[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próby te nie przyniosłyzreszt zadowalaj cych efektów i Quine całkowicie podziela zdanie Wittgensteina o niemo -liwo ci prywatnego j zyka.Naturalizm Quine’a znajduje swój wyraz w przekonaniu, e wie-dza, umysł i znaczenia s cz ci tego samego wiata, którego dotycz [Quine 1968: 185].Powinny by zatem badane za pomoc metod empirycznych.Odwołanie si do behawiory-zmu bierze si z odrzucenia mitu muzeum, o którym była ju mowa wcze niej.Tworz c teo-ri j zyka mamy do dyspozycji jedynie słowa i zachowania u ytkowników j zyka.J zyk jestzbiorem dyspozycji do zachowa werbalnych [Quine 1960: 40].Tak wyra nie deklarowanybehawioryzm wywoła mo e z góry dwa zarzuty.Po pierwsze, mo na twierdzi , e jest tonietrafny wybór, poniewa behawioryzm jest po prostu zbyt restrykcyjny by mówi w nim oj zyku.Po drugie, w tpliwo ci budzi mo e odwoływanie si do dyspozycji.Rozwa my obate zarzuty, zaczynaj c od pierwszego z nich.110Wybór behawioryzmu nie jest, zdaniem Quine’a, podyktowany ostro no ci , czy em-pirystycznymi przes dami.Jest to jedyne sensowne rozwi zanie.O ile w przypadku psycho-logii nie musimy by behawiorystami, to w przypadku lingwistyki nie mamy innego wyj cia.[Quine 1987: 5].Jest tak dlatego, e ka dy ucz cy si j zyka człowiek opiera si na obserwa-cji zachowa 40.Nie udało nam si , jak na razie, odnale adnych innych ródeł poznaw-czych, które wspomagałyby t nauk.Nawet gdyby neurofizjologia rozwin ła si na tyle, epoza obserwacj zachowa mieliby my równie wgl d w mechanizm ich wywoływania (czyliw dyspozycje), to nie zmienia to faktu, e wgl du tego nie ma adne dziecko wchodz ce wwiat komunikacji społecznej.Ale co z poj ciem dyspozycji? Uwa a si je za problematycz-ne, poniewa wydaje si ono skrótem okresu warunkowego, który jest kontekstem nieeksten-sjonalnym.Powiedzie o czym , e jest rozpuszczalne, to powiedzie o nim, e rozpu ciłobysi , gdyby zostało zanurzone w wodzie.Wygl da wi c na to, e mówi c o dyspozycjach an-ga ujemy si w rozwa ania o wiatach mo liwych.Quine ma na to, jednak, dobr odpowied.Rozró nienie pomi dzy terminami dyspozycyjnymi a „porz dnymi” własno ciami jest doiluzoryczne.Mówimy, e „czerwony” jest własno ci a „rozpuszczalny” dyspozycj , ale rów-nie dobrze mogliby my uznawa , e „czerwony” to dyspozycja do odbijania wiatła w ten anie inny sposób.[Quine 1960: 255].Dyspozycje wyró nia raczej to, w jaki sposób je wskazu-jemy — jest to zazwyczaj test albo opis objawów [Quine 1995: 36].Jak zauwa yli my wcze-niej, Carnap zwrócił uwag na trudno ci jakie mamy ze zdefiniowaniem własno ci dyspozy-cyjnych.Quine zauwa a, e definicj tak mo emy poda wykorzystuj c to, e w praktyce,mówimy o dyspozycjach, postuluj c to samo pewnej ukrytej własno ci przedmiotu (którejzazwyczaj jeszcze nie znamy) [Quine 1960: 254].Sprowadza si to do tego, i uwa amy, erozpuszczalne s wszystkie przedmioty, które maj t sam struktur co przedmiot, o którymwiemy, e si rozpu cił.Dyspozycja to po prostu owa ukryta struktura.Dlatego te , je liwprowadzimy relacj to samo ci struktury molekularnej – nazwijmy j x M y ( x ma t samstruktur molekularn co y) to zamiast mówi „ x jest rozpuszczalny” mo emy powiedzie :[Quine 1960: 256]∃ y( x M y ∧ y rozpuszcza si w wodzie).Uporawszy si z tymi dwoma narzucaj cymi si zarzutami mo emy przej do wyni-ków behawioralnej analizy j zyka.Quine osi ga swoje cele dzi ki podwójnej spekulacji.Popierwsze, spekuluje na temat tego, w jaki sposób gatunek ludzki wypracował narz dzie, jakim40 Nie jest to z pewno ci argument, który przekonałby przeciwników behawioryzmu.W szczególno ci nie odda-la on pretensji natywizmu w stylu Chomsky’ego.111jest j zyk.Drugim tematem spekulacji jest to, w jaki sposób dziecko uczy si j zyka41.Obiete drogi prowadz do podobnych wniosków.W praktyce, opis dany przez Quine’a pozwalanam stwierdzi , e dziecko powtarza po prostu wi kszo kroków, które gatunek ludzki mu-siał w swej prehistorii przeby.Dlatego te nie b d tu rozwa ał obu dróg z osobna.Pierwszym etapem nauki j zyka jest przyswojenie sobie okazjonalnych zda obserwa-cyjnych.W przypadku dziecka b dzie to zapewne jednowyrazowe zdanie „Mama”, w przy-padku naszych przodków mogło to by ostrze enie przed niebezpiecze stwem lub powiado-mienie współplemie ców o pojawieniu si czego jadalnego42.Przyswojenie tego zdania po-lega na wyrobieniu w sobie dyspozycji do wydawania odpowiedniego d wi ku w obecno ciodpowiedniego bod ca.Jest to w praktyce odpowiednik pokrzykiwania w ród zwierz t.Bo-dziec traktuje Quine jednak e w do szczególny sposób.Poniewa zale y mu na tym, abypowiedzie co na temat tego, w jaki sposób udaje nam si opisywa wiat na podstawie nie-zwykle skromnych danych, jakie mamy, to punktem wyj cia nie s przedmioty, które obser-wujemy a pobudzenia, które te przedmioty wywołuj.Bod cem jest wi c cało receptorów,które zostaj w danym momencie pobudzone i które powi zane s z dan reakcj 43
[ Pobierz całość w formacie PDF ]