[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.LRT- Zaraz bÄ™dzie kwiczaÅ‚, zobaczysz.I miaÅ‚ racjÄ™, koÅ„cówka chÅ‚osty to byÅ‚ koncert, jak żyjÄ™ nie sÅ‚y-szaÅ‚am, żeby ktoÅ› tak ryczaÅ‚ jak Esteban, zupeÅ‚nie jakby zamiastpÅ‚uc miaÅ‚ pięćsetwatowe kolumny, staÅ‚am od niego ze dwadzie-Å›cia metrów, a normalnie myÅ›laÅ‚am, że ogÅ‚uchnÄ™.Policjant zezowaÅ‚ na GracjÄ™ Gomes i triumfalnie siÄ™ uÅ›mie-chaÅ‚.OD MOJEGO BÓLU DZIELIA MNIE JU%7Å‚ TYLKO BÓLMASSENY,wiÄ™c tym razem wszystko wydawaÅ‚o mi siÄ™ szybsze, jak wprzewijanym do przodu filmie: wprowadzenie na podest, przy-twierdzenie do drabiny, prelekcja czÅ‚owieka jabÅ‚ko, i nawet Pere-ira, miaÅ‚am wrażenie, żwawiej pracowaÅ‚, bez przestojów, i rów-nież na krzyk nie trzeba byÅ‚o dÅ‚ugo czekać, bo Bibi darÅ‚ mordÄ™już od pierwszego smagniÄ™cia, umieram!", wrzeszczaÅ‚ ochryple,a Pereira: nie umierasz, synek, nie umierasz", i dalej ciÄ…Å‚ zama-szyÅ›cie po plecach, nerkach i poÅ›ladkach, i znów - plery -nery-dupsko, Massena wyÅ‚ a dredy skakaÅ‚y mu jak węże na gÅ‚owiegorgony umieram!", nie umierasz, nie umierasz", i tak przeko-marzali siÄ™ aż do koÅ„ca.TWOJA KOLEJ, ANIOAKU - SZEPNAA DO MNIEGRACJA GOMESi delikatnie popychajÄ…c, wprowadziÅ‚a po stalowych wÄ…skichschodkach, jakby podest byÅ‚ parkietem a ja jej mÅ‚odszÄ…, zakom-LRTpleksionÄ… kuzynkÄ…, co wstydzi siÄ™ zataÅ„czyć, dwaj chÄ™tni już cze-kali chodz, chodz, maÅ‚a, nie wymigasz siÄ™", i porwali mnie w ta-ny, podnieÅ›, rÄ…czki" - wyższy przypiÄ…Å‚ mi rÄ™ce do górnej żerdzi,niższy, przykucnÄ…wszy, zatrzasnÄ…Å‚ dyby na Å‚ydkach, Pereira z mi-nÄ… mistrza ceremonii paliÅ‚ papierosa i czekaÅ‚ aż pomagierzy zro-biÄ… swoje, po czym pokrÄ™ciÅ‚ korbÄ…, podrzuciÅ‚o mnie, kajdankiwgryzÅ‚y siÄ™ w nadgarstki, wgniotÅ‚y caÅ‚ym ciężarem ciaÅ‚a, z bóluodpÅ‚ynęłam na kilka sekund i gdy ocknęłam siÄ™, plecy miaÅ‚am jużnagie, koszulkÄ™ zrolowanÄ… na ramionach, przeÅ‚ożonÄ… przez gÅ‚o-wÄ™, a grube paluchy Gracji Gomes braÅ‚y siÄ™ za moje spodnie, ob-leÅ›nie gmerajÄ…c, rozpięły guzik i suwak, szarpnęła, ale ciasnedżinsy postawiÅ‚y opór, wiÄ™c wyższy z pomagierów zÅ‚apaÅ‚ z drugiejstrony i wspólnymi siÅ‚ami zsunÄ™li mi do kolan, dżinsy i majtki,czÅ‚owiek-jabÅ‚ko odchrzÄ…knÄ…Å‚ i zaczÄ…Å‚ czytać wyrok, wisiaÅ‚am nakajdankach, goÅ‚a, naprzeciw tÅ‚umu, a on czytaÅ‚ i czytaÅ‚ monoton-nie, wszystko, co już podano w obwieszczeniu, lecz dla takiej jakja nigdy nie dość wstydu, i trzeba jeszcze raz, gÅ‚oÅ›no, przez mega-fon, Laura Margarita Santiliana, córka Juana i Teresy, chÅ‚ostanabÄ™dzie za to, że." i tu dÅ‚uga, dÅ‚uga lista moich przewinieÅ„, trzytysiÄ…ce ludzi sÅ‚uchaÅ‚o i patrzyÅ‚o na mnie, a ja, choć byÅ‚am odwró-cona, wiedziaÅ‚am, co wyrażajÄ… ich spojrzenia, bo przede mnÄ… sta-li po- magierzy Pereiry, wgapieni miÄ™dzy szczeble drabiny, wrzy-najÄ…ce mi siÄ™ w uda i w podbrzusze, i gapiÅ‚a siÄ™ też Gracja Go-mes, a w jej szczurzych Å›lepkach peÅ‚gaÅ‚ ten jedyny w swoim ro-dzaju babski uÅ›miech, wredne iskry fruwajÄ…ce nad poniżeniemdrugiej kobiety, mÅ‚odszej i Å‚adniejszej, wiÄ™c nie miaÅ‚am cieniawÄ…tpliwoÅ›ci, że wszystkie na placu identycznie siÄ™ uÅ›miechajÄ…, aLRTfaceci wytężajÄ… wzrok i klnÄ… w duchu, że nie mogÄ… wejść na po-dest, zwÅ‚aszcza ci, co z ochotÄ… wyrÄ™czyliby kaprala PereirÄ™, wiel-kiego i nieruchomego jak pieÅ„, który czekaÅ‚ cierpliwie z przy-mkniÄ™tymi powiekami, Å‚bem nisko pochylonym, jakby modliÅ‚ siÄ™przed robotÄ… i tylko palcat zwisajÄ…cy z dÅ‚oni uderzaÅ‚ rytmiczniepo wysokich cholewach, aż nagle wyprostowaÅ‚ kark, Å‚ypnÄ…Å‚ w mo-jÄ… stronÄ™ i zobaczyÅ‚am, że usta krzywiÄ… mu siÄ™ i drgajÄ… nerwowo;zbliżyÅ‚ siÄ™ powolnym, ciężkim krokiem, co, mÅ‚oda damo, matkanie biÅ‚a? poważny bÅ‚Ä…d, ale już ja go naprawiÄ™", splunÄ…Å‚ pod nogi,obszedÅ‚ drabinÄ™ i stanÄ…Å‚ za mnÄ…, a ja uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, żemegafon umilkÅ‚, trwa gÅ‚ucha cisza i za kilka sekund rozpoczniesiÄ™ chÅ‚osta.I wtedy, na dnie strachu i upodlenia, przyszÅ‚a mi na pamięćtwarz Syriusa, i choć to dziwne, ale naprawdÄ™ byÅ‚o tak, jakby do-piero teraz, pięć dni po wyroku, dotarÅ‚o do mnie, że to on wyzna-czyÅ‚ mi tÄ™ karÄ™, on, nie kto inny, sprawiÅ‚, że jestem naga, półprzy-tomna ze wstydu i przywierajÄ…c do stalowej drabiny, ze zwierzÄ™-cym strachem czekam na piÄ™tnaÅ›cie batów, ale przecież nie kie-rowaÅ‚ siÄ™ okrucieÅ„stwem, nie te oczy, nie te rysy, nie ten czÅ‚o-wiek; nie, on miaÅ‚ wobec mnie jakiÅ› plan, którego nie znam, nierozumiem, lecz wiem, że mogÄ™ Syriu- sowi ufać, zawsze, bezgra-nicznie, nawet, gdy tak ciężko doÅ›wiadcza; musisz ufać - nakaza-Å‚am ciaÅ‚u, i w tym momencie Pereira pierwszy raz smagnÄ…Å‚.O 13.30 PABLO MEDINA ODEBRAA TELEFON AZNARA,LRTco go zaskoczyÅ‚o, sÄ™dzia bowiem tylko w wyjÄ…tkowych wy-padkach dzwoniÅ‚ ze swojego domku w górach, ostatni raz w 89-tym, gdy Jankesi dokonali inwazji Panamy.- SÅ‚ucham, panie sÄ™dzio - powiedziaÅ‚ niepewnie, i już chciaÅ‚spytać, co siÄ™ staÅ‚o, lecz to Aznar zadaÅ‚ pytanie, które niejako wy-jaÅ›niÅ‚o, czemu dzwoni, lecz zarazem jeszcze spotÄ™gowaÅ‚o zdu-mienie Mediny.- Tak jest, oczywiÅ›cie, caÅ‚a trójka otrzymaÅ‚a karÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]