[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.273RS Przyszła powiedzieć Ethanowi, że Lily czuje się już o wiele lepiej - żejej poranne mdłości już przeszły - i zaprosić jego i Tony'ego do gry w wistawe czwórkę.Kiedy dochodziła do gabinetu, usłyszała głośną rozmowę obumężczyzn.A kiedy stanęła przy drzwiach, ich słowa słychać było zupełniewyraznie.Tony mówił: Nie miałbym nic przeciwko temu, by mieć Gabriellę jeszcze przezjakiś czas tylko dla siebie".Pamiętała, że uśmiechnęła się, a wewnątrz poczuła gorąco, kiedy takstała z ręką na klamce.Potem zmienił się ton rozmowy.To było okropne! Miłość? Cóż, myślę, że to za dużo powiedziane."Krew szumiała jej w uszach, jak natrętny owad, a gorzka kula żółcipodnosiła się aż do gardła.I wtedy padły te słowa.najgorsze. Nie, powiedział Tony zupełnie zwyczajnym, pewnym siebie tonem.-Nie kocham Gabrielli".Zwiat skurczył się i miał nierealny wymiar; Gabriella płynęła w rzece,którą mróz skuł lodem.Instynkt samozachowawczy podpowiadał jej, żepowinna teraz odejść, zasłonić uszy i uciec stąd.Ale nie była w stanie sięporuszyć; coś ją trzymało, jak na uwięzi i zmuszało do słuchania tegowszystkiego.- Więc dlaczego ożeniłeś się z nią? - pytał Ethan.W pokoju przezchwilę panowała cisza.- Może o tym nie wiesz, ale tej nocy, kiedy puszczano fajerwerki,Gabriella i ja znalezliśmy się w przykrej i dwuznacznej sytuacji.274RS - Domyślałem się, że to mogło się zdarzyć, ale przecież dotarliście dodomu Rafe'a i Julianny bez trudności, tak?- Dojechaliśmy do domu powozem.Eriki Hewitt.Ethan zaklął podnosem.- Nie chcę się nad tym rozwodzić - ciągnął Tony - ale Erika po-stanowiła mnie szantażować.Powiedziała, że albo wrócę do niej, alborozgłosi w całym towarzystwie londyńskim to, co widziała - zresztą pewienjestem, że odpowiednio by to upiększyła, żeby dodać pikanterii.Co innegomi pozostawało, Ethan? Nie mogłem pozwolić na zrujnowanie życiaGabrielli.Gdybym się z nią nie ożenił, wziąłby ją za żonę najwyżej jakiś nicniewart łajdak.Na pewno nigdy nie mogłaby liczyć na dobrą partię.- Więc ożeniłeś się, żeby ją wyratować ze szponów twojej mściwejekskochanki?Znów krótka pauza.- A także dlatego, że jej pragnąłem, nawet bardzo.Wyobraziłem sobie,że za cenę kawalerstwa będę ją w końcu miał dla siebie w łóżku.To nienajgorsza zamiana.- Może dla ciebie.A czy zdajesz sobie sprawę, że Gabriella ciebiekocha?Cisza.- Czy kocha? - zastanawiał się głośno Tony.- Jest jeszcze bardzomłoda, a te emocje zapewne opadną, każda namiętność mija z czasem.Miejmy nadzieję, iż jej uczucie sprawi, że dalsze lata będą dla nasłatwe.Skoro już jesteśmy małżeństwem, chciałbym mieć dziecko - czydwoje dzieci - w każdym razie na pewno syna, który odziedziczy po mnietytuł.chociaż kiedyś chciałem go przekazać swojemu kuzynowi.A pozatym mam nadzieję, że oboje długo będziemy się czuć ze sobą dobrze i275RS wygodnie.Może nawet uda nam się pozostać przyjaciółmi.A wodpowiednim czasie każde z nas pójdzie swoją drogą -dyskretnie oczywiściei bez szarpiących nerwy kłótni i wzajemnych oskarżeń. Każde z nad pójdzie swoją drogą - dyskretnie!" - pomyślała.A więcjuż dziś myśli o dniu, w którym poczuje się nią znużony i poszuka rozkoszyw łóżku innej kobiety? Kiedy już nie będzie zmuszony do udawania uczuciawobec niej, a w każdym razie niczego silniejszego od  wygodnejprzyjazni"?Przynajmniej nie jest samolubny, pomyślała szyderczo, skoro zgadzasię na to, bym i ja znalazła pocieszenie w ramionach innego mężczyzny.Na samą myśl o tym zrobiło jej się niedobrze.Przez chwilę bała się, żedostanie torsji tu, pod drzwiami.Zdołała się jakoś opanować i zmusić do ruszenia się z miejsca.Ostrożnie wycofała się spod drzwi.Przeszła przez cały dom i dotarła doswojego pokoju; kiedy się tam znalazła, nie pamiętała, jak się tu dostała.Tępym wzrokiem wpatrywała się w szlak z różyczek na tapecie saloniku -różyczek, które Tony wybrał dla niej.Kwiatów, które do tej chwili kochała.Z otępienia wyrwała ją pokojówka.Delikatnie dotknęła ramienia pani.- Proszę mi wybaczyć, ale wasza książęca mość wygląda dość blado.Czy pani się dobrze czuje?Dobrze? - pomyślała Gabriella.Nie sądzę, żebym się jeszcze kie-dykolwiek dobrze czuła.Pokręciła głową.- Nie, mam.mam ból głowy.Ja.czy mogłabyś przeprosić ladyVessey w moim imieniu i powiedzieć jej, że się zobaczymy przy obiedzie?- Naturalnie, wasza książęca mość.Czy mogę pani przynieść coś nauśmierzenie bólu?276RS O tak, pomyślała.Najlepiej przynieś mi coś, co sprawi, że to wszystkow ogóle zniknie.Coś, co cofnie wszystko i sprawi, że będzie tak, jak dziśrano, kiedy się obudziłam.szczęśliwa i zadowolona w ramionachTony'ego.Ale przecież wówczas nadal by żyła w kłamstwie! Naiwnie wie-rzyłaby, że jej małżeństwo jest oparte na szczerym oddaniu, a nie napoświęceniu i konieczności.Ciągle uważałaby, że Tony ją kocha, podczasgdy tak naprawdę czuł przede wszystkim żądzę, a oprócz niej najwyżejpewnego rodzaju letnie przywiązanie.Poza tym było mu jej żal.O Boże, co teraz robić?Po jej policzku spłynęła łza; całe ciało przeszył ból.Zostaw mnie,wyszeptała.Zostaw.Pozwól mi żyć samotnie.- Jeszcze kawałek tortu cytrynowego, Lily? - pytała Gabriella w paręgodzin pózniej, przy stole podczas obiadu.- Wiesz, że teraz musisz jeść zadwoje, więc jestem przekonana, że możesz sobie na to pozwolić.- Nie byłabym taka pewna! - Lily roześmiała się, kładąc dłoń na ciąglejeszcze płaskim brzuszku.- Chociaż ten tort jest rzeczywiście wyjątkowosmaczny.- Machnęła ręką, przypatrując się uważnie ciastu na paterze.- No,może połówkę.Resztę możesz dać Ethanowi: to jeden z tych okropnychludzi, którzy mogą jeść, ile chcą, a i tak nie przybędzie im nawet gram.- Istotnie, mam taki organizm - przyznał Ethan, śmiejąc się.-Chociażmoże to ty powinnaś zjeść te wszystkie słodycze, biorąc pod uwagę, żekolacji prawie nie tknęłaś.- W takim razie powinnam była zjeść więcej pieczonej kaczki; ale, takczy owak, namówiłeś mnie.- Z uśmiechem nałożyła sobie kawałek tortu.277RS Kiedy Lily jadła, Gabriella popijała herbatę i ze wszystkich sił starałasię utrzymać pogodny wyraz twarzy.Nie wiedziała, jak jej się udało zmusićdo opuszczenia pokoju i zejścia na posiłek.Po wyjściu pokojówki położyła się na łóżku, przykryta kocem, za-ciągnąwszy przedtem zasłony, by nie wpuścić do pokoju słońca.Tonywszedł do niej na chwilę, zobaczyć, jak się czuje, ale ona zacisnęła mocnopowieki i udawała, że śpi; odczekała, aż zatrzasnęły się za nim drzwi idopiero wtedy dała upust łzom.Do dziś dnia nigdy nie uważała się za dobrą aktorkę; teraz się prze-konała, że rzeczywiście mogłaby pójść w ślady matki i wstąpić na scenę.Lepszego przedstawienia nie odegrałaby nawet świetna w swoich rolachtragicznych Sarah Siddons.Zapewniwszy wszystkich, że ból głowy przeszedł, rozmawiała i śmiałasię, starając się zachowywać tak jak zawsze.Zniosła nawet pocałunekTony'ego: zamknęła oczy, kiedy przesunął ustami po jej wargach, a rękągłaskał włosy, palcami pieścił policzek - tak, jakby naprawdę przejął siętym, że się zle poczuła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl