[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To by tłumaczyło, dlaczego ktokolwiek wogóle chciał to pić.Poszłam dalej, przekopałam internet pod kątem przepisówna drinki.Nic, poza tym, że trzeba go przesączyć przez brązowycukier.No to przesączyłam, dodałam wodę, lód, cytrynę i -dało się wypić.Siedzieliśmy więc znów na łóżkach do masażu,popijaliśmy ten absynt w niewielkich ilościach (samochód!),potem masowaliśmy sobie stopy.Pełna dekadencja!Wieczorem mail:1.Absynt pierwsza klasa, szkoda, że tak mało.Zaczynałem już myśleć artystycznie, ale za szybko uciekał zkrwi.2.Sałatka pierwsza klasa, szkoda, że tak mało.Zaczynałem już łapać smak, ale za szybko się skończyła.3.Masaż pierwsza klasa, szkoda, że tak mało.Zaczynałemjuż się relaksować, ale za szybko się skończył.4.Strój hippie pierwsza klasa (nic dodać, nic ująć).Jak nieuda Ci się załatwić garbusa, zadzwonię po Quasimodo.Zaniesie Cię, gdzie tylko będziesz chciała.Fajnie było.Nie miej do mnie żalu, że chcę Cię wyłączyćna jakiś czas podczas masażu.Lubię patrzeć, jak leżysz nałóżku z zamkniętymi oczami.Czasami się uśmiechasz, aczasami delikatnie rozchylasz usta.Unosisz ręce i bawisz sięwłosami.To są właśnie te pożądane doznania estetycznepodczas masażu.Bonus dla masażysty, szczególnie poabsyncie :-)Z tym bólem w szyi to dobrze.Muszę mieć z czego Cięleczyć, hi, hi, hi.26 LIPCAHej!Wymyśliłam dla Ciebie nowy tytuł: Teraz będzieszrefleksokratą".Czyż nie masz nade mną władzy, kiedy każesz mizamilknąć albo wyganiasz jak psa na deszcz, tym swoim Sio!", albo trzymasz moją szyję w dłoniach i wystarczyzacisnąć odrobinę mocniej, a na zawsze już będę cicho?Miłego, mój Panie.Napawaj się każdą chwilą poniżej 33 stopni.Piekło wróciniebawem.I nie bluznij, żądając powrotu słońca, bo jeszcze ciwyjdzie bokiem.BuziaczkiLubię to sio", bo.(to tajemnica).Lubię to trzymanie szyi w dłoniach, bo.(to tajemnica).Nie chcę Cię uciszać, ale muszę, bo.(to tajemnica).27 LIPCAJutro mam w domu sodomę i gomorę.Wymieniają mi dwaokna.Właśnie zakończyłam ewakuację bibelotów z mojegoślicznego buduaru do innych pomieszczeń, pranie firan izasłon, zaklejanie taśmą wszystkich drzwiczek.Jutro panowiewchodzą od rana.Lepiej mi było pleść wianek na sobotnią balangę.Od jutra mam też szefa na karku, więc nawet gdybymchciała (a nie chcę), to i tak nie będę miała kiedy sprzątnąćtego burdelu, który zostanie po panach.A w piątek, kiedypomacham szefowi na pożegnanie, wsiadam w auto iwyjeżdżam precz.I tak do niedzieli.Ech, odpocznę na Twojej kozetce, Mistrzu, powiedz, żeodpocznę, pleaseee.Będziemy pili absynt i bredzili o niczym.Jak twoje opowiadanie? Bo ja jestem prawie gotowa.Dobrej nocy!My name is Sugar! James Sugar!Jestem wytworem współczesnego społeczeństwa.Działambezszelestnie, zagęszczam akcję lub zapieniam przeciwników.Wywołuję wzburzenie, psuję istniejące układy, rozbijamzwiązki.Ostatnia moja akcja nie była zbyt udana.Zamknięto mniew pomieszczeniu bez drzwi i okien, zostawiono tylko małądziurka do oddychania.Ciemno i mokro, duszno i ponuro.Namacalnie stwierdziłem, że pomieszczenie wyłożone jestboazerią, od sufitu do podłogi.Wszechobecna wilgoć.Poszyję gęsta ciecz.Co chwila potykałem się o jakieśprzedmioty.Raz kuliste, raz miękkie, raz trudne dozdefiniowania, ale z pewnością zbyt długo przebywające wzamknięciu.Ciąłem na oślep, żeby się przez nie przedrzeć!Miałem być twardy do końca, ale.Tlenu! Kto wbił korekw jedyną dziurkę w ścianie?!Nowa tortura.Widzę szklaną rurkę i gumowy wężyk.Cóżza szatan wymyślił tę męczarnię? Za chwilę ktoś palcem zatkaotwór i koniec! Sugar stanie się historią.Pochowają mnie wjakiejś piwnicy, w drewnianej beczce lub skrzynce.Niepodpisanej! Zwiat o mnie zapomni!Rośnie ciśnienie, rośnie temperatura.Duszę się.Wszędzieczuję gaz.Napiera na ścianki pomieszczenia.Aapię go wpłuca.Wypuszczam z sykiem przez korek.W ustach czujęsmak gumy.Jeszcze raz.I znowu! Rozglądam się, ciemnośćjednak widzę, ciemność.Nie zapalam zapałki.Błądzę poomacku.Mogę zamknąć oczy, to i tak niczego nie zmieni wmojej sytuacji.Płynę na oślep.Powietrza!!! Nie wytrzymam tej duchoty! Próbuję gdzieśsię rozłożyć.Docieram do ściany, przytykam ucho do boazerii.Słyszęjakieś śmiechy.cieszą się, że ktoś mnie na czas wsypał, żejestem teraz zamknięty, że nie mogę się wydostać.Chcą wypróbować na mnie jakąś nową broń chemiczną,jakieś nowe szczepy grzybów? Drożdżycą chcą mniezarazić!!!Słyszę, że po torturach mają mnie zamknąć i wysłać doinnego więzienia, w innym kraju.Tam mają mnie wymienićna wodza jakiegoś szczepu.nic z tego nie rozumiem.Chcą mnie chyba zlać, ciągłe o tym mówią.Będą do tegoużywać gumowego wężyka, pieprzeni sadyści! Mają mnieprzenieść do dzwiękochłonnego, szklanego pomieszczenia.Będę czekać na wymianę agentów czy coś.Ratunku!!!28 LIPCAAleś mnie skołował swoim pseudonimem operacyjnym!Dobra, rewanż wkrótce!Cwaniak jesteś, ale dobrze Ci idzie to pisanie :-) Podobałomi się.Aatwiej mi było znosić ciężką jak ołów atmosferę wbiurze.PS Zapomniałam Cię poprosić, żeby Promyk niewykorzystywał perfidnie tego, że w nowym oknie nie mamżaluzji! Ostro mi daje do wiwatu.30 LIPCAO 8.00 rano próbowałam spionizować mojego męża.Wczoraj poszedł w miasto ze swoim cudzoziemskim szefemi.wcięło ich obu.Kiedy o 4.00 rano dreptałam do łazienki, małżonka nadalnie było! Klucze od domu leżały na komodzie.Komórkadzwięcznie odezwała się w szufladzie, więc zadzwoniłam natelefon szefa.Odebrał, a jakże.w świetnych nastrojachbalowali na Foksal!Użyłam paru dosadnych słów na dowód, co myślę opijakach nieznających umiaru, i kategorycznie nakazałamwracać do domu.Optymistka! Zapomniałam, że Warsaw bynight to pokusa nie do odparcia.Uśmiechnięci, obcojęzyczniludzie, piękne kobiety, dobre drinki, chociaż absurdalniedrogie, ale skoro płaci kto inny.Anyway, kiedy próbowałam pobudzić mojego męża dożycia o 8.00 rano, zaczął machać rękami, jakby pływałpieskiem, i krzyczał do mnie groznie: mama!Zrozumiałam, że to nie ma sensu.Po pracy trzeba się było szybko spakować i ruszać wdrogę na ten hippisowski wieczór.Niestety, mieliśmy piątek, apiątek oznacza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]