[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miałem zamiaru dać jej czasu na zorientowanie się,gdzie jest, czy dojście do siebie.Musiała być naprawdę dobra - inaczej niewybrano by jej do tej "roboty".A to znaczyło, że jest twarda.Należało więc walićrówno i iść za ciosem, nim się otrząśnie.Dlatego pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, było okno.Chwilowo uprzejmiepuste, ale tym niemniej skuteczne.A zanim miała czas zastanowić się, co jąspotkało, ujrzała moją twarz.Stałem nad nią i starałem się wyglądać naprawdępaskudnie.- I co? - spytałem.- Podobało się?Nie odpowiedziała.Ponieważ zaciekawiło mnie, jak to jest, kiedy budzi się pozjedzeniu duszy przez magię, spytałem ją o to.Nadal milczała.107 Oceniłem, że powinna już zdawać sobie sprawę z własnego położenia, jak i ztego, że magia jej nie pomoże, nie jest bowiem w stanie jej użyć.Odczekałemjeszcze sekundę, żeby dotarło to do niej na pewno, i poinformowałem uprzejmie:- Alierze spodobało się takie zabijanie.Chce to powtórzyć.Widać było, że się boi, ale panuje nad strachem.- Nie mam zamiaru jej na to pozwolić - dodałem.- Sam chcę spróbować.Brak reakcji.W porządku, szefie?A co, aż tak widać?Tylko jak się ciebie dobrze zna.Nie jest w porządku, ale nic na to nie poradzę.- To pewnie wada - powiedziałem głośno - ale naprawdę lubię wbijać ostrzeMorgantich w takie suki jak ty.Nadal nic.- I dlatego przywróciliśmy cię do życia - wyjaśniłem i wyciągnąłem sztylet zpochwy.Pokazałem go jej.Wytrzeszczyła oczy, rozpoznając, z czym ma do czynienia, ipotrząsnęła głową.Nigdy niczego podobnego nie robiłem i nawet biorąc pod uwagę, że chodziło oMorrolana, nie sprawiało mi to przyjemności.Bo obiektywnie rzecz oceniając,adeptka nie zrobiła niczego złego - przyjęła kontrakt na dość typowychwarunkach i zrobiła co mogła, by go jak najlepiej wykonać.Zupełnie tak jak jabym to zrobił.Jej pech polegał na tym, że zadarła z silniejszymi od siebie oraz żepotrzebowaliśmy jej współpracy.Nic nie mogłem na to poradzić, ale w pełni jąrozumiałem i było mi jej żal.Dotknąłem jej szyi płazem dwusiecznej klingi.Czułem, jak sztylet ze mnąwalczy, próbując obrócić się, by rozciąć skórę, zabić i pić.Ona też to poczuła.- Ponieważ jednak jestem uczciwy, muszę cię poinformować, że jeżeli będzieszwspółpracować, nie pozwolą mi cię zabić tym sztyletem.Będę tego niepomiernieżałował, ale dotrzymam słowa.Na jej twarzy dało się zauważyć równocześnie ulgę i nienawiść do samej siebieza to, że ją czuła.Cóż, sam nie bawiłem się najlepiej, więc nie traciłem czasu nawspółczucie.Złapałem ją za włosy i szarpnięciem uniosłem gło we, by mogładostrzec ciało Morrolana.Okno nadal było uprzejme i pokazywało jedynienieprzeniknioną czerń.- Już wiesz, czego chcemy - oznajmiłem.- Mnie prywatnie gówno obchodzi, czyto zrobisz czy nie, ale tym dwóm bardzo na tym zależy.Więc osiągnęliśmypewien kompromis.Spytam cię, ale tylko raz, czy zdejmiesz blokadęuniemożliwiającą ożywienie go.Jeśli się nie zgodzisz, jesteś moja.Jeśli sięzgodzisz, Morrolan zdecyduje, co z tobą zrobić, ale nie zginiesz od ostrzaMorgantich.Zaczęła drżeć.Dla zawodowca z Domu Jherega kontrakt jest niemal święty.Większośćwolałaby stracić duszę, niż go złamać.W praktyce prawie nikt nie staje przedtaką alternatywą.sam nigdy nie znalazłem się w podobnej sytuacji i miałem108nadzieję, że nigdy się nie znajdę.Gdyby do tego doszło, sądzę, że załamałbym się.Choć może i nie - trudno snuć takie domysły.- No to jak będzie? - spytałem chrapliwie.Po wyrazie jej twarzy widać było, że targają nią sprzeczne uczucia.Zacząłem siebie nie lubić.może jednak powinienem był zostać złodziejem?Złapałem jej suknię i zadarłem ją, ukazując nogi.Kiedy ująłem kolano, Loiosh,tak jak uzgodniliśmy, syknął głośno.- Nie! - oświadczyłem.- Dopiero jak z nią skończę!Polizałem palec lewej dłoni i zaznaczyłem linię na wewnętrznej stronie jej uda.Powoli i starannie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]