[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz pozostawało tylko ustalić, co sprzedawał Deve-reux.Tylko to chciał usłyszeć spekulant.Ze stacji metra East Finchley zadzwonił na Wood Street.- Mówi Nick Belsey.Chcieliście, żebym się skontaktował.- Tak.Wiesz coś o Aleksieju Devereux?- Niewiele.Znalazłem ciało, to wszystko.- Możesz wpaść?Rozmówca był mężczyzną.Sprawiał wrażenie rozsądnego,niepodejrzliwego, wręcz inteligentnego.Gdyby mieli coś naBelseya, capnęliby go na ulicy, a nie bawili się w uprzejmości.Ale to już wkrótce się zmieni.- Jeszcze dzisiaj? - spytał Belsey.- Natychmiast.Przypuszczamy, że twój samobójca miał cośwspólnego z przedsięwzięciem znanym jako projekt „Budyka”.- Budyka?- Nasz denat też maczał w tym palce.- O - odparł Belsey zdawkowo.- Zdobyliśmy ciekawe informacje na temat „Budyki”.- Jakie?- Kiedy możesz przyjechać? Podesłać samochód?Belsey sam pojechał na Wood Street.Krążył cichymi ulicz-kami City.Nad opustoszałymi monolitami dzielnicy finansowejczuwali tylko ochroniarze i pojedynczy turyści.Dwukrotniemiał wrażenie, że śledzi go motocykl, ale za każdym razem pochwili znikał.Skupił się na bezpośrednim zagrożeniu: jaką348wersję wydarzeń przedstawi policjantom z City? Pewnie tę ofunkcjonariuszu, który znalazł ciało.Czuł, że coś tu nie gra, alenie podjął tego tropu.Liczył tylko, że nie będzie nikogo, ktowidział go wczoraj na Wood Street i zapamiętał.Jeśli tak, danogę.Na szczęście w wydziale przestępstw różnych czekało tylkopięć osób.Żadna nie uczestniczyła we wczorajszych czatachpod salą konferencyjną.Mężczyzna, z którym Belsey rozma-wiał przez telefon - inspektor Malcolm Gray - miał trzydzieścikilka lat, był czujny i ruchliwy.Jego koleżanka, inspektor De-borah Mullins w prążkowanej garsonce, była niska i wybucho-wa.- Dziękujemy, że wpadłeś - rzucili na przywitanie.Wymienili z nim uścisk dłoni i zaprowadzili do sali konfe-rencyjnej, jeszcze niedawno niedostępnej dla zwykłych śmier-telników.Została uprzątnięta i wywietrzona.Na środku stałbłyszczący owalny stół zawalony stertami papierzysk.Z jedy-nego brudnego okna rozciągał się widok na City.Na stojaku wisiała mapa kwartału EC4, gdzie doszło dostrzelaniny.Na niej iksem zaznaczono miejsce znalezienia cia-ła.Obok stała biała tablica z nazwiskiem Pierce'a Buckinghamaotoczonym siatką nazwisk oraz nazw instytucji związanych zHongkońskim Konsorcjum Gier Hazardowych.Po prawej stro-nie wypisano miejsca i godziny, w jakich widziano denata oddrugiej w nocy do chwili śmierci, łącznie z budynkiem komisa-riatu Hampstead i kościołem Wszystkich Świętych.Belsey po-czuł na ramieniu dotyk ręki Buckinghama.Aleksiejowi Deve-reux poświęcono oddzielną tablicę.Na razie udało się odtwo-rzyć część jego powiązań biznesowych - TGT, Polsky - ale towciąż jeszcze było niewiele.Wreszcie w głębi sali wisiały wy-druki z informacjami o jego podróżach: daty, godziny, kraj, zktórego wyruszył, oraz nazwy londyńskich hoteli - Sheraton,Park Lane Hilton, Grosvenor.Wszystkie strzałki prowadziły dosoboty, siódmego lutego.Pod tą datą widniało hasło „Miejscespotkania londyńskiego” i wielki czerwony znak zapytania.349Gray otworzył notes.- Powiedz wszystko, co wiesz o Aleksieju Devereux.Belsey zaczął od zgłoszenia o zaginięciu.Opowiedział, jakpierwszy raz obejrzał nieruchomość, potem wrócił i znalazłkryjówkę.Żeby nie wyjść na kompletnego ignoranta, podzieliłsię częścią informacji, które wyszukał w Internecie, wspomniałteż o artykule w „Ham and High”.Pominął SAR Ridpatha, sfał-szowaną petycję i Miltona Granby'ego.- Co znalazłeś w mieszkaniu? - spytał Gray.Belsey odtworzył w myślach swoją trasę.Opowiedział, cozobaczył: ostentacyjne bogactwo i dziwną atmosferę przemijal-ności.Ani słowa o marzeniach, że bogactwo uczyni mnie lep-szym i pozwoli uciec ze ślepego zaułka, jakim stało się mojeżycie.- Coś budziło twoje podejrzenia?- List i to, że się ukrył.Były też papiery dotyczące projektu.Zesztywnieli ze wzrokiem wbitym w Belseya.- To imię.Wspominałeś o nim przez telefon.- Powiódłwzrokiem po tablicach.- Budyka - podrzucił Gray.- Właśnie.O co właściwie chodzi?Funkcjonariusze zawahali się, czy dopuścić Belseya do swo-jego kręgu.Wreszcie Gray ruchem głowy wskazał ścianę zeszczegółami lotów.- To nasze poszlaki.A9C-BI to zarejestrowany w Bahrajniegulfstream 200, należący do szejka Faisala ibn Abdula Aziza,prezesa Międzynarodowego Holdingu Saudyjskiego.B-KZB tozarejestrowany w Hongkongu learjet.Skądinąd wiadomo nam,że korzysta z niego Young-Jin Choi, miliarder, właściciel ka-syn, który koleguje się z szejkiem.To tylko dwa spośród ośmiuprywatnych samolotów, które rankiem, w sobotę, siódmegolutego wylądowały na lotnisku w Farnborough
[ Pobierz całość w formacie PDF ]