[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zadrżał, gdy wyobraził sobiefizyczne odzwierciedlenie tego wchłonięcia, obraz Kohrina Souleza zastygłego niczym gargulecna górnych blankach tej wspaniałej wieży. To twoje, ojcze?  zapytała znów Ahdahnia.Podniecenie opuściło jej głos, a iskry opuściłyjej oczy, gdy Kohrin obrócił się do niej z pobladłą twarzą.* * *Poza zewnętrznym murem Dallabad, pod osłoną kępy palm i otoczony kulami magicznejciemności, Jarlaxle komunikował się z wieżą.Jej zewnętrzna ściana uwypukliła się i wysłałamackę, wyłożony schodami tunel, który przebił się przez ciemność i spoczął u stóp najemnika.Pewien że wszyscy jego żołnierze są na pozycjach, Jarlaxle wszedł po schodach do właściwejwieży.Po przekazaniu Kryształowemu Reliktowi odpowiedniej myśli wycofał tunel, skuteczniezamykając się w środku.Z tego wysoko położonego punktu obserwacyjnego na środku dziedzińca fortecy Jarlaxleobserwował, jak wokół niego spełniają się jego marzenia.Mógłbyś przytłumić światło?  spytał telepatycznie wieżę. Zwiatło jest siłą  odpowiedział Crenshinibon.Może dla ciebie  odparł najemnik. Dla mnie jest nieprzyjemne.Jarlaxle wyczuł ze strony Kryształowego Reliktu wrażenie przypominające chichot, leczartefakt posłuchał i pogrubił wschodnią ścianę, znacznie tłumiąc światło w pomieszczeniu.Zapewnił również Jarlaxle owi wiszący w powietrzu fotel, aby mógł przemieszczać się poobrzeżu komnaty, obserwując bitwę, która wkrótce się rozpocznie.Zauważ, że Artemis Entreri wezmie udział w ataku  stwierdził Kryształowy Relikt i posłałfotel na północną stronę pomieszczenia.Jarlaxle zrozumiał wskazówkę i skupił się na widokuponiżej, na zewnętrznym murze fortecy, namiotach, drzewach i głazach.W końcu, dziękipomocnym wskazówkom artefaktu, drow spostrzegł przyczajoną w cieniach figurkę.Nie zrobił tego, gdy planowaliśmy atak na paszę Da Daclana  dodał Crenshinibon.Oczywiście Kryształowy Relikt wiedział, że Jarlaxle rozważa to samo.Sytuacja dalej rozwijałasię zgodnie z teorią, że Entreri ma tu jakieś sekretne cele, jakieś osobiste korzyści, które alboleżały poza domeną Bregan D aerthe, albo mogły jakoś wpłynąć na drugi poziom hierarchiigrupy.W każdym razie, Jarlaxle i Crenshinibon uważali, że jest to bardziej zabawne niż grozne.Latający fotel wrócił na drugą stronę małej, okrągłej komnaty, ustawiając Jarlaxle aw kierunku pierwszego ataku dywersyjnego, szeregu kul ciemności na szczycie zewnętrznegomuru.Znajdujący się tam żołnierze wpadli w panikę, biegali i krzyczeli, by uformować linięobronną z dala od magii, lecz gdy się cofnęli  w dość dobrym porządku, jak zauważył Jarlaxle rozpoczął się prawdziwy atak, wybuchając spod ziemi na dziedzińcu fortecy.Rai gy przeciął dziedziniec rzucając jednocześnie serię czarów, tworzących przejściaw ścianie.Teraz, z naturalnego tunelu, który korzystnie leżał pod fortecą, drowi czarodziejwywołał ostatnie z tych przejść, likwidując obszar kamienia i piachu.Natychmiast pojawili siężołnierze Bregan D aerthe, wznosząc się za pomocą lewitacji na dziedziniec, spowijając siękulami ciemności, by wprawić w zamęt swych wrogów i by osłabić oślepiające światłoznienawidzonego słońca. Powinniśmy byli zaatakować nocą  Jarlaxle powiedział na głos.To w świetle dnia moja moc jest największa  odpowiedział natychmiast Crenshinibon,a Jarlaxle odczuł wyraznie resztę jego myśli.Crenshinibon niezbyt subtelnie przypominał mu, żejest potężniejszy niż wszyscy Bregan D aerthe razem wzięci.Ten wyraz pewności siebie w niemałym stopniu zaniepokoił przywódcę najemnikówz powodów, których jeszcze nie zaczął rozwikływać.* * * Rai gy stał w otworze, wydając rozkazy mrocznym elfom biegającym i wznoszącym się dolewitacji.Czarodziej był dziś szczególnie ożywiony.Krew kipiała mu w żyłach, jak zawszepodczas podboju, lecz nie był ani trochę zadowolony, że Jarlaxle zdecydował się rozpocząć atako świcie.Głupim rozwiązaniem wydawało się wystawienie żołnierzy, przywykłych do świataczerni, na niekorzystne światło, dla jednego zysku, jakim było skonstruowanie punktuobserwacyjnego w postaci kryształowej wieży.Pojawienie się wieży było bez wątpieniawspaniałym zjawiskiem, wyraznie pokazującym znajdującym się w środku obrońcom potęgęnajezdzców.Rai gy nie pomniejszał wartości wywoływania takiego przerażenia, lecz za każdymrazem, gdy widział jak któryś z żołnierzy mruży boleśnie oczy wychodząc z otworu na światłosłońca, czarodziej zastanawiał się nad zaskakującym zachowaniem swego przywódcy i zaciskałzęby we frustracji.Poza tym, niemałym hazardem wydawał się sam fakt, że otwarcie wykorzystywali mroczneelfy przeciwko fortecy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl