[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tą część Marty przewidział doskonale.Mimo, że wujek Al ciąglesprzeciwiał się całej sprawie, przyniósł nie jeden, a dwa rewolwery, które wcześniej ukrył podswoim grubym, zimowym płaszczem.Ten ze srebrnymi kulami w środku, bez słowaprzekazał Martemu, zaraz po tym jak cała rodzina udała się do łóżek (jak gdyby zaznaczającswoją obecność, matka Martego idąc spać, trzasnęła drzwiami sypialni, którą dzieli z mężem-trzasnęła nimi na prawdę mocno).Drugi rewolwer jest naładowany bardziej tradycyjnymipociskami.jednak Al.uważa, że jeśli ten szaleniec ma zamiar wedrzeć się tutaj dziś w nocy(a gdy czas mija i nic się nie dzieje, on wątpi w to coraz bardziej), to Magnum.45powstrzyma go.Teraz w telewizji kamery coraz częściej pokazują wielką świecącą kulę na szczycie AlliedChemical Buildings na Times Square.Kilka ostatnich minut tego roku powoli mija.Tłumwiwatuje.W rogu, naprzeciwko telewizora, ciągle stoi świąteczna choinka Coslawów.Powolischnie, stopniowo staje się brązowa.Wygląda smutno, obnażona ze swoich prezentów.„Marty nic.”- zaczyna wujek Al, a wtedy duże okno w salonie wybucha wrzucając dowewnątrz kawałki szkła i wpuszczając zawodzący, czarny wiatr, wirujące płatki śniegu i.Bestię.Al na moment zamarł.Całkowicie zamarł z niedowierzania i grozy.Ta Bestia jest ogromna.Ma z siedem stóp wzrostu, pomimo, że jest zgarbiona.Jej przednie łapo- ręce prawie dotykająpodłogi.Jej jedyne zielone oko (całkiem tak, jak mówił Marty, myśli Al odrętwiale, wszystkojest tak, jak mówił Marty) łypie na wszystko dookoła ze straszliwą dzikością.i zatrzymujesię na Martym, który siedzi w swoim wózku.Bestia skacze na chłopca z przenikliwymrykiem triumfu, wydobywającym się z jej klatki piersiowej i z obnażonymi, ogromnymi,żółto- białymi zębiskami.Spokojnie- jego wyraz twarzy ledwo się zmienia- Marty unosi trzydziestkę ósemkę.Zdaje siębyć bardzo mały siedząc w wózku inwalidzkim, z nogami jak patyki wewnątrz wyblakłychdżinsów i z ciepłymi ciapami na stopach, które przez całe jego życie były odrętwiałe i bezczucia.Niewiarygodne, ale poprzez szalony ryk wilkołaka; mimo wycia wiatru i pomimomłyna jaki ma w swojej własnej głowie; nie wie jak może to być możliwe w realnym świecie,ale mimo tego wszystkiego Al słyszy jak jego siostrzeniec mówi: „Biedny, stary, WielebnyLowe.Postaram się uwolnić Cię”.Gdy wilkołak skacze, jego cień pada na dywan; zakończone pazurami łapy są rozłożone,Marty strzela.Z powodu zbyt małej zawartości prochu w naboju, rewolwer wydaje tylkomałoznaczący trzask.Przypomina to trzask kapiszona.Jednak ryk furii wilkołaka zmienia się w dźwięk jeszcze wyższy.Teraz jest to lunatyczny piskbólu.Potwór uderza w ścianę, a jego ramię przebija mur na wylot.Obrazy Curiera i Ivesaspadają na jego głowę i ześlizgują się po cienkiej sierści na jego plecach i roztrzaskują siękiedy wilkołak odwraca się.Krew spływa po dzikiej, włochatej twarzy, a spojrzenie jegozielonego oka wydaje się być zagubione.Bestia chwiejnym krokiem idzie w kierunkuMartego, warcząc, otwierając i zamykając swoją szponiastą łapę, a z jego paszczy toczy siępiana zmieszana z krwią.Marty przytrzymuje rewolwer obiema rękami, tak jak małe dzieckotrzyma swój kubeczek.Czeka, czeka.i wilkołak znów skacze.Marty strzela.Pozostałe oko bestii rozbryzguje się jakświeca podczas zamieci.Potwór znowu piszczy i tera oślepiony, zataczając się zmierza wstronę okna.Wiatr zaplątuje i zaciska zasłonę wokół jego głowy.Al dostrzega plamy krwiprzesiąkające przez białą tkaninę.W telewizji wielka, świecąca kula rozpoczyna swoje zejście z masztu.Wilkołak osuwa się nakolana w momencie, gdy tata Martego, zaspany i ubrany w jasnożółtą piżamę, wpada dopokoju.Magnum.45 ciągle leży na kolanach Ala.Nie zdążył go nawet unieść.Bestia upada.wzdryga się jeden raz.i umiera.Pan Coslaw gapi się na to wszystko z otwartymi ustami.Marty odwraca się do wujka Ala z dymiącym rewolwerem w dłoniach.Jego twarz wygląda nazmęczoną.ale spokojną.„Szczęśliwego Nowego Roku, wujku Al.”- mówi- „To już nie żyje.Bestia jest martwa”.Później chłopiec zaczyna szlochać.Na podłodze, pod plątaniną najlepszej białej zasłony Pani Coslaw, wilkołak zaczyna sięzmieniać.Włosy, które pokrywały jego twarz i ciało wydają się w jakiś sposób kurczyć.Usta,wcześniej wykrzywione w grymasie bólu i furii, rozluźniły się, zakrywając wyszczerzonezęby.Szpony w jakiś magiczny sposób „topnieją” stając się paznokciami.paznokciami,które zostały w iści żałosny sposób obgryzione.Wielebny Lester Lowe leży tam, owinięty w krwawy całun z zasłony.Padający śnieg tworzywokół niego przypadkowe wzory.Wujek Al podchodzi do Martego i pociesza go, podczasgdy ojciec chłopca pochyla się nad nagim ciałem na podłodze, a jego matka ściskając brzegswojej spódnicy wczołguje się do pokoju.Al przytula Martego bardzo, bardzo mocno.„Spisałeś się świetnie chłopcze”- szepcze- „Kocham Cię.”Na zewnątrz wiatr ryczy i hula przez wypełnione śniegiem niebo.Tutaj w Tarker Millpierwsza minuta nowego roku przeszła do historii.PosłowieKażdy oddany obserwator księżyca będzie wiedział, że - nie bacząc na rok - zastosowałemdużą dowolność jeżeli chodzi o cykl księżyca, po to by móc skorzystać z dni (Walentynki, 4lipca, itd.), które w pewien sposób „zaznaczają się” w naszej świadomości.Tych czytelników,którzy sądzą, że po prostu się na tym nie znam, zapewniam, że znam się.jednak pokusa byłazbyt wielka, aby móc się jej oprzeć.Stephen King4 sierpnia 1983 roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]