[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Wiem.Kiedyś ci to wyjaśnię.-A nie możesz tego zrobić teraz?Popatrzyła na jego zamyśloną twarz i zrozumiała, że jeśli Adrian o czymś nie mówi, tonie dlatego, że próbuje coś ukryć albo wzmóc jej ciekawość, ale dlatego, że byłoby to dlaniego bardzo bolesne.-Przepraszam -powiedziała.-Nie będę cię naciskać, ale wiedz; że jeśli tylko będzieszchciał pogadać, zawsze chętnie cię wysłucham.-Dzięki.Rozdział 15Minął ponad tydzień od tego wieczoru, kiedy dostała słonecznik.Jego żółte płatkidawno już zdążyły uschnąć, ale Mary Jo wciąż trzymała go w swoim pokoju w wazo- nie,który przyniosła z restauracji.Między nią a Adrianem zawiązała się przyjazń, naj- dziwniejsza z tych, jakie jej siędotąd przytrafiły -przyjazń bez wielu słów.Rozmawiali ze sobą bardzo niewiele, i, bo poprostu brakowało na to czasu.Był sam środek wakacyjnego sezonu i "Wodnik" pękał wszwach.-Nie pamiętam takiego lata -mówiła zmęczona, ale i zadowolona z dobrzeprosperującego interesu pani Morales, kiedy rozmawiała ze swoim szwagrem o tym, że trzebabędzie postawić więcej stołów i przyjąć jeszcze i kogoś do pomocy kucharzowi, który skarżyłsię, że już nie daje sobie rady.Okazało się, że najwięcej wolnej przestrzeni jest na tarasie, i postawiono na nim sześćdodatkowych stołów.Tego dnia, gdy je dostarczono, szefowa przyszła na taras.-Jak myślicie -zwróciła się do Mary Jo i Adriana- poradzicie sobie sami czy będęmusiała przyjąć jeszcze jednego kelnera?-Poradzimy sobie sami -odparli niemal jednocześnie i uśmiechnęli się do siebie,zaskoczeni tą swoją jednomyślnością.Pani Morales nie wydawała się przekonana.-Nie jestem pewna -powiedziała, kręcąc głową.- Każde z was będzie miało o trzy stoływięcej do obsłużenia.-No to będziemy musieli trochę szybciej biegać między tarasem i kuchnią, ale damysobie radę, prawda, Mary Jo? -rzekł Adrian.-Jasne.-No dobrze -zgodziła się szefowa.Wracała już do środka, kiedy nagle zatrzymała się iodwróciła.-Widzę, że całkiem niezle się dogadujecie.-Nie najgorzej -odparła wesoło dziewczyna.-Będzie d9SY ciężko -odezwał sięAdrian, gdy pani Morales zniknęła we wnętrzu restauracji.-Ale po co ma nam się tutaj ktośjeszcze kręcić?Powiedział dokładnie to, co Mary Jo pomyślała sekundę wcześniej.Potem zdarzało jej się kilka razy żałować, że na ta- rasie nie ma trzeciego kelnera.Popierwsze czasami było naprawdę trudno ze wszystkim nadążyć, a po drugie ona i Adrian mieliteraz jeszcze mniej czasu na rozmowy.Zaczynała już tracić nadzieję, że opowie jej coś więcej o sobie, więc postanowiła siędowiedzieć o nim czegoś w inny sposób.Wiedząc, że pani Morales zna go lepiej niż innych chłopców pracujących w "Wodniku",zagadnęła ją o niego przy śniadaniu.-Wie pani może, dlaczego Adrian nigdy w czasie popołudniowej przerwy nie zostaje naplaży i dokąd zawsze się tak śpieszy?Starsza pani podniosła filiżankę do ust i upiła łyk kawy.-Dlaczego nie zapytasz o to jego?-Pytałąm.-I co ci powiedział?-%7łe chciałby zostać, ale nie może.Pani Morales tylko skinęła głową.Dziewczynadomyśliła się, że wie znacznie więcej, tylko z jakiegoś powodu !' nie chce o tym rozmawiać.-On ma jakieś problemy, prawda? -Nie mówił ci o nich?-Tylko tyle, że kiedyś mi o nich powie.Szefowa uśmiechnęła się.-To i tak już dużo -rzuciła enigmatycznie, bardziej do siebie niż do Mary Jo, a po chwilidodała: -No to ci pewnie opowie.-Ciekawe kiedy? Wczoraj wieczorem, na przykład, rozmawialiśmy ze sobą tylko jedenraz i krótko, kiedy akurat oboje czekaliśmy w kuchni na wydanie naszych zamówień.Potemnie mieliśmy już okazji zamienić nawet dwóch słów.-Mówiłam, że na tarasie przydałby się trzeci kelner - przypomniała pani Morales.-Nie, nie, nie o to mi chodzi.-A o co?-o to, że czuję, że Adrian ma jakiś problem, i za- stanawiam się, czy nie mogłabym mujakoś pomóc.Ale dopóki nie wiem, o co chodzi, nie jestem w stanie nic zrobić.-Mary Jospojrzała szefowej w oczy.-Pani wie, prawda?Starsza pani skinęła głową.-Ale nie chce pani o tym ze mną rozmawiać? ~ Niepowinnam -odparła pani Morales po długiej chwili namysłu.Mary Jo pokiwała głową, ale wkrótce drążyła dalej.-Czy to jest coś aż tak okropnego?-Raczej smutnego.-Bo widzi pani, po tamtym incydencie z Crissem.- Mary Joprzerwała, zastanawiając się, czy nie za daleko się posuwa w swoich zwierzeniach, ale zprzeciwnej strony stołu patrzyła na nią para dobrych i życzliwych oczu, zdecydowała się więcje kontynuować.-Polubiłam Criss~ na początku, a potem nie potrafiłam sobie wybaczyć, żemogłam być aż tak ślepa.I teraz.-Dziecko, nie ty jedna się na nim nie poznałaś -prze- rwała jej pani Morales.-Ja mamjuż prawie siedemdzie- siąt lat i zawsze mi się wydawało, że mam nosa do ludzi, zwłaszczatych, których u siebie zatrudniam, a jednak pomyliłam się co do tego łobuza.Nie musisz nicsobie wyrzucać.A co do Adriana.To porządny dzieciak.I jeśli go polubiłaś, to dobrze.Niewielu jest chłopców, którzy zasługiwaliby na to tak jak on.Mary Jo odetchnęła z wyrazną ulgą.-Ale o nic więcej mnie już nie pytaj -zastrzegła sięszefowa i dziewczyna wiedziała, że nie dowie się od niej niczego.Rozdział 16Tego samego dnia Adrian podszedł do niej, kiedy zbierała ze stołu naczynia po swoichostatnich popołudniowych gościach.-Pomogę ci -zaofiarował się, biorąc dwa talerze.-Nie spieszysz się? -Minęła już trzecia.Jego ostatni klienci wyszli jakieś dziesięć minut wcześniej, a on wciąż był na tarasie.-Niemusisz jechać?-Muszę, ale chciałbym cię o coś zapytać.Mary Jo cała zamieniła się w słuch.-Bardzo ci zależy, żeby iść dzisiaj na plażę?-Tak, mam ochotę popływać -odparła, zanim dotarło do niej, do czego Adrian możezmierzać.-Ale nie muszę -dodała natychmiast.-Nic mi się nie stanie, jeśli raz nie pójdę-powiedziała, czując, że chłopak może chcieć jej się zwierzyć.-Nie pojechałabyś ze mną?Wahała się przez chwilę.Po tamtej historii z Crissem stała się trochę bardziej nieufnawobec ludzi, lecz kiedy przypomniała sobie, co rano powiedziała o Adrianie pani Morales,wszelkie obawy zniknęły.-Chętnie -rzuciła.-To może być miła odmiana ruszyć się stąd po tym codziennymsiedzeniu na słońcu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]