i poczuć je całą sobą.Po prostu być.Skupić się.To było niesamowite.Drzewa, woda, nietoperze, zwierzęta.Poklepała głaz, ciesząc się jego solidnością.Miała wrażenie, że Darius obudził ją ze snu, wy-dobył z wnętrza ziemi po to, by mogła poznać na nowo całe piękno natury.Fałszywa nuta wkradła się do magicznego świata - tak cicha, że Tempest ledwie ją usłyszała.Wszystko wokół niej było takie ekscytujące, jakby widziała to zupełnie nowymi oczami,naprawdę przebudzona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]