[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.317Słowianie skolonizowali Bałkany, które jeszcze w V wieku wcale do nich nie należały.Aleutrzymać tę kolonię było przecież nieskończenie trudniej niż przerobić Australię czy NowąZelandię na kraj anglosaski.Tutaj trzeba było działać pod prąd, i to pod bardzo nieprzychylnyprąd historii.Plemionom czeskim i morawskim życie również nie układało się przyjemnie, ponieważ odbardzo wczesnych czasów szedł przeciwko nim wściekły napór Niemiec.Nie gdzie indziej,tylko tu, na Morawach, germańscy biskupi bezwzględnie, nawet wbrew papieżowi, zwalczalidziałalność św.Metodego, przy okazji formułując pogląd, że Bóg upodobał sobie tylko trzyjęzyki: hebrajski, łaciński i grecki.Jak się już wspominało, wygnanych stąd uczniówMetodego przyhołubił Borys I bułgarski.Na Bałkanach było lepiej.Kronikarze niemieccy znacznie wcześniej zwrócili uwagę na Czechy niż na Polskę.Zanotowali na przykład, że w roku 929 Henryk I obległ Pragę i przyjął w poddaństwo jejkróla.Nie był to jedyny ani ostatni wypadek uderzenia Niemców na stolicę Czech w stuleciuX.W roku 950 pod samymi murami Pragi Bolesław czeski musiał złożyć hołd Ottonowi I iuznać swą zależność.Wspomnijmy jeszcze wiek XVII, okropne czasy po bitwie pod Białą Górą.Niemczyzna,zgrupowana, pod katolickim sztandarem Habsburgów, zastosowała wtedy takie metody, żepodobne miała Europa poznać aż za Hitlera.Większość narodu czeskiego uległa wytępieniu.Pomimo to wszystko - Czechy istnieją.Prawda powszechnie znana, lecz nabierającaspecjalnej wymowy, jeśli się pamięta o warunkach historycznych, wśród których przyszło żyćtemu narodowi.Grzebanie się w zapomnianych i szarych z pozoru starożytnościach słowiańskich jestjednak pożytecznym zajęciem.Zwłaszcza jeżeli zaniechać nieszczęsnej manii szufladkowaniai rozpatrywania kwestii każdego kraju z osobna.Próbny szkic syntetyczny od razu podsuniepod oczy charakterystyczne cechy wspólne: zasługujący na uwagę rozmach, umiejętnośćwchłaniania pierwiastków obcych, nawet przeważających kulturalnie, i nieprawdopodobnąwprost zdolność trwania.Przy łaskawszym nieco przebiegu historii takim, jaki zapowiadałowczesne średniowiecze - dorobek Słowiańszczyzny mógłby być pod każdym względembogatszy.Panoramy ogólne wcale nie przeszkadzają dalszemu wgłębianiu się w szczegóły.Słowianie, którzy zajęli Bałkany, jedni przyszli od strony Dniepru, a drudzy od przełęczykarpackich.Pózniejsza Małopolska także żywo uczestniczyła w wysyłaniu swych ludzi w318odległe kraje.To samo Zląsk.Słowiańszczyzna połabska wywodziła się z Pomorza.JeżeliNestor i jego objaśniacze nie mylili się, Mazowsze było macierzą ludności osiadłej u zródełDniepru i jeszcze dalej.Jak się zdaje, z jednego tylko zaścianka słowiańskiej prasiedziby nikt wtedy na żadnąwędrówkę nie wyruszył.Ten osobliwy kraik leżał nad Wartą i pobliskimi jeziorami.Nieruchawi ludzie, którzy tam mieszkali, stworzyli w swej ojcowiznie organizację polityczną.Z czasem rozrosła się ona w państwo polskie.Zaludnienie Gniezna zgęstniało w VIII i IX stuleciu.Te same czasy pamięta najstarszy wałgrodowy na Górze Lecha.Nad granicą, a raczej nad rubieżą ziemi Polan, wartowała wBonikowie twierdza postawiona również w wieku VIII, a może nawet nieco wcześniej.Mniejwięcej z tej samej doby pochodzi drugie umocnienie na błoniach pod Aęczycą, doskonalszeod najpierwotniejszego w tym miejscu, a szczelnie pózniej ukryte pod wałami Krzywoustego.Coś wyraznie fermentowało i tworzyło się w zaścianku już wtedy, kiedy na dalekimpołudniu słowiańscy pobratymcy, zamieszkali na ruinach kamiennych miast greckich,zaczynali nie całkiem dobrowolną spółkę z plemieniem zdobywczych Bułgarów.Jeśli szczególną cechą pozostałej Słowiańszczyzny jest rozmach, to głównym znamieniemhistorii prapolskiej jest chyba jej zasiedziałość, tysiącletni związek z określonym szmatemziemi.Pod wałami piastowskiego gródka w Biskupinie natrafia się na szczątki łużyckie ,realnie, widomie nawet z nim spokrewnione.Nikt tam nie odnajdzie śladów niczyjej odrębnejhistorii.Nie zamierzam twierdzić niczego w sposób kategoryczny ani budować teorii.Wysuwamtylko pewne kwestie, które wydają się ciekawe.Tak na przykład zastanawiającą cechą polityki Piastów jest brak zamiłowania do zbytszerokiej ekspansji.Ich wysiłki miały na celu przede wszystkim łączenie ziem,rozciągających się nad Wartą, Wisłą i Odrą.W X wieku chodziło im już o zródle i ujścia dwuostatnio wspomnianych rzek.Sięgnęli więc w strony stosunkowo odległe od Gniezna, leczpostępowanie ich wynikało niejako z samej natury rzeczy.Kto doszedł znad jeziora Jelonekaż do Wisły samej, ten musiał zainteresować się zarówno jej górnym, jak i dolnym biegiem.Zwłaszcza że nie mieszkał tam nikt zbytnio się różniący mową lub obyczajem.Jeden tylko Bolesław Chrobry miewał porywy imperialne, próbował opanować i poddaćswej władzy Czechy, a może nawet snuł plany jeszcze szersze.W Myślach o dawnej Polscezastanawiałem się już nad tym, że euforia ogarnęła pierwszego dynastę polskiego,319wychowanego w chrześcijaństwie.W 1000 roku Chrobrego wtajemniczono i wciągnięto wzamierzenia bardzo ambitne, dotyczące całego spadku po Imperium Rzymskim.Pokuszenia oPragę przypadły na najbliższe lata po zjezdzie gnieznieńskim i zgonie Ottona III.PotemChrobry powrócił do charakterystycznych metod swego rodu.Byłoby pewnie błędem ganić ów piastowski umiar i przypisywać mu złe skutki.Polskabudowla polityczna okazała się zadziwiająco solidna.Poczynając od XI wieku przyszło jejwytrzymywać naprawdę bardzo straszny napór niemiecki.Przetrwała doznając wielu szczerb.W XIV wieku ponownie okrzepła i była na najlepszej drodze do odzyskania strat.A w życiuwewnętrznym dowiodła, że dotrzymuje kroku Zachodowi w dziedzinie najtrudniejszej.Zpokaznej liczby uniwersytetów założonych w Europie w wieku XIV krakowski był drugi zkolei.Szedł po praskim, a tuż przed wiedeńskim.Tragedią Polski było chyba to, że piastowskiumiar nie potrwał o parę choćby pokoleń dłużej.Koniec dynastii spowodował zwrot ipodjęcie zadań bardzo rozległych.za wcześnie.Pomiędzy stwierdzonym faktem autochtonizmu historii Polski a równie niewątpliwymzjawiskiem niechęci jej rodzimych władców do przekraczania granic naturalnych wolno siędopatrywać związku natury przyczynowej.Ten drugi objaw nie mógł się narodzić zpowietrza, nie stanowił daru niebios.Logicznie biorąc, musiał wypływać z pierwszego.Wyniki pracy tych plemion słowiańskich, które nigdzie nie wyemigrowały i pozostały wswych ojcowiznach, nie okazały się ujemne.Ich twór państwowy był całkiem rdzenny, oczym dowodnie świadczy jego nazwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]