[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. DziÄ™kujÄ™.Rozumiem gaÅ›nie tancerka.Ciężko siada nafotel.W zmaltretowanej kobiecie powoli budzÄ… siÄ™ resztki godnoÅ›ci,urażonej dumy.Bronić siÄ™ trzeba siÄ™ bronić.Przynajmniej dobrego imienia.Wnajgorszej chwili życia nie pozostaÅ‚ przy niej ani jeden kochajÄ…cy czychociaż życzliwy czÅ‚owiek.To chyba też konsekwencja jej życia, jejpostÄ™powania.Jakaż byÅ‚a za118Å›lepiona, że liczyÅ‚a jeszcze do tej chwili na Jerzego.Przecież)^ystarczyÅ‚oby mniejszego wstrzÄ…su niż ten, aby ich fikcyjny zwiÄ…zek,zwiÄ…zek ludzi, którzy dawno odeszli od siebie, pÄ™kÅ‚, rozsypaÅ‚ siÄ™ jakkupka piasku.Nazajutrz po bezsennej nocy Róża skulona w kÄ…cie tapczanu» chciwie Å‚owi poranne gÅ‚osy domu.Trzask drzwi, tupot nóg poschodach Bohdan wyszedÅ‚ do szkoÅ‚y.Przyjeżdża samochód Jerzy pojechaÅ‚ do kliniki.Dlaczego nie wÅ‚asnym? Nareszcie,dzwoniÄ…c kluczami, opuszcza mieszkanie gosposia sÅ‚ychać psizachwycony jazgot.To Horacy idzie z AnnÄ… po zakupy.ZwykÅ‚e odgÅ‚osy na które nigdy dotychczas nie zwróciÅ‚a uwagi wydajÄ… jej siÄ™ najwiÄ™kszym, bo utraconym, szczęściem.Róża musi gdzieÅ› zamieszkać.Nie zostanie w tym domu dÅ‚użejani dnia.Wyjeżdża do miasta.Nigdy nie zaÅ‚atwiaÅ‚a sama tego rodzajuspraw.Jak w Warszawie kupuje siÄ™ mieszkanie? Nie ma siÄ™ do kogozwrócić.Wszystkie nazwiska, jakie przychodzÄ… jej na myÅ›l, to ludziez tamtego życia, z tamtej strony bariery.Nie zniosÅ‚aby tychumykajÄ…cych spojrzeÅ„, zle maskowanej odrazy, skrÄ™powania czyobojÄ™tnoÅ›ci.Co siÄ™ staÅ‚o z mojÄ… sÅ‚awÄ…? Gdzie siÄ™ podziaÅ‚y te tÅ‚umyznajomych, przyjaciół? myÅ›li oszoÅ‚omiona. Ani jednegotelefonu, ani jednego czÅ‚owieka.Cóż warta caÅ‚a moja popularność,jeÅ›li teraz jestem tak okrutnie sama.Przypomina siÄ™ jej francuski impresario i oszczÄ™dnoÅ›ci wparyskim banku.Nic lepszego nie przychodzi jej do gÅ‚owy.Poza tymnie musi być wdziÄ™czna swojemu irnpresario ten czÅ‚owiek policzysobie dobry procent.Zamawia bÅ‚yskawicznÄ… z Paryżem.Dobrze trafiÅ‚a pan Q.jestw swoim biurze.RozpÅ‚ywa siÄ™ w uprzejmoÅ›ciach.W taki oto sposób, via Paryż, Róża zaÅ‚atwia jednak swÄ…warszaw.skÄ… sprawÄ™.NiedÅ‚ugo czeka na wyniki interwencji niebawem zjawia siÄ™ u niej nieznajomy czÅ‚owiek i oÅ›wiadcza, że możeobejrzeć spółdzielcze mieszkania, bo pan Q.z Paryża przygotowaÅ‚ jużprzelew dewiz na bank PKO i Róża musi tylko wypeÅ‚nić czek.ZnÄ™kana kobieta decyduje siÄ™ na pierwszÄ… spółdzielczÄ… ka-walerkÄ™, jakÄ… jej pokazano.Jest nawet garaż dla jej Lanci.Domekczterolokalowy, na dalekim Mokotowie.Gdy' Larst wraca wieczorem z kliniki nie odstÄ™puje prawie od7Słóżka Joanny w pokoju Róży zastaje kartkÄ™ ze skÄ…pymwyjaÅ›nieniem:DziÄ™kujÄ™ za wszystko Róża.Profesor czuje cieÅ„ niesmaku i Å‚agodny, prawie przyjemnysmuteczek że jednak rozwiÄ…zaÅ‚o siÄ™ jego małżeÅ„stwo.PierwszÄ… noc tancerka spÄ™dza w nowym mieszkaniu, w którymnie ma jeszcze ani jednego sprzÄ™tu, siedzÄ…c pod Å›cianÄ…, owiniÄ™ta wswój pÅ‚aszcz z nurków.Nad ranem, zmo- żona zmÄ™czeniem, wreszciezasypia.Rano, zaraz po ósmej, major Korosz sÅ‚yszy jej glos w telefonie. ZmieniÅ‚am mieszkanie, proszÄ™ uprzedzić komisariato moim zameldowaniu w innej dzielnicy podaje adres.Przeprasza.OdkÅ‚ada sÅ‚uchawkÄ™.Dla Róży nastajÄ… straszne, jaÅ‚owe dni.Samotne, bezczynne,okrutne dni bezruchu, oczekiwania.Z poczÄ…tku sÄ… jeszcze stanylÄ™ku, wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci, żalu i nadziei.Róża przechodzi wszystkie krÄ™gi odskrajnej rozpaczy po chwile optymizmu.GorÄ…czkowo usiÅ‚uje coÅ›robić, czymÅ› siÄ™ zająć w tym swoim Å›wiecie, ograniczonym Å›cianamimieszkania.Potem już zmusza siÄ™, aby siÄ™ przynajmniej ubrać,uczesać.Prawie nie opuszcza domu.Coraz rzadziej wychodzi, abycoÅ› zjeść, ostatnio zdarza siÄ™ to raz na dwa, trzy dni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]