[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PotÄ™\nÄ… sztukÄ™.Jak \yjÄ™, takiej nie widziaÅ‚em.Jegociemnozielony grzbiet poÅ‚yskiwaÅ‚ w sÅ‚oÅ„cu, a boki mieniÅ‚y siÄ™ \ółto i zielono.PotÄ™\nÄ…, ostrÄ…pÅ‚etwÄ™ grzbietowÄ… nastroszyÅ‚ jak no\e. Jest! Jest! Jest! dziewczyna skakaÅ‚a w łódce.Ma chyba ze dwa kilogramy.Mo\e pobi-Å‚am absolutny rekord Polski? Panowie! krzyknęła do rycerzy spinningu. ProszÄ™ tu do mnie.MuszÄ™ mieć Å›wiad-ków.ZgÅ‚oszÄ™ do zwiÄ…zku swój połów.Mo\e medal dostanÄ™?PrzypÅ‚ynÄ™li łódeczkÄ… pan Anatol i pan Kazio.Dobili do naszej Å‚odzi, zerknÄ™li na rzucajÄ…cegosiÄ™ po dnie okonia i twarze im poszarzaÅ‚y z zazdroÅ›ci. PiÄ™kna ryba burknÄ…Å‚ pan Anatol. Ale rekordu chyba pani nie pobiÅ‚a.Rekord abso-lutny Polski wynosi dla okonia jeden kilogram i osiemdziesiÄ…t osiem dekagramów. A ja panu mówiÄ™, \e on ma dwa kilogramy.Co najmniej dwa kilogramy! entuzjazmo-waÅ‚a siÄ™ dziewczyna. Niech \yje mój paternoster ! Teraz popÅ‚ynÄ™ po wagÄ™ i potem nawaszym biwaku zwa\ymy rybÄ™.Panowie podpiszÄ… protokół.BiaÅ‚y jacht ju\ pÅ‚ynÄ…Å‚ w naszÄ… stronÄ™.A wiÄ™c spotkanie zostaÅ‚o zakoÅ„czone.Nigdy nie do-wiem siÄ™, co Czarny Franek mówiÅ‚ Wackowi Krawacikowi. Tak jest, pÄ™dzÄ™ do domu po wagÄ™ zadecydowaÅ‚a Marta. A pana zwróciÅ‚a siÄ™ domnie podrzucÄ™ do paÅ„skiego obozu.UsÅ‚yszaÅ‚a tylko moje gniewne burkniÄ™cie.Przez caÅ‚Ä… drogÄ™ milczaÅ‚em ponuro.Kiedy ju\ byliÅ›my w pobli\u brzegu, gdzie staÅ‚ mójnamiot, zÅ‚o\yÅ‚em gÅ‚oÅ›ne oÅ›wiadczenie: PrzysiÄ™gam, \e od dziÅ› nigdy nie bÄ™dÄ™ zadawaÅ‚ siÄ™ z dziewczÄ™tami.Przez paniÄ…, byćmo\e, najwspanialsza przygoda przeszÅ‚a mi koÅ‚o nosa.RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ i pokazaÅ‚a mi jÄ™zyk. Grunt, \e zÅ‚apaÅ‚am najwspanialszego okonia.A paÅ„skich przysiÄ…g nie biorÄ™ sobie doserca.W ponurym nastroju wysiadÅ‚em na lÄ…d i zabraÅ‚em siÄ™ do przygotowania obiadu.WidziaÅ‚em,jak biaÅ‚y jacht przepÅ‚ynÄ…Å‚ mimo PrzylÄ…dka Sandacza i nie zatrzymujÄ…c siÄ™ oddaliÅ‚ w stronÄ™Siemian.Potem straciÅ‚em go z oczu.Powrócili z poÅ‚owów dwaj rycerze spinningu.Nie zÅ‚apali ani jednej rybki.Tym wiÄ™ksza byÅ‚aich wÅ›ciekÅ‚ość, kiedy nadpÅ‚ynęła Marta z domowÄ… wagÄ….OkoÅ„ wa\yÅ‚ kilogram i dziewięćdziesiÄ…t trzy dekagramy.Dziewczyna pobiÅ‚a absolutnyrekord Polski. Mo\e ta waga jest zÅ‚a? powÄ…tpiewaÅ‚ pan Anatol.Obydwaj z panem Kaziem podpisali jednak protokół.Marta powiedziaÅ‚a, \e wagÄ™ okoniapotwierdzi jeszcze na posterunku milicji wodnej.CaÅ‚y czas, gdy wa\yli rybÄ™, siedziaÅ‚em przed swoim namiotem i udawaÅ‚em, \e nie dostrze-gam Marty.ByÅ‚em wÅ›ciekÅ‚y.Bo jak siÄ™ przedstawiaÅ‚ bilans mojego pobytu nad Jeziorakiem? Nie spo-tkaÅ‚em CzÅ‚owieka z BliznÄ… i w dalszym ciÄ…gu nie miaÅ‚em pojÄ™cia, gdzie znajduje siÄ™ za-topiony samochód.To byÅ‚a pierwsza i najwa\niejsza sprawa, dla której tu przyjechaÅ‚em.Aleju\ nad Jeziorakiem wyÅ‚oniÅ‚o siÄ™ parÄ™ problemów, które mnie drÄ™czyÅ‚y.Bo przecie\wszystko, co siÄ™ tu dziaÅ‚o, ka\dy najdrobniejszy szczegół mógÅ‚ mieć wielkie znaczenie przyrozszyfrowaniu sprawy skarbów.A ja nie wiedziaÅ‚em, kim jest Kapitan Nemo i kim Kazno-dzieja-PÅ‚etwonurek, czyli FaÅ‚szywy Ornitolog.Dlaczego tak ogromnÄ… sumÄ™ pieniÄ™dzyWacek Krawacik chce dać za odzyskanie mapy Å‚owisk? I gdzie jest w tej chwili ta mapa? Czy pan jest w dalszym ciÄ…gu przeciw towarzystwu jakiejkolwiek dziewczyny? usÅ‚y-szaÅ‚em gÅ‚os Marty. Ma pan takÄ… minÄ™, jakby zamierzaÅ‚ pan kogoÅ› zabić. Wrrrrr zawarczaÅ‚em i kÅ‚apnÄ…Å‚em zÄ™bami.MachnÄ…Å‚em rÄ™kÄ…, co miaÅ‚o znaczyć, \e wtakim nastroju nie nadajÄ™ siÄ™ na towarzysza.ZaÅ‚adowaÅ‚a na łódkÄ™ swojÄ… wagÄ™ i rybÄ™; do kieszeni spodni wsadziÅ‚a oÅ›wiadczenie rycerzyspinningu i odpÅ‚ynęła w stronÄ™ Siemian, a wiÄ™c chyba do swego domu.Nie bardzo orien-towaÅ‚em siÄ™, gdzie ona mieszka.Po jej odpÅ‚yniÄ™ciu zbli\yÅ‚ siÄ™ do mnie pan Anatol. To jakaÅ› dziwna osóbka, ta pana znajoma zagaiÅ‚ rozmowÄ™. Tam gdzie teoretyczniepowinien \erować szczupak, ona Å‚owi wÄ™gorza.DziÅ› na paternoster schwytaÅ‚a ogromnegookonia.Panie, co to wszystko ma znaczyć? wyrwaÅ‚ mu siÄ™ z piersi okrzyk peÅ‚en zdzi-wienia i rozpaczy. Nie bardzo rozumiem, o co panu chodzi? Ona chyba po prostu umie Å‚owić ryby odrze-kÅ‚em. A ja? Pan myÅ›li, \e ja nie umiem? Ona chyba nie przeczytaÅ‚a w swym \yciu jednej setnejtej lektury o rybach, co ja, panie szanowny.A gdzie nie usiÄ…dzie ze swojÄ… wÄ™dkÄ…, tamchwyta.Co to ma znaczyć? Mo\e umie czarować wzruszyÅ‚em ramionami. Ale pan wyglÄ…da mi na czÅ‚owieka,który w czary nie wierzy. Nie wierzÄ™ pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… bez przekonania. Trudno mi jednak w sposób racjonali-styczny wyjaÅ›nić tak dziwne zjawisko.JeÅ›li ona tu znowu przypÅ‚ynie i zacznie Å‚owić, i znowuschwyta jakÄ…Å› ogromnÄ… rybÄ™. To co pan zrobi? OgÅ‚osi pan jÄ… czarownicÄ…? zapytaÅ‚em uprzejmie.I dorzuciÅ‚em pouf-nym szeptem: Ja te\ uwa\am, \e ona jest czarownicÄ….ZjadÅ‚em obiad z konserw, wsiadÅ‚em w wehikuÅ‚ i popÅ‚ynÄ…Å‚em na Czaplak.PospacerowaÅ‚empo wyspie, lecz nie trafiÅ‚em na Czarnego Franka ani nikogo z jego bandy.A byÅ‚em ju\zdecydowany odbyć z Czarnym Frankiem rozmowÄ™ o mapie Å‚owisk.Potem skierowaÅ‚em siÄ™ na wysepkÄ™, gdzie minionej nocy zostaÅ‚em uwiÄ™ziony.Lecz po ban-dzie Czarnego Franka zostaÅ‚ rozwalony szaÅ‚as, pognieciona trawa, trochÄ™ papierzysk z opa-kowaÅ„, puste puszki po konserwach.Wszystko wskazywaÅ‚o, \e banda ju\ nigdy tu nie po-wróci.ROZDZIAA JEDENASTYPOKÓJ CZY WOJNA " O OJCZYSTA NASZA MOWO. " SODOMA I GOMORA "ODWET BANDY " CO ZROBI Z BRONK " JAKA DZIEWCZYNA BUDZISZACUNEK " JAK ZDOBY AUTORYTET " KTO KOMU IMPONUJE " UGODA ZBRONK " CZY SPOTKAM CZAOWIEKA Z BLIZNNa rozlegÅ‚ej Å‚Ä…ce nad jeziorem staÅ‚y dÅ‚ugie rzÄ™dy namiotów.Po jednej stronie obozu miesz-kaÅ‚y harcerki, po drugiej harcerze; w Å›rodku znajdowaÅ‚ siÄ™ wielki plac apelowy z wysokimmasztem, na który wciÄ…gano sztandar.Z dwóch stron otaczaÅ‚ obóz las sosnowy, z trzeciej rozciÄ…gaÅ‚a siÄ™ Å‚Ä…ka i pola wioski, zczwartej zaÅ› byÅ‚y wody Jezioraka.Na brzegu le\aÅ‚o kilkanaÅ›cie kolorowych kajaków, a molozrobione ze Å›wierkowych drÄ…\ków umo\liwiaÅ‚o Å‚atwe przybicie do brzegu i cumowanie.Ognisko przygotowano nad samym jeziorem.ZobaczyÅ‚em kilka wielkich stert chrustu i coÅ›w rodzaju szaÅ‚asu z grubszych gaÅ‚Ä™zi, które w odpowiedniej chwili miaÅ‚y wysoko w niebostrzelić wspaniaÅ‚ym pÅ‚omieniem.Kiedy, zgodnie z zapowiedziÄ…, przybyÅ‚em do obozu, na spotkanie wyszedÅ‚ mi Wilhelm Tell iprzez bramÄ™ z brzozowych drÄ…\ków, gdzie staÅ‚o na warcie dwóch harcerzy, poprowadziÅ‚mnie do komendanta dÅ‚ugÄ… AlejÄ… Totemów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]