[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie będzie człowiek ukryty w krzakach z rewolwerem w ręku.Takie prymitywne zagranie nie wchodzi w rachubę.Trzeba ostrzec go przed zwykłymi ludźmi, przed krewnymi, służbą, ludźmi związanymi z medycyną, sprzedawcami win, którzy będą chcieli zaopatrzyć jego piwnicę i tym podobnych.Sprzątnięcie Blunta jest gratką dla wielu, a to zadziwiające, co ludzie potrafią zrobić dla pieniędzy, na przykład za cztery tysiące na rok.- Aż tyle?- Może nawet więcej.Poirot milczał przez chwilę, po czym powiedział:- Od samego początku brałem pod uwagę Reilly'ego.- Jest Irlandczykiem? Może to IRA?- Nie jestem pewien.Na dywanie znalazłem ślad, który wskazywał na to, że zwłoki były przesuwane.Jeżeli Morleya zastrzelił któryś z pacjentów, mógł to zrobić w gabinecie lekarskim i nie musiałby ruszać zwłok.Dlatego też od początku podejrzewałem, że zastrzelono go w sąsiednim pokoju, a następnie zwłoki przesunięto do gabinetu.Tak więc sądzę, że to nie pacjent go zastrzelił, ale ktoś z domowników.- Zręcznie - powiedział pan Barnes z uznaniem.Herkules Poirot podniósł się i wyciągnął rękę.- Dziękuję - powiedział.- Bardzo mi pan pomógł.IVPo drodze do domu Poirot odwiedził hotel "Glengowrie Court".W wyniku tej wizyty zadzwonił następnego ranka do Jappa.- Bonjour, mon ami.Będzie dziś przesłuchanie czy nie?- Tak.Będziesz obecny?- Nie sądzę.- Przypuszczam, że nic ciekawego dla ciebie nie zostało.- Czy wezwałeś już na świadka pannę Sainsbury Seale?- Piękna Mabelle.Dlaczego nie pisze swego imienia jako Mabel? Takie kobiety wyprowadzają mnie z równowagi! Nie, nie wezwałem jej.To już niepotrzebne.- Czy kontaktowała się z tobą?- Nie, a czy powinna?- Po prostu zastanawiałem się - powiedział Poirot.- Może cię zainteresuje, że panna Sainsbury Seale wyszła z hotelu "Glengowrie Court" przedwczoraj wieczorem i dotąd nie wróciła.- Co? Prysnęła?- Zupełnie możliwe.- Ale dlaczego? Przecież sam wiesz, że była w porządku.Była szczera i nikogo nie udawała.Depeszowałem do Kalkuty jeszcze przed wykryciem przyczyn śmierci Amberiotisa, inaczej bym się tym nie trudził.Wczoraj wieczorem otrzymałem odpowiedź.Wszystko się zgadza.Znali ją tam od lat i to, co o sobie opowiedziała, jest prawdą.Za wyjątkiem tej mętnej papki o jej niezbyt szczęśliwym małżeństwie z hinduskim studentem, który już przedtem był kilka razy żonaty.Tak więc wróciła do panieńskiego nazwiska i podjęła pożyteczną pracę.Współpracuje z misjonarzami, uczy wymowy i pomaga amatorskim zespołom dramatycznym.Mógłbym nazwać ją okropnym babskiem, ale jest poza wszelkimi podejrzeniami o wplątanie się w morderstwo.A teraz oświadczasz mi, że ona zwiała! Tego nie mogę zrozumieć.- Przerwał na chwilę, po czym dodał z powątpiewaniem: - Może po prostu miała dosyć tego hotelu, bo ja na jej miejscu miałbym.- Zostawiła bagaż w hotelu.Niczego ze sobą nie zabrała - odparł Poirot.Japp zaklął.- Kiedy wyszła?- Za piętnaście siódma.- Co o tym mówią w hotelu?- Są bardzo zmartwieni.Szczególnie kierownictwo wydawało się bardzo przejęte.- Dlaczego nikt nie zawiadomił policji?- Ponieważ, mon cher, przypuśćmy, że pewna pani chciała gdzieś zostać na noc poza hotelem (chociaż, sądząc z jej wyglądu, jej to chyba nie dotyczyło) i usprawiedliwione byłoby jej oburzenie, gdyby po powrocie dowiedziała się, że wzywano w jej sprawie policję.Pani Harrison, kierowniczka, kiedy dowiedziała się o jej zniknięciu, zaczęła dowiadywać się o nią w różnych szpitalach, sądząc, że może wydarzył się jakiś wypadek.Prawie była już zdecydowana wezwać policję, gdy ja się pojawiłem.Moje przybycie wydawało jej się odpowiedzią na modlitwy.Zająłem się wszystkim i wyjaśniłem, że postaram się o pomoc ze strony jakiegoś dyskretnego urzędnika policji.- A tym dyskretnym urzędnikiem policji jest, jak sądzę, moja skromna osoba?- Dobrze sądzisz.Japp jęknął.- W porządku, po zakończeniu śledztwa spotkam się z tobą w hotelu "Glengowrie Court".VKiedy czekali na kierowniczkę, Japp pomrukiwał:- Dlaczego ta kobieta zniknęła?- A więc jednak przyznajesz, że to dziwne? Nie mieli jednak czasu na dalsze dociekania.Zjawiła się właścicielka hotelu "Glengowrie Court", pani Harrison.Cały czas mówiła i była bliska płaczu.Martwiła się zniknięciem panny Sainsbury Seale.Co mogło się z nią stać? Szybko zaczęła wyliczać wszystkie możliwe nieszczęścia: utrata pamięci, nagła choroba, krwotok, wypadek omnibusu, napaść rabunkowa.Przerwała, aby zaczerpnąć tchu, i wreszcie wyszeptała:- Taka miła kobieta.i wydawała się tutaj taka szczęśliwa.Na prośbę Jappa zaprowadziła ich do jej sterylnej sypialni.Wszędzie panowała czystość i porządek.Suknie wisiały w szafie, nocna koszula leżała przygotowana na łóżku.W rogu pokoju stały dwie skromne walizki.Pod toaletką stał rząd butów - niektóre z nich mocne, praktyczne, sznurowane, dwie pary błyszczących butów na niskich obcasach, przybrane skórzanymi kokardami, oraz prawie nowe buty wieczorowe z czarnego atłasu i para mokasynów.Poirot zauważył, że buty wieczorowe były o numer mniejsze od pozostałych, co mogło wypływać z próżności panny Sainsbury Seale.Zastanawiał się, czy, zanim wyszła, miała czas przyszyć oderwaną klamerkę.Miał nadzieję, że tak.Niedbałość w ubraniu zawsze go denerwowała.Japp zajęty był przeglądaniem listów, które leżały w szufladzie nocnego stolika.Herkules Poirot ostrożnie wysunął szufladę komody.Była pełna bielizny.Zamknął ją pośpiesznie z zażenowaniem, mrucząc pod nosem, że panna Sainsbury Seale lubi nosić wełnianą bieliznę, i otworzył następną szufladę, w której znalazł tylko pończochy.- Znalazłeś coś, Poirot? - spytał Japp.- Tanie, błyszczące, jedwabne pończochy, w cenie około dwóch szylingów i jedenastu pensów - odparł ponuro Poirot, dyndając w powietrzu pończochami.- Nie wyceniasz rzeczy dla spadkobierców, stary - rzucił Japp.- Ja znalazłem dwa listy z Indii oraz kilka pokwitowań od jakiejś organizacji charytatywnej.Żadnych rachunków.Nasza panna Sainsbury Seale to szacowna osoba.- Lecz o bardzo złym guście w sprawach ubioru - powiedział ze smutkiem Poirot.- Pewnie myślała, że strojenie się jest sprawą zbyt przyziemną.- Japp spisywał adres z koperty listu sprzed dwóch miesięcy.- Ci ludzie mogą coś o niej wiedzieć.Adresowany do Hampstead.Wygląda na to, że byli dobrymi znajomymi.W hotelu "Glengowrie Court" nie znaleźli już niczego więcej, poza stwierdzeniem przykrego faktu, że panna Sainsbury Seale, opuszczając go, nie była w żadnym stopniu podniecona lub zaniepokojona i widać było wyraźnie, że zamierzała wrócić, aby spotkać się w holu ze swoją przyjaciółką, panią Bolitho, ponieważ oświadczyła: "Po obiedzie nauczę cię pasjansa, o którym tyle ci opowiadałam".Próci tego w hotelu "Glengowrie Court", panował zwyczaj informowania w jadalni o nieobecności na posiłkach.Panna Sainsbury Seale nie przekazała takiej informacji.Wobec tego wydawało się, że miała zamiar wrócić na obiad, który podawano między godziną siódmą trzydzieści a ósmą trzydzieści.Jednak nie wróciła.Poszła w kierunku Cromwell Road i zniknęła.Japp wraz z Poirotem udali się pod adres, który figurował na liście wysłanym z West Hampstead.Odnaleźli tam miły i sympatyczny dom, który zamieszkiwała liczna rodzina Adamsów.Wiele lat mieszkali w Indiach i z dużą sympatią wyrażali się o pannie Sainsbury Seale.Niestety, w niczym nie mogli pomóc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]